Goście programu "Loża prasowa" rozmawiali w niedzielę o śmierci nastoletniego syna posłanki Magdaleny Filiks. - My, dziennikarze, wiemy, że o tego rodzaju sprawach się nie pisze - powiedział Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej", odnosząc się do poprzedzających śmierć nastolatka publikacji w mediach publicznych. - To są rzeczy niedopuszczalne, by używać tego typu metod, które mogą uderzać w członków rodziny - skomentowała Beata Lubecka z Radia Zet.
- Chciałabym zacząć od tragedii, która dotknęła posłankę Magdalenę Filiks - tymi słowami program "Loża prasowa" rozpoczęła jego gospodyni, Małgorzata Łaszcz.
- Nie żyje jej 16-letni syn Mikołaj. W tej chwili nie da się jednoznacznie wyrokować co do przyczyn odebrania sobie przez niego życia. Śledztwo w sprawie śmierci chłopca prowadzi szczecińska prokuratura. Według szefa państwowej komisji do spraw pedofili Błażeja Kmieciaka rządowe media na przełomie roku doprowadziły do identyfikacji syna posłanki jako ofiary skazanego pedofila, który siedzi w więzieniu już od dwóch lat - powiedziała dziennikarka.
Paweł Wroński: my dziennikarze wiemy, że o tego rodzaju sprawach się nie pisze
- Może nie będę komentował, tylko powiem, co się stało, bo dowiedziałem się wcześniej o samobójstwie Mikołaja - powiedział Paweł Wroński z "Gazety Wyborczej". - Nie miałem tyle odwagi, by zadzwonić do posłanki, tylko zadzwoniłem do paru innych polityków Platformy Obywatelskiej. Sekwencja zdarzeń wygląda w następujący sposób. Dwa lata temu ujawniono przypadki zachowań pedofilskich, doszło do procesu, do skazania pedofila, który był członkiem Platformy Obywatelskiej, pracował w urzędzie marszałkowskim. Proces toczył się za zamkniętymi drzwiami ze względu na dobro ofiar - wyjaśniał publicysta.
Jak dodał, "my, dziennikarze, wiemy, że o tego rodzaju sprawach się nie pisze". - Prokuratura, sąd i policja zachowywały się w tej sprawie absolutnie fair, nie było żadnych przecieków. Nagle w momencie, kiedy posłanka Filiks bardzo zaszła za skórę Lasom Państwowym na jesieni i zimie ubiegłego roku, nagle ukazał się tekst, że Platforma Obywatelska kryje pedofila. W to został wplątany Rafał Trzaskowski, podane zostały dane o dzieciach posłanki ze Szczecina, które w sposób absolutnie niechybny identyfikowały między innymi Mikołaja. On znajdował się pod opieką psychiatry i psychologa, wcześniej był w stanie depresyjnym, dochodziło do różnych zdarzeń. Skończyło się, jak się skończyło - powiedział dziennikarz.
Dodał, że "mamy do czynienia z tragedią, to śmierć bardzo młodego człowieka". - Nie chciałbym powiedzieć, że ktoś do tego doprowadził osobiście, bo to jest zbyt daleko powiedziane, ale chyba mamy do czynienia z podobnym mechanizmem. Widzę, że w sieci zaczynają się odzywać różnego rodzaju prawicowe trolle, [które piszą - przyp. red.] w kategoriach: "no, w zasadzie nic się w gruncie rzeczy nie stało". Dla mnie sprawa była absolutnie tragiczna - powiedział Wroński. - Dla matki to jest coś nieprawdopodobnego. Myślę, że to, co się dzieje, to jest ośmielone lumpiarstwo - ocenił publicysta "Wyborczej".
Lubecka: chyba nie ma gorszej rzeczy, której można doświadczyć w życiu
- Przede wszystkim chciałam złożyć wyrazy współczucia i kondolencje dla pani poseł, bo dla matki i całej rodziny to jest potworna tragedia - powiedziała Beata Lubecka z Radia Zet. - Chyba nie ma gorszej rzeczy, której można doświadczyć w życiu, jak przeżyć własne dziecko i stracić je jeszcze w taki sposób - zwróciła uwagę.
