W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść - powiedziała w rozmowie z "Faktem" Magdalena Gudzińska-Adamczyk, wobec której poseł Konfederacji Grzegorz Braun użył gaśnicy proszkowej w czasie wtorkowych zajść w Sejmie. - Dziś czuję się już lepiej, ale wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów - relacjonowała. W kontakcie SMS-owym z TVN24 poszkodowana potwierdziła, że "nadal jest w szpitalu, ma problemy z głosem i przełykaniem pożywienia".
W czwartek po południu odbyła się w Sejmie powtórna uroczystość zapalenia świec chanukowych. Pierwszą, wtorkową uroczystość, zakłócił poseł Konfederacji Grzegorz Braun. Używając gaśnicy proszkowej, zgasił zapaloną chanukiję.
W związku z tym incydentem poseł został wykluczony z obrad, zawieszony w prawach członka klubu Konfederacji, prezydium Sejmu nałożyło na niego kary finansowe, Kancelaria Sejmu zawiadomiła prokuraturę, a także Prokuratura Okręgowa w Warszawie z urzędu wszczęła postępowanie. Zachowanie Brauna wywołało też międzynarodowe komentarze.
Zaatakowana przez Brauna: Wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów
O wtorkowym zdarzeniu w Sejmie Magdalena Gudzińska-Adamczyk, uczestniczka uroczystości w Sejmie, opowiedziała w rozmowie SMS-sowej z reporterką "Faktu". Kobieta jako jedyna bezpośrednio próbowała powstrzymać działania posła Konfederacji, a ten skierował w jej twarz strumień proszku z gaśnicy.
- Okazało się, że po opuszczeniu Sejmu poczułam się gorzej. Straciłam przytomność i musiałam trafić do szpitala. Dziś czuję się już lepiej, ale wciąż nie mogę mówić. Porozumiewam się za pomocą SMS-ów - przekazała.
Pytana, czy zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec Brauna, odparła, że na razie jeszcze tego nie wie. - Teraz czuję się źle, zaostrzyła mi się przewlekła choroba i najpierw muszę zająć się swoim zdrowiem - oświadczyła. Dodała, że jest jeszcze przed diagnostyką okulistyczną. - Dlatego nie mogę na pewno stwierdzić, czy wszystko będzie dobrze - powiedziała Gudzińska-Adamczyk.
Odpowiedź SMS-owa TVN24
W piątek Magdalena Gudzińska-Adamczyk w rozmowie z reporterką TVN24 Katarzyną Czupryńską-Chabros potwierdziła, że nadal jest w szpitalu.
"Nadal jestem w szpitalu, mam problemy z głosem i przełykaniem pożywienia, obrzęk śluzówki górnych dróg oddechowych" - napisała w SMS-ie reporterce TVN24.
Poszkodowana dodała, że ma też "poważne zaostrzenie astmy oskrzelowej". "Oko na szczęście nie jest trwale uszkodzone, tylko mocno podrażnione" - przekazała Katarzynie Czupryńskiej-Chabros.
Gudzińska-Adamczyk napisała także, że "wie, co się stało we Wrocławiu". "Jest mi z tego powodu jeszcze bardziej smutno i źle. Chyba nie chcemy jako społeczeństwo przyzwolenia na bezsensowną agresję? Szczególnie moja religia nikomu z zewnątrz nie narzuca swoich zasad, nie namawia i nie nawraca, czym zawiniliśmy?" - zapytała retorycznie.
W piątek prezydent Wrocławia Jacek Sutryk przekazał we wpisie na Facebooku, że dzień wcześniej w godzinach wieczornych pięciu zamaskowanych sprawców weszło na konstrukcję świecznika, wyciągnęli flagę Izraela i ją podpalili.
"Wierzyłem do końca, że nikt nie będzie chciał i nawet przez myśl mu nie przejdzie by 'dorównać' posłowi Braunowi i jego gaśnicy sprzed kilku dni w polskim Parlamencie. Myliłem się jednak" - stwierdził Sutryk.
"W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść"
Mówiąc o zachowaniu Brauna, Magdalena Gudzińska-Adamczyk stwierdziła, że nie miała wrażenia, że "to ktoś w szale". - Jestem lekarką od wielu lat i miałam do czynienia z osobami chorymi psychicznie czy po zażyciu substancji psychoaktywnych. W oczach tego człowieka widziałam tylko nienawiść - oświadczyła.
- Pan Braun powiedział do mnie, że ja i tacy jak ja, to wstyd i że nie jestem kobietą. Ale znam siebie, wiem kim jestem i co mam do zaoferowania społeczeństwu. Słowa złego człowieka traktuję zgodnie z radą pana profesora Bartoszewskiego – to tak jakby nietrzeźwy zwymiotował na mnie w autobusie. Obrzydliwe, przykre, ale przecież nie wpłynie na moje poczucie własnej wartości - mówiła.
"Budzi to we mnie poczucie zagrożenia"
Pytana o polityczną przyszłość Brauna, Gudzińska-Adamczyk stwierdziła, że "każdy głosuje według własnego sumienia".
- To smutne, że agresja i nienawiść oraz absurdalne oskarżenia o "satanizm" święta, które obchodził nawet Jezus, przecież korzenie chrześcijaństwa są w judaizmie, spotykają się z pozytywnym odzewem. Budzi to również we mnie poczucie zagrożenia. Hasła nienawiści na tle religijnym połączone z utopijnymi, w kryzysowych czasach, wizjami podatkowego raju, historia powszechna już zna - powiedziała.
W tym kontekście oceniła też internetową zbiórkę pieniędzy dla Brauna. - To bardzo źle, jak ludzie akceptują i wspierają przemoc. Bo to była przemoc, nie tylko wobec mnie, nie tylko wobec polskich Żydów, ale wobec całej społeczności Sejmu i wobec Polski, gdzie konstytucja zabrania prześladowań religijnych - dodała.
Źródło: "Fakt", tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24