"Mój przyjaciel Robert Sankowski nie żyje" - napisał w poniedziałek Paweł Dunin-Wąsowicz, dziennikarz i krytyk literacki. Sankowski był związany z "Gazetą Wyborczą".
Robert Sankowski od ponad dwóch dekad pisał o muzyce. Najpierw w "Tylko Rock", następnie w "Gazecie Wyborczej", "Wysokich Obcasach" i w portalu Onet.
Od kilku miesięcy walczył z chorobą nowotworową. Miał 48 lat.
"Udowadniał, że nie jest tylko fanem, ale znawcą"
Filip Łobodziński, dziennikarz, tłumacz i muzyk, powiedział w rozmowie z tvn24.pl, że jest "szczerze wstrząśnięty" informacją o odejściu Sankowskiego. Dodał, że spotkał się z nim kilka miesięcy temu i nie przypuszczał, że dzieje się coś złego. Podkreślił, że odejście Sankowskiego to ogromna strata dla polskiego dziennikarstwa muzycznego.
- Coraz mniej jest prawdziwych dziennikarzy muzycznych, którzy ciekawie opisywaliby muzykę - powiedział Łobodziński. - Robert zawsze starał się wejść głębiej, udowadniał, że jest nie tylko fanem, ale przede wszystkim znawcą muzyki i pokazywał, że traktuje ją bardzo poważnie - mówił dziennikarz i muzyk Zespołu Reprezentacyjnego. Dodał, że ogromną stratę ponieśli ci, "którzy lubią czytać o muzyce".
"Jego teksty to były opowieści"
"Jego teksty to były opowieści. Potoczyste, napisane z werwą i nasycone szczegółami magazynowe kawałki. 'Wyszła mi kobyłka', zaznaczał w mejlu, i już wiedzieliśmy, że wprawdzie będzie kłopot ze zmieszczeniem tekstu w gazecie, ale za to lektura będzie bardzo przyjemna" - wspomina Sankowskiego jego kolega redakcyjny Jacek Świąder.
Autor: tmw / Źródło: tvn24.pl, "Gazeta Wyborcza"