Jej zdaniem "to są rzeczy niedopuszczalne, by używać tego typu metod, które mogą uderzać w członków rodziny". - Ja pamiętam, jak wiele razy posłowie Prawa i Sprawiedliwości mówili, że w takich sytuacjach, gdy atakujemy przeciwników politycznych, żeby absolutnie nie tykać rodziny, że to jest immunitet, wyjęty z bieżącej walki politycznej. Tutaj media, tak zwane narodowe, które często są orężem, ramieniem zbrojnym, posunęły się zdecydowanie za daleko, na co z resztą zwrócił uwagę przewodniczący państwowej komisji, która bada przypadki pedofilii. Ktoś powinien ponieść konsekwencje - powiedziała publicystka.
Prusinowski: nie powinniśmy tej sprawy traktować teraz jako politycznej pałki
Do sprawy odniósł się również Jacek Prusinowski z Radia Plus. - To jest dramat, że podane zostały informacje, które pozwoliły zidentyfikować te dzieci, które były ofiarą pedofila, co pewnie w środowisku rówieśniczym nie jest wtedy proste - powiedział.
Jego zdaniem "nie powinniśmy tej sprawy traktować teraz jako politycznej pałki na drugą stronę i na media, które to ujawniły". - Co nie zmienia oczywiście faktu, że ta działalność Radia Szczecin, te informacje, ujawnienie tego, to było oczywiście skandalem - dodał. - Ale nie mamy wiedzy, jaki to miało wpływ na ten dramat, do którego doszło. Myślę, że lepiej parę słów mniej powiedzieć w tej sprawie niż za dużo. Mamy do czynienia z czymś tak dramatycznym i delikatnym dla pani poseł i jej rodziny. Wydaje mi się, że na pewno nie byłoby niczym dobrym robienie z tego teraz oręża politycznego - ocenił.
Janicki: dzisiaj wciąż są ludzie, którzy bronią tamtego ujawnienia
- Kiedy pracownicy mediów rządowych ujawnili tę sprawę, (...) "niedziennikarze" nie wiedzieli, jak się zachować. Bronili tego ujawnienia - powiedział Mariusz Janicki z tygodnika "Polityka". - Kiedy mówiono, że to jest sprawa sprzed roku, rozstrzygnięta, że była prośba, że było zamknięte posiedzenie sądu, mówiono, że to nie ma znaczenia, że wolność słowa jest najważniejsza, że charakter działalności tego pedofila wymaga ujawnienia, także jego afiliacja polityczna, nie ukrywajmy tego - powiedział. Zauważył, że "dzisiaj część tych dawnych tweetów broniących tego ujawnienia została wykasowana". - Oczywiście nic w sieci nie ginie, są screeny - dodał.
- Dzisiaj wciąż są ludzie, którzy bronią tamtego ujawnienia, nie będę wymieniał nazwisk, bo oni nie są warci nawet wymienienia - mówił Janicki. - Zastanawiam się, skąd to się bierze. Ja myślę, że to się bierze z tego, że w Polsce nie ma opinii publicznej jako zbiorowego sumienia społecznego. Jest kilka baniek, kilka oddzielnych sumień, i część ludzi, którzy dzisiaj bronią tamtego ujawnienia tego przypadku molestowania, uważają, że oni w swojej bańce niczego złego nie robią. Przeciwnie, że trzymanie się tego dawnego poglądu, pewna brutalność, którą pokazują, spotka się z dobrym odzewem - powiedział publicysta "Polityki".
W jego ocenie "to pokazuje, co się stało z polską opinią publiczną, co się stało z deprawacją moralną". - Czasami trzeba oddzielić kwestie polityczne. Tu polityka nie ma już żadnego zastosowania. Tu po prostu jest albo przyzwoitość, albo czysta podłość. Czasami musimy sięgać do takich prostych, elementarnych wartości i hierarchii - dodał gość programu "Loża prasowa".
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, poniżej znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc - zarówno dzieciom, jak i dorosłym.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24