Oświadczenia Władimira Putina z ostatnich dni były tematem "Faktów po Faktach". Słowa rosyjskiego prezydenta komentowali były sekretarz stanu w MON Janusz Zemke i były szef BBN generał Stanisław Koziej. - Putin stawia cały szereg żądań, wiedząc, że są to żądania nie do spełnienia - zwracał uwagę Zemke. Zdaniem Kozieja rosyjskiemu prezydentowi "nie wystarczy osłabienie Ukrainy". - On chce ją po prostu znokautować - ocenił.
Gośćmi wtorkowego wydania "Faktów po Faktach" w TVN24 byli Janusz Zemke - były sekretarz stanu w Ministerstwie Obrony Narodowej, były przewodniczącym komisji obrony narodowej, oraz generał Stanisław Koziej - były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Komentowali wczorajszą decyzję Władimira Putina, który podpisał dekret o uznaniu niepodległości dwóch samozwańczych republik separatystycznych należących do Ukrainy i polecił, aby do Doniecka i Ługańska skierować "siły pokojowe", co spotkało się z reakcją państw zachodnich. Unia Europejska i Wielka Brytania zdecydowały o pakietach sankcyjnych, a Niemcy wstrzymały do odwołania proces zatwierdzania gazociągu Nord Stream 2.
We wtorek Putin wystąpił na konferencji i mówił między innymi, że porozumienia mińskie, których celem było uregulowanie sytuacji w Donbasie, zostały "sprowadzone do zera", za co obarczył winą władze Ukrainy. Użył określenia, że porozumienia te zostały "zabite" i "przestały istnieć". W oświadczeniu opowiedział się za demilitaryzacją Ukrainy.
"Putin przeciął wszelkie i dyskusje i wątpliwości, do jakich granic rosyjskie wojska wejdą"
W co gra Putin, stawiając wyżej wymienione żądania? - To jest żądanie, którego żadne państwo nie może wykonać - odpowiedział Zemke. - Bo wykonanie tego żądania oznaczałoby, że (Ukraina) się rozbraja, a obok siebie ma potężne armie i traci jakąkolwiek zdolność, żeby się bronić. To oznaczałby de facto kapitulację Ukrainy - zwrócił uwagę. - Na to nie można się zgodzić - zaznaczył.
Zemke przyznał, że niepokoi go Władimir Putin, który "stawia cały szereg żądań, wiedząc, że są to żądania nie do spełnienia".
Czemu więc ma służyć takie postawienie sprawy? - Stawia je po to, żeby tłumaczyć swojemu społeczeństwu, "żeśmy mieli dobrą wolę, chcieliśmy się porozumieć, ale ponieważ nie możemy, to niestety pozostają nam instrumenty o wojskowym charakterze" - wyjaśnił Zemke. - To jest bardzo niepokojące - skomentował.
Zemke zauważył, że w słowach Putina można doszukać się kolejnej "bardzo niebezpiecznej" kwestii. - Prezydent Putin przeciął wszelkie i dyskusje i wątpliwości, do jakich granic rosyjskie wojska wejdą. Tu była niejasność, czy będzie to na terenach, gdzie są separatyści, czy będą rościli prawo do wejścia na cały obwód i ługański i cały Donbas. To by oznaczało de facto walkę z armią ukraińską - opisał, nawiązując do tego, że separatyści nie zajmują całych dwóch terenów obwodów wschodniej Ukrainy. - To zapowiedź interwencji, przynajmniej na tym terenie - stwierdził.
Relacja tvn24.pl: Rosja uznała niepodległość samozwańczych republik w Donbasie, świat potępia działania Moskwy
Putin "najwyraźniej zdecydował się eskalować ten kryzys"
Zdaniem Kozieja "Putin gra w eskalację". - Najwyraźniej zdecydował się eskalować ten kryzys, tylko nie wiemy wciąż, do jakich granic jest gotowy się posunąć - mówił. Poniedziałkowe wystąpienie i decyzje Putina ocenił jako "spektakl".
- Przed tym wydawało się, że taki ruch jak uznanie niepodległości może być sposobem na wyjście Putina z tego klinczu, w jakim się znalazł i że może mu to wystarczyć, żeby spokojnie na ten czas zażegnać kryzys. Tymczasem zarówno po sposobie przeprowadzenia całej tej operacji politycznej w swoim kraju, te pokazowe posiedzenie Rady, tempo przyjmowania uchwał i kolejne decyzje, wskazują, że nie zamierza się zatrzymać, że to dla niego za mało, że chce iść za ciosem - opisał.
Koziej ocenił, że rosyjskiemu prezydentowi "nie wystarczy osłabienie" Ukrainy. - On chce ją po prostu znokautować, to jest niepokojące - przyznał.
Raport tvn24.pl: Rosja-Ukraina. Sytuacja na granicy i przyczyny konfliktu
Źródło: TVN24