Prokurator Ewa Wrzosek głośno krytykuje ministra Zbigniewa Ziobrę i bezpośrednio wiąże to ze swoim postępowaniem dyscyplinarnym. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Prokurator Ewa Wrzosek znowu przed sądem, ale tym razem to nie ona oskarża - sama jest obwiniona, ma zarzuty dyscyplinarne. - Jako prokurator mam prawo zabierania głosu w kwestiach