Są armie defiladowe, które lepiej defilują, niż walczą. Mamy do czynienia z takim przypadkiem - ocenił w "Kropce nad i" były szef MON Tomasz Siemoniak (KO). Zaznaczył przy tym, że nie należy lekceważyć potencjału rosyjskich sił. - Nic nie jest jeszcze przesądzone - mówił.
Gościem Moniki Olejnik w czwartek był poseł Koalicji Obywatelskiej, były szef resortu obrony Tomasz Siemoniak. Mówił między innymi o jego ocenie kondycji armii rosyjskiej po 57 dniach jej inwazji na Ukrainę. W tym kontekście zapytany został, jak według niego będzie wyglądała moskiewska defilada z okazji 9 maja, czyli w obchodzonym w Rosji Dniu Zwycięstwa.
- Są armie defiladowe, które lepiej defilują, niż walczą. Mamy do czynienia z takim przypadkiem - odpowiedział. - Natomiast jestem daleki od lekceważenia potencjału armii rosyjskiej - dodał.
Siemoniak stwierdził, że dwa miesiące wojny "pokazały, iż Rosja nie zrealizowała swoich celów". - Natomiast ma duże rezerwy, dysponuje sprzętem. Jeśli chodzi o ostrzał rakietowy, widać tu cały czas przewagę armii rosyjskiej - zauważył. - Kalkulacje, czy sposób dowodzenia w pierwszym czasie przyniósł porażkę, ale nic nie jest jeszcze przesądzone: wojna się toczy, wchodzi w gorszą fazę. Nikt nie przewidywał, że będziemy mieć w Europie do czynienia z taką wojną, że są fronty, czołgi i ostrzeliwane są miasta - opisał.
- Jestem bardzo ostrożny w wyrokowaniu, co będzie dalej. To jest taka wojna, w której żadne przewidywania się nie sprawdzają - podsumował. - Obawiam się, że jeszcze możemy być bardzo negatywnie zaskakiwani i zbrodniami i innymi działaniami - przyznał.
Siemoniak: Putin się pomylił, jeśli myślał, że to będzie Krym to sześcianu
Siemoniak komentował także rozkaz Władimira Putina, który miał zabronić wojskom szturmu na huty Azowstal w Mariupolu.
Jak ocenił, że Putin "na pewno jednego celu nie osiągnął". - Jeśli wierzył w to, że część Ukraińców, też rosyjskojęzycznych, z sympatią będzie czekała na rosyjskie wojsko i że będzie Krym do sześcianu, to bardzo się pomylił - powiedział.
Dodał, że działania, w których bezwzględnie zabijani są ludzie i niszczony jest Mariupol "wystawiają fatalne świadectwo" rosyjskiemu prezydentowi. - On próbuje na sam koniec pokazać ruch, w którym nie będzie do końca zabijał obrońców Azowstali - stwierdził.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24