- Myślę, że szef protokołu tutaj bardziej był mężczyzną, niż dyplomatą. Bo przede wszystkim chronił fryzurę pani kanclerz, kosztem fryzury prezydenta Sarkozy'ego. Ale prezydent Sarkozy to jest Francuz, jest szarmancki wobec kobiet, myślę, że rozumiał tę troskę o panią Merkel - tak dyplomatyczną wpadkę podczas szczytu Trójkąta Weimarskiego w Wilanowie skomentował prezydencki doradca Tomasz Nałęcz.
Na antenie radia RMF FM Nałęcz przekonywał też, że Bronisław Komorowski "przejdzie do historii i dzięki temu, co realnie zrobi dla Polski i anegdotom", bo, jak przekonywał, do historii przechodzi się właśnie "dzięki wielkim uczynkom i anegdotom".
"Prezydent wziął to na siebie"
Doradca dodał także, że "szef protokołu się przy parasolu nie popisał, ale prezydent nie czynił mu wymówek". - Wziął to na siebie. Żartujecie sobie państwo z tego, ale prezydent ma poczucie humoru - dodał Nałęcz.
Pełne zaufanie do szefa protokołu
Pytany o konsekwencje za to niedopatrzenie doradca Bronisława Komorowskiego powiedział: - Niech rzucą kamieniem w tego, kto się pomylił, ten, co się nigdy nie pomylił.
- Prezydent ma do szefa protokołu nadal pełne zaufanie. Myślę, że szef protokołu sam wie, że takich wpadek na przyszłość należy unikać - stwierdził.
"Stosunki z Niemcami się nie ucierpią"
Tomasz Nałęcz nie zgodził się także z tym, że stosunki polsko-niemieckie mogą po tej dyplomatycznej wpadce ucierpieć, bo "jeżeli już ktoś zmókł dzięki tej parasolowej przypadłości, to prezydent Sarkozy, bo przecież parasol był nad panią Merkel".
Wpadki na szczycie w Wilanowie
Podczas poniedziałkowego spotkania członków Trójkąta Weimarskiego w Pałacu w Wilanowie panował bałagan w protokole dyplomatycznym - najpierw mimo, że padał deszcz dla trzech przywódców - prezydenta Polski, Francji i kanclerz Niemiec - przygotowano tylko jeden parasol. Nie wypadało, by mókł reprezentant ojczyzny i kobieta, więc Nicolas Sarkozy, drogą eliminacji, pozostał bez parasola. Błędu nie udało się naprawić nawet podczas przemarszu do Pałacu.
Kiedy Angela Merkel, Nicolas Sarkozy i Bronisław Komorowski znaleźli się już wewnątrz królewskiej siedziby, nastąpił ciąg dalszy. Wprawdzie każdy z przywódców miał swoje krzesło, ale tym razem dał znać o sobie czynnik czasu. Polski prezydent, nie oglądając się na gości, usiadł na swoim miejscu. Pośpiesznie zrobili to za nim prezydent Francji i kanclerz Niemiec.
Źródło: RMF FM
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. PAP