Zarzut płacenia za podpisy na listach poparcia dla kandydatów Samoobrony w wyborach parlamentarnych usłyszała była posłanka Samoobrony Renata Beger. Grozi jej 10 tysięcy złotych grzywny.
- Była posłanka nie przyznała się do winy, korzystając z przysługującego jej prawa odmówiła składania wyjaśnień - poinformował prokurator rejonowy w Szamotułach, Paweł Gryziecki. Wcześniej Beger nie stawiała się na wezwanie prokuratury.
Piątkowe spotkanie byłej posłanki z prokuratorem w Szamotułach trwało tylko kilkanaście minut. Po wyjściu z budynku Beger odmówiła dziennikarzom komentarza. Wsiadła do samochodu i odjechała. Na razie nie wiadomo, co będzie dalej ze sprawą i kiedy do sądu trafi akt oskarżenia.
W sprawie przesłuchano już świadków, w tym byłą działaczkę Samoobrony Renatę Jankowiak. To właśnie w jej mieszkaniu dziennikarze "Gazety Wyborczej" zainstalowali kamerę. Na zarejestrowanym filmie widać, jak Beger płaci Jankowiak 240 złotych za zbieranie podpisów pod listami poparcia przed październikowymi wyborami parlamentarnymi.
Po ujawnieniu we wrześniu sprawy przez "GW", Beger zapewniała, że nie płaciła za zebrane podpisy, tylko rozliczała się ze współpracownicą za paliwo zużyte w trakcie ich zbierania.
To nie jedyne kłopoty Beger z prawem. W połowie grudnia w Sądzie Rejonowym w Pile rozpoczął się ponowny proces Beger, oskarżonej o fałszerstwa na listach poparcia w wyborach do Sejmu w 2001 roku. Prokuratura zarzuciła jej, że od czerwca do sierpnia 2001 r. dopuściła się nadużycia i fałszerstwa przy sporządzaniu list osób popierających kandydatów Samoobrony.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24