We wtorek przed Sądem Okręgowym w Warszawie rozpoczął się proces byłego rzecznika Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomieja M. oraz pięciu innych osób. Prokuratura zarzuca im działanie na szkodę Polskiej Grupy Zbrojeniowej SA, co spowodowało milionowe straty majątkowe spółki. Bartłomiej M. nie stawił się na rozprawie.
Były rzecznik Ministerstwa Obrony Narodowej Bartłomiej M. oraz były członek zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej Radosław O. nie stawili się na wtorkowej rozprawie. Pozostali oskarżeni, czyli była urzędniczka MON Agnieszka M., były poseł PiS Mariusz Antoni K. oraz były dyrektor w PGZ Robert S. przybyli do sądu.
Prokurator Andrzej Dubiel przez blisko pół godziny odczytywał akt oskarżenia. - Rozumiem treść zarzutów. Nie przyznaję się do winy. Dziś nie będę składał wyjaśnień - powiedział w sądzie Mariusz Antoni K.
Do zarzutów nie przyznała się również była pracownica MON Agnieszka M. Ona również odmówiła składania wyjaśnień. Do winy nie przyznał się też Robert S., jednak on złożył wyjaśnienia. Stwierdził między innymi, że - w okresie, którego dotyczy akt oskarżenia - większość zamówień była realizowana z wolnej ręki, co mają potwierdzać zeznania świadków. Wyjaśnił, że przyjęte było, że pracownicy odpowiadają merytorycznie za przydzielony projekt, a zdecydowana większość zadań delegowana była z zarządu spółki.
Robert S. zaznaczył, że w tamtym czasie zachodziło wiele zmian kadrowych, w szczególności w departamencie marketingu oraz że wszelkie wnioski posiadały wszystkie możliwe akceptacje biur, w tym biura etyki. S. szczegółowo omawiał różne wnioski i umowy, odnosząc się do zarzutów z aktu oskarżenia.
Zarzuty wobec Bartłomieja M. i pozostałych osób
Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało byłego rzecznika MON Bartłomieja M. pod koniec stycznia 2019 roku na polecenie tarnobrzeskiej prokuratury. Zatrzymano wtedy także byłego posła PiS Mariusza Antoniego K., byłego członka zarządu PGZ Radosława O., byłych dyrektorów PGZ SA i byłą pracownicę MON.
Bartłomiej M. przebywał w areszcie od 30 stycznia 2019 roku i wyszedł na wolność po pięciu miesiącach, po wpłaceniu 100 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Zamianę aresztu na poręczenie majątkowe umożliwił mu Sąd Okręgowy w Warszawie. Prokuratura zaskarżyła tę decyzję, jednak w sierpniu 2019 roku Sąd Apelacyjny w Warszawie oddalił zażalenie i M. pozostał na wolności.
Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu pod koniec czerwca 2021 roku. Prokuratura informowała wówczas, że Bartłomiej M., przekraczając uprawnienia, działał na szkodę PGZ w związku z zawieraniem umów niekorzystnych dla spółki. Dotyczyły one między innymi organizacji koncertu i fikcyjnych usług szkoleniowych. "Bartłomiej M., działając wspólnie z urzędniczką w MON Agnieszką M., naraził spółkę na szkody w wysokości około 1,2 mln zł" - podawała prokuratura.
Według prokuratury, Bartłomiej M. miał też powoływać się na wpływy w MON, a za korzyści majątkowe obiecywał załatwianie różnych spraw, między innymi patronatu resortu obrony nad jedną z wystaw organizowanych w komercyjnym centrum wystawienniczym. W ten sposób uzyskał ponad 55 tysięcy złotych, a działający z nim były poseł Mariusz Antoni K. - 35 tysięcy złotych.
Były członek zarządu PGZ Radosław O. i były pracownik spółki Robert S. zostali natomiast oskarżeni w związku z zawarciem niekorzystnych kontraktów. Według prokuratury, wyrządzili oni spółce szkodę majątkową w wielkich rozmiarach, w łącznej wysokości ponad 3,3 miliona złotych.
Bartłomiejowi M., Radosławowi O. i Robertowi S. grozi 10 lat pozbawienia wolności. Agnieszce M. i Mariuszowi Antoniemu K. - 8 lat.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Darek Delmanowicz/PAP