Były urzędnik MSWiA, którego w grudniu ubiegłego roku - tuż przed tragicznym wypadkiem samochodowym - odwiozło do domu dwoje policjantów z warszawskiego komisariatu kolejowego, został zwolniony ze służby w policji.
Serafin został do pracy w MSWiA oddelegowany z policji. Po wypadku w którym zginęli funkcjonariusze podał się do dymisji. Przyjął ją ówczesny szef MSWiA Ludwik Dorn i równocześnie zdecydował o powrocie Serafina do policji. To pozwoliło na wszczęcie wobec niego postępowania dyscyplinarnego. Teraz, kiedy Serafin został zwolniony ze służby, zostanie ono prawdopodobnie umorzone.
Policjanci - sierżant Justyna Zawadka i mł. aspirant Tomasz Twardo - zginęli w nocy 2 grudnia, wracając po odwiezieniu Serafina z Siedlec do Warszawy. Ich samochód wpadł do rozlewiska rzeki Kostrzyń. Z ustaleń ekspertów wynika, że w chwili tragedii w miejscu, gdzie doszło do wypadku, były bardzo trudne warunki drogowe - m.in. gołoledź. Samochód policjantów, chociaż nie jechał z nadmierną prędkością, prawdopodobnie wpadł w poślizg.
Zaginionych funkcjonariuszy poszukiwano w całym kraju ponad trzy doby. Sprawdzano hotele, szpitale, przeczesywano lasy i jeziora. Policja rozpatrywała wiele wątków - m.in., że mogli zginąć podczas próby zatrzymania sprawców jakiegoś przestępstwa. Ówczesny wicepremier i szef MSWiA Ludwik Dorn wyznaczył nagrodę dla tych, dzięki którym Zawadkę i Twardo uda się odnaleźć.
Źródło: PAP, APTN