Widać ewidentnie, że piloci tego śmigłowca złamali elementarne zasady bezpieczeństwa - ocenił Maciej Lasek, były szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, komentując incydent z udziałem policyjnego Black Hawka na pikniku pod Sarnową Górą na Mazowszu. - Niestety procedury i przepisy są przez rząd Prawa i Sprawiedliwości regularnie łamane - dodał.
Posłowie KO - były przewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Maciej Lasek oraz sekretarz generalny Platformy Obywatelskiej Marcin Kierwiński - na poniedziałkowej konferencji w Sejmie mówili o wczorajszym incydencie z udziałem policyjnego śmigłowca Black Hawk.
Przepisy "są bardzo konkretne"
Maciej Lasek, opisując jedno z nagrań ze zdarzenia, wspomniał, że "słychać krzyki, słychać krzyki dzieci, czyli było realne zagrożenie". - Nieprzypadkowo przepisy mówiące o tym, jak organizować tego typu pokazy, są bardzo konkretne. Taki pokaz, który nie jest imprezą masową, należy zgłosić do prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego czternaście dni wcześniej. Czy ten pokaz został zgłoszony, będziemy o to dopytywać i sprawdzać - zaznaczył.
Lasek przypomniał, że "śmigłowce, samoloty nie mogą przelatywać podczas pokazu niżej niż 150 metrów nad terenem lub 300 metrów nad zgromadzeniem ludzi". - Na Mazowszu nie ma tak wysokich linii energetycznych, żeby były na 150 metrach czy na 300 metrach, w tym przypadku są to nisko zawieszone linie i widać ewidentnie, że piloci tego śmigłowca złamali elementarne zasady bezpieczeństwa - opisał.
- Dlaczego o tym mówię? Bo takie działanie to nie tylko sprowadzenie bezpośredniego zagrożenia utraty zdrowia i życia dla mieszkańców, którzy tam byli, również dla pilotów tego śmigłowca, ale jest zagrożone karą pozbawienia wolności do pięciu lat, opisaną w ustawie o prawie lotniczym - zwrócił uwagę.
Jak zauważył poseł, "przepisy, procedury są stworzone po to, żeby zapewnić Polakom bezpieczeństwo". - Niestety procedury i przepisy są przez rząd Prawa i Sprawiedliwości regularnie łamane - zaznaczył. - My będziemy zmieniać to. Będziemy ścigać każdy z takich przypadków - zapewnił.
Incydent z Black Hawkiem na pikniku
Do incydentu doszło podczas pikniku zorganizowanego przez Urząd Gminy Sońsk z okazji 103. rocznicy bitwy pod Sarnową Górą koło Ciechanowa. Jak podały lokalne media, policyjny Black Hawk - mający być główną atrakcją pikniku - po wystartowaniu nie odleciał od razu, ale zatoczył koło i wrócił nad miejsce imprezy. Gdy przelatywał na bardzo małej wysokości nad terenem pikniku, zerwał jedną z linii energetycznych.
Reporter TVN24 rozmawiał w poniedziałek z Jarosławem Muchowskim, wójtem gminy Sońsk. - Na szczęście ta konkretnie linia nie była pod napięciem, była to uziemiająca linia. Całe szczęście nie doszło do większej tragedii, do większych zniszczeń. Jedyną szkodą jest zarysowana maska samochodu osobowego - przekazał wójt.
Trwają policyjne czynności związane z wyjaśnieniem okoliczności zdarzenia.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Krzysztof Lasocki