Na posiedzeniu sejmowej komisji obrony narodowej szef MON miał udzielić informacji o działaniu podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Jednak nie pojawił się ani minister, ani jego zastępca. Tomasz Siemoniak z Koalicji Obywatelskiej komentował w "Kropce nad i", że odbiera to jako "zdystansowanie się" od szefa podkomisji. Dodał, że "sami posłowie PiS-u nie chcą uczestniczyć już w tym cyrku Macierewicza".
Na wtorkowym posiedzeniu sejmowej komisji obrony narodowej szef MON miał udzielić informacji o działaniu podkomisji smoleńskiej Antoniego Macierewicza. Jednak nie pojawił się ani minister, ani jego zastępca. Nieobecny był także przewodniczący Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. W związku z tym KO zgłosiła wniosek o odroczenie obrad, który został przyjęty przez większość członków komisji.
Siemoniak: zdystansowanie się od Macierewicza
Sytuację komentował w "Kropce nad i" w TVN24 były szef MON Tomasz Siemoniak z klubu Koalicji Obywatelskiej, który brał udział w tym posiedzeniu.
- Na nasz wniosek po raz kolejny zebrała się komisja obrony, bo sam PiS, sam rząd nie uważa za stosowne informować, co się dzieje w sprawach działań podkomisji do spraw katastrofy smoleńskiej - powiedział. - Bardzo wyraźnie zwróciliśmy się o to, że ma być minister obrony lub wiceminister. Jest przyjęte w Radzie Ministrów, że ministra zastępuje sekretarz stanu, podsekretarz stanu. Zawsze sekretarz stanu jest obecny na wszelkich posiedzeniach komisji. Dzisiaj akurat nie. Przysłano upoważnienie dla Antoniego Macierewicza, żeby to Macierewicz ocenił podkomisję Macierewicza - kontynuował.
- Ponieważ sami posłowie PiS-u nie chcą uczestniczyć już w tym cyrku Macierewicza, ich było mało na sali, to po prostu przegłosowaliśmy przerwę do czasu, aż przyjdzie minister lub jego zastępca i powie, co myśli o raporcie komisji Macierewicza, co myśli w kontekście reportażu w TVN24, gdzie pokazano manipulacje, oszustwa - mówił dalej Siemoniak.
CZYTAJ WIĘCEJ: Podkomisja Macierewicza ukryła dowody niezgodne z tezą o zamachu. Reporter dotarł do dokumentów
Stwierdził, że "nawet w PiS-ie mu chyba nie wierzą". - Bo ja tę nieobecność ministra czy wiceministra obrony odbieram jako zdystansowanie się od Macierewicza - ocenił gość "Kropki nad i".
Siemoniak: PiS przez siedem lat zachowuje się tak, jakby władzy miał nigdy nie oddać
Siemoniak odniósł się też do nowego projektu ustawy autorstwa posłów PiS, którzy proponują, by odwołania na szczytach spółek "o strategicznym znaczeniu dla bezpieczeństwa państwa i regionu" odbywały się tylko po uzyskaniu zgody specjalnej rady. Projektodawcy argumentują, że proponowane zmiany mają gwarantować "zwiększenie stabilności składu rad nadzorczych i zarządów" tych spółek.
- Idolem prezesa Kaczyńskiego - takie wrażenie mam od dawna - jest Władysław Gomułka, który powiedział kiedyś coś takiego, że "władzy raz zdobytej nie oddamy nigdy". Te działania, w sposób nieskrywany, temu właśnie służą - skomentował. Dodał, że "to jest zamach na normalne zasady, na to, że rząd obsadza państwowe spółki".
- Obawiam się, że przez najbliższe miesiące będziemy mieli do czynienia z ustawami, które mają betonować władzę ludzi PiS-u - stwierdził Siemoniak. Jego zdaniem "dokładnie o to chodzi, żeby nie oddać władzy".
Jak mówił dalej poseł PO, "na tej zasadzie można przyjąć ustawę, że ministrowie też zostają, bo są ważni i potrzebni". - PiS przez siedem lat zachowuje się tak, jakby władzy miał nigdy nie oddać. Nadużycia, zamiecione pod dywan afery, rozmaite afery personalne, rzeczy, których nie wiemy. Przecież gdy przyjdzie nowy rząd i otworzy te szuflady, te szafy pełne trupów, to dopiero będzie. Ludzie PiS-u nie są mentalnie przygotowani do takiej sytuacji - przekonywał Siemoniak.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24