Z materiału dowodowego niezbicie wynika, że ciała wszystkich 96 ofiar katastrofy smoleńskiej znaleziono na miejscu zdarzenia, a informacja o odwiezieniu trzech osób do szpitala nie była prawdziwa - podkreśliła we wtorek Naczelna Prokuratura Wojskowa.
Prokuratura wojskowa kolejny raz zdementowała wypowiedzi "w środkach masowego przekazu, jakoby istniały dowody na to, że katastrofę Tu-154M przeżyły trzy osoby".
- Kilkudziesięciu przesłuchanych w charakterze świadków obywateli polskich, którzy bezpośrednio po zaistnieniu katastrofy byli na miejscu zdarzenia, zeznało, że na miejscu katastrofy nikogo żywego nie odnaleziono - poinformował płk Zbigniew Rzepa, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej.
Prokurator zaznaczył, że "w aktach śledztwa znajdują się zeznania świadków, którzy przekazują pogłoskę o odwiezieniu trzech osób do szpitala". - Jednakże świadkowie, w tych samych zeznaniach, jednoznacznie stwierdzają, że informacja ta była natychmiast dementowana zarówno przez polskich przedstawicieli, którzy bezpośrednio po zaistnieniu tej katastrofy znaleźli się na miejscu zdarzenia, jak i funkcjonariuszy strony rosyjskiej - powiedział płk Rzepa. Wyjaśnił, że jeżeli chodzi o polskich obywateli, byli to: przedstawiciele Kancelarii Prezydenta RP, Biura Ochrony Rządu oraz służb dyplomatycznych i konsularnych.
Pogłoski zdementowane
- Warto w tym miejscu również przypomnieć, że zaraz po katastrofie pogłoski o odwiezieniu trzech osób do szpitala przekazywały również polskie media, które następnie w sposób jednoznaczny je zdementowały - dodał prokurator. Prokuratura już w sobotę powtarzała, że nie ma dowodów, by ktokolwiek przeżył katastrofę smoleńską. Podkreślały to zarówno Prokuratura Generalna, jak i Naczelna Prokuratura Wojskowa. W zeszłym tygodniu Antoni Macierewicz (PiS), który jest szefem parlamentarnego zespołu ds. katastrofy smoleńskiej, mówił: - Po blisko trzech latach badań, mogę powiedzieć z olbrzymią dozą pewności, czy prawdopodobieństwa, że relacje o tym, że trzy osoby przeżyły (katastrofę), są wiarygodne.
Poseł powoływał się przy tym na "trzy niezależne źródła", z których dwa pochodzą, "od ludzi, którzy zawodowo zajmują się weryfikacją informacji i nie podają wiadomości niesprawdzonych".
Leszek Miller składa zawiadomienie w prokuraturze
W sobotę Macierewicz pytany o tę wypowiedź podkreślił, że "dotyczyła ona relacji, jakie istnieją na temat przebiegu tego tragicznego wydarzenia, a przede wszystkim tego, że prokuratura nie dopełniła swoich obowiązków i niczego nie zbadała".
Szef SLD Leszek Miller wysłał do Prokuratury Generalnej zawiadomienie dotyczące tych wypowiedzi Macierewicza. - Jeżeli pan Macierewicz posiada tego typu informacje, to musi się nimi podzielić, bo być może wie coś więcej. Niech zdradzi swoje tajemnice prokuratorowi - mówił Miller. Prokurator Maciej Kujawski z PG powiedział we wtorek, że zawiadomienie szefa SLD wpłynęło w poniedziałek i jeszcze w tym tygodniu zostanie przekazane do prokuratury apelacyjnej. Z kolei to prokuratura wyznaczy prokuraturę okręgową bądź rejonową, która przeprowadzi postępowanie sprawdzające w związku z zawiadomieniem. We wtorek były wiceszef BOR gen. Paweł Bielawny w wydanym oświadczeniu zaprzeczył medialnym spekulacjom i wypowiedziom, jakoby wkrótce po katastrofie "meldował o trzech rannych w Smoleńsku".
Autor: abs//tka / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24