Przez kilka godzin użytkownicy na całym świecie mieli problem z bankowością internetową czy umawianiem wizyt lekarskich. Ale gdy w centrum cyfrowej infrastruktury znajdzie się sztuczna inteligencja, skutki takich awarii mogą być katastrofalne dla gospodarki, medycyny i życia codziennego.
Internetowy kolos na glinianych nogach
W poniedziałek doszło do globalnej awarii Amazon Web Services (AWS) - jednego z trzech największych dostawców usług chmurowych na świecie. Jak przypominają analitycy, AWS, Microsoft i Google kontrolują łącznie około 70 proc. rynku. Gdy jeden z nich się zatrzyma, setki tysięcy firm na całym świecie tracą dostęp do swoich systemów, danych i aplikacji.
Tim DeStefano z Georgetown University podkreśla, że każda przerwa w działaniu chmury to "efektywny punkt awarii dla ogromnej części internetu".
Mimo że infrastruktura tych firm uchodzi za niemal niezawodną, nawet krótkotrwałe przerwy pokazują skalę uzależnienia gospodarki od niewielkiej liczby dostawców.
Sztuczna inteligencja zwiększy ryzyko
Eksperci ostrzegają, że wraz z gwałtownym wzrostem wykorzystania AI w biznesie i administracji - a już dziś korzysta z niej 78 proc. firm, według raportu McKinsey - skutki awarii mogą być znacznie poważniejsze.
Jeśli systemy oparte na AI pomagają lekarzom diagnozować pacjentów czy bankom zatwierdzać transakcje, ich niedostępność może oznaczać realne zagrożenie dla ludzi i gospodarki.
- Jeżeli nie masz dostępu do AI, która wspiera twoje decyzje, spada efektywność i rośnie ryzyko błędów - ostrzega DeStefano.
Więcej danych, więcej mocy, więcej problemów
Rosnące zapotrzebowanie na moc obliczeniową AI powoduje, że centra danych są coraz bardziej obciążone, a ich awarie mogą stawać się częstsze. Amazon, Microsoft i Google inwestują miliardy dolarów w nowe serwerownie, ale jednocześnie AI zużywa ogromne ilości energii, co zwiększa ryzyko przeciążeń i przerw.
- Przetwarzanie w chmurze stanowi dziś technologiczny warunek konieczny dla działania sztucznej inteligencji - wyjaśnia DeStefano.
Lokalne serwery firm nie są w stanie zapewnić tej samej mocy i elastyczności, więc chmura pozostaje jedynym realistycznym rozwiązaniem - choć z dużym ryzykiem.
Kiedy technologia zawiedzie, ludzie zostaną w tyle
Wraz z rosnącym uzależnieniem od algorytmów coraz większa część decyzji i procesów wymyka się spod ludzkiej kontroli. - To brzmi jak spełnienie technologicznego marzenia, ale jeśli coś pójdzie nie tak i zabraknie tej ludzkiej inteligencji, która potrafi szybko reagować - mówi analityk Jacob Bourne.
- W takiej sytuacji naprawdę oddajemy wszystkie kluczowe zadania w ręce AI i obdarzamy technologię ogromnym zaufaniem - ostrzega Bourne.
Eksperci przypominają, że choć automatyzacja jest naturalnym kierunkiem rozwoju, to bez solidnych zabezpieczeń i ludzkiego nadzoru każda awaria może doprowadzić do poważnych zakłóceń w funkcjonowaniu firm, instytucji i usług publicznych.
Szansa na bardziej odporny internet
Nie wszystko jednak stracone. Coraz więcej firm dywersyfikuje swoje usługi w kilku chmurach, aby uniknąć "efektu domina" w razie awarii jednej z nich. Na rynku rosną też mniejsi gracze, tacy jak Oracle czy CoreWeave, oferujący wyspecjalizowane rozwiązania dla AI.
Najwięksi twórcy modeli językowych - Meta i OpenAI - inwestują w budowę własnych centrów danych, by uniezależnić się od wspólnych zasobów. Trwają również prace nad bardziej energooszczędnymi modelami AI, które mogłyby działać lokalnie, np. na smartfonach czy laptopach.
Jak podkreśla Bourne, istnieje ścieżka, która pozwala wykorzystać AI w najlepszy możliwy sposób, jednak - jak dodaje - wygląda na to, że zamiast nią iść, coraz bardziej z niej zbaczamy.
Autorka/Autor: Jan Sowa/ToL
Źródło: CNN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock