To są moje osobiste przekonania. Bardzo bym chciał być pierwszym prezydentem Warszawy, który mógłby udzielić ślubu parze homoseksualnej - powiedział w "Kropce nad i" poseł PO Rafał Trzaskowski i kandydat na prezydenta stolicy.
Rafał Trzaskowski pytany, czy wyobraża sobie, że udziela ślubów osobom homoseksualnym, odparł, iż trzeba by zmienić prawo w Polsce. Zauważył, że kwestia związków partnerskich dotyczy praw obywatelskich. - Bardzo bym chciał być pierwszym prezydentem Warszawy, który takiego ślubu mógłby udzielić. To są moje osobiste przekonania - przyznał.
- Dzisiaj natomiast nie ma większości - zastrzegł. Podkreślił, że w PO są na ten temat różne poglądy. - I takie jak moje, i te bardziej konserwatywne - dodał.
Dopytywany, czy chciałby udzielać ślubów parom homoseksualnym, odpowiedział: - Tak, ja bym chciał, żeby były związki partnerskie. - Ślub - związek partnerski - dodał.
Na uwagę, że związek partnerski to nie to samo co ślub, odparł: - Zacznijmy od związków partnerskich.
"Boję się, że będzie jeszcze gorzej"
Poseł PO odniósł się do przedstawionej przez Komisję Europejską propozycji dotyczącej cięć budżetowych w dziedzinie polityki spójności. Zgodnie z nią Polska ma otrzymać w nowym wieloletnim budżecie 64 mld euro z funduszy spójności - o 19,5 mld euro mniej niż obecnie. Zaproponowane przez Komisję nowe zasady przydziału środków w ramach polityki spójności zakładają, że wielkość funduszy będzie nadal powiązana z bogactwem regionów, ale są też kryteria dodatkowe, takie jak bezrobocie wśród ludzi młodych, niski poziom szkolnictwa, zmiany klimatyczne oraz przyjmowanie i integracja migrantów.
Rafał Trzaskowski ocenił, że propozycja KE jest konsekwencją "tego, że po pierwsze PiS łamie praworządność i łamie konstytucję w Polsce i tego, że jest pozbawione kompletnie sojuszników w Unii Europejskiej".
Zaznaczył, że to wstępna propozycja KE. - Ja się boję, że będzie jeszcze gorzej - dodał. Mówił, że prawdopodobnie "duża część tych pieniędzy, już obciętych, będzie mrożona za to, co PiS wyczynia w Polsce".
- Nie zapłaci za to prezes Kaczyński swoją limuzyną, ochroniarzami, fundacjami, tylko zapłacimy my - podkreślił. Zwrócił uwagę, że połowa inwestycji w Warszawie w ostatnich latach była realizowana z pieniędzy unijnych.
Przekonywał, że premier Mateusz Morawiecki nie jest w stanie niczego wytłumaczyć w Unii Europejskiej. Dodał, że nie ma poprawy w relacjach, tylko jest dolewanie oliwy do ognia.
Pytany, czy były premier i szef Rady Europejskiej Donald Tusk nie mógłby w jakiś sposób pomóc Polsce, odpowiedział: - Gdyby Tuska nie było na tym stanowisku, to sytuacja wokół Polski byłaby jeszcze gorsza.
- Wina jest w stu procentach winą Prawa i Sprawiedliwości, dlatego że to przez to, co robi PiS w Polsce, pieniądze będą mniejsze. I przez to, że nie potrafi zbudować koalicji, bo tylko i wyłącznie ogranicza się do budowania relacji z Węgrami. Pytam, gdzie jest reszta koalicjantów? Gdzie są Czesi, Słowacy, te państwa, które chcą walczyć z Polską o to, żeby te fundusze wyglądały inaczej? Dzisiaj wygląda na to, że to południe Europy skorzysta na tym budżecie, Włosi, Grecy, Hiszpanie, a właśnie Polska i Węgry będą głównymi poszkodowanymi - ocenił Trzaskowski.
"Nie rozumiem tego typu narracji"
Poseł skomentował także słowa premiera po spotkaniu m.in. w sprawie zamieszek na stadionach. Wzięli w nim udział także minister spraw wewnętrznych Joachim Brudziński, minister sportu i turystyki Witold Bańka, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Zbigniew Boniek oraz przedstawiciele Ekstraklasy SA i klubów. Premier Mateusz Morawiecki ocenił, że chuligańskie wybryki na stadionach to łyżka dziegciu, która psuje beczkę miodu. Podkreślił, że do chuligańskich wybryków doszło tylko w 40 meczach z 4000, jakie się odbyły w ostatnich latach. Poseł PO i kandydat na prezydenta stolicy powiedział, że "nie rozumie tego typu narracji". - Tego typu wypowiedź w pewnym sensie usprawiedliwia to, co się dzieje na polskich stadionach. Wystarczy zastosować najlepsze rozwiązania, choćby z Wielkiej Brytanii, gdzie rozwiązano problem chuligaństwa poprzez twarde egzekwowanie przepisów. Tam każdy wie, że jeżeli wejdzie na boisko albo rzuci racę, albo wniesie race na stadion, zapłaci takie kary, które będą niesłychanie dotkliwe i nigdy już nie wejdzie na żaden stadion w Wielkiej Brytanii - mówił. - Jeżeli wspaniali kibice mają mieć możliwość kibicowania w normalny sposób, to trzeba sobie poradzić z tym problemem, który nie jest tylko łyżką dziegciu w beczce miodu, tylko jest problemem podstawowym - podkreślił.
Autor: js//kg / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24