Aktywiście na dnie Bałtyku. Protest przy Nord Stream

Greenpeace Polska
Polscy aktywiści na dnie Bałtyku. Protestują przeciwko odbudowie Nord Stream
Źródło: Greenpeace
Aktywiści z Greenpeace przeprowadzili spektakularną akcję na Morzu Bałtyckim. Zanurkowali do gazociągu Nord Stream w miejscu, gdzie blisko trzy lata temu doszło do eksplozji. W ten sposób zaprotestowali przeciwko pomysłom odbudowy rurociągu i wezwali do przyspieszenia inwestycji w odnawialne źródła energii. Na powierzchni wody rozwinęli też ogromny transparent.

Polscy aktywiści z organizacji Greenpeace przeprowadzili akcję bezpośrednio w miejscu, gdzie w 2022 roku doszło do eksplozji gazociągu Nord Stream. Zanurkowali do uszkodzonego rurociągu na dnie Bałtyku, aby symbolicznie pokazać sprzeciw wobec planów jego odbudowy.

Na powierzchni morza rozwinęli także ogromny baner z hasłem "No Nord Stream, no fossil gas" (nie dla Nord Streamu, nie dla paliw kopalnych - red.), podkreślając, że Europa powinna jak najszybciej odejść od paliw kopalnych i postawić na odnawialne źródła energii.

Protest Greenpeace na Bałtyku
Protest Greenpeace na Bałtyku
Źródło: Paweł Starnawski, Greenpeace Polska
Protest Greenpeace na Bałtyku
Protest Greenpeace na Bałtyku
Źródło: Mariusz Czajka, Greenpeace Polska
Protest Greenpeace na Bałtyku
Protest Greenpeace na Bałtyku
Źródło: Max Zieliński, Greenpeace Polska

"Kraje Unii Europejskiej finansują działalność zbrodniczego reżimu"

- To handel paliwami kopalnymi napędza armię Putina. Mimo że od ponad 10 lat Rosja wykrwawia mój kraj kawałek po kawałku, kraje Unii Europejskiej nadal finansują działalność tego zbrodniczego reżimu, kupując rosyjską ropę i gaz. Na dodatek wciąż pojawiają się pomysły, aby odbudować Nord Stream. Nie ma na to naszej zgody. Trzeba raz na zawsze zamknąć tę dyskusję i sprawić, aby powrót do Nord Streamu w ogóle nie był możliwy - mówi Natalia Gozak, dyrektorka Greenpeace Ukraina

W 2024 roku rosyjski gaz odpowiadał za prawie jedną piątą importu gazu do Unii Europejskiej. Rosyjski skroplony gaz ziemny (LNG) jest transportowany tankowcami do portów w Holandii i Francji, skąd przesyłany jest rurociągami do Niemiec, gdzie pośrednio kupowany jest m.in. przez Polskę.

Od lutego 2024 roku do lutego 2025 roku kraje Unii Europejskiej zapłaciły Kremlowi za ropę i gaz blisko 22 miliardy euro. Całkowity zakaz importu paliw kopalnych z Rosji ma zacząć obowiązywać w UE w 2027 roku.

>> Rosyjski gaz ma stać się "nielegalny"

- Zamiana dilera paliw na Amerykę czy Katar jest kolejną ślepą uliczką. Europejscy politycy muszą zrozumieć, że dopóki nie będziemy mieć własnych, odnawialnych źródeł energii, dopóty nie będziemy bezpieczni - przekonuje Marek Józefiak, rzecznik Greenpeace Polska. 

Aktywiści o "gazowej pułapkce"

Polskie koncerny energetyczne budują obecnie siedem elektrowni gazowych za kwotę 26 miliardów złotych. Według prognoz Polskich Sieci Elektroenergetycznych do 2034 roku zużycie gazu w polskiej energetyce może wzrosnąć pięciokrotnie. W ubiegłym roku już 82 procent gazu pochodziło w Polsce z importu - przekazało Greenpeace Polska.

- Od lat nasi rządzący prowadzą nas prosto ku pułapce gazowej. Jeśli rząd Donalda Tuska nie przyspieszy rozwoju odnawialnych źródeł energii, to więcej energii będziemy produkować z drogiego gazu i wysokie rachunki za energię zostaną z nami na długie lata. Na dodatek utracimy naszą suwerenność energetyczną. Musimy jak najszybciej zawrócić z tej drogi - ostrzega Józefiak. 

Czytaj także: