- Miało być wyjście do parku, jest las pełen zbójców – tak szef hazardowej komisji śledczej Andrzej Sekuła podsumował dotychczasowe prace. Przyznał też, że miał dwuznaczną ofertę korupcyjną, ale jej nie zgłosił z braku dowodów.
- Fotel szefa komisji jest coraz gorętszy. Chyba wszyscy go podgrzewają, bo komisja zajmuje się pracami nad ustawą z trzech kadencji i wszyscy się trochę boją – ocenił Sekuła.
Według niego podgrzewa go m.in. PiS. Zbigniew Wassermann, powołując się na artykuł w „Gazecie Polskiej”, powiedział na konferencji prasowej, że Sekuła powinien był zawiadomić organa ścigania o próbie korupcyjnej. Według niego zachowanie posła PO stawia "w bardzo złym świetle jego reakcję na zachowania korupcyjne".
"Ten człowiek postawił na krześle torbę z pieniędzmi"
Sekuła tłumaczył, dlaczego nie zgłosił próby przekupstwa, do której doszło przed 9 laty. - W 2000 roku byłem świeżym przewodniczącym komisji finansów, a w tej komisji była podgniła już ustawa hazardowa. Trzeba było sprawę zakończyć, ale nie wszystkim się to podobało – wyjaśnił.
Według posła jedna z takich osób przyszła do jego biura poselskiego. Akurat był w nim wtedy sam, więc nie miał świadków. - Ten człowiek postawił na krześle torbę z pieniędzmi. I one tam stały. Nic na jej temat nie powiedział, ja też nie. Gdybym nie zignorował tej torby, wpadłbym w sidła. Rozmowa była zupełnie normalna, gdy się skończyła, pan wziął torbę i wyszedł – dodał.
"Byłbym oskarżony o mitomanię"
Pytany, czemu sprawy nie zgłosił, stwierdził, że z braku świadków i dowodów. - Nie było uzasadnionego podejrzenia popełnienia przestępstwa. Komu to miałem zgłosić – że przyszedł do mnie człowiek z torbą pieniędzy? – pytał. - To mnie wtedy nauczyło, że w miarę możliwości należy oficjalne rozmowy odbywać w obecności osoby trzeciej. Gdybym wtedy wniósł oskarżenie, byłbym oskarżony o mitomanię – zapewnił.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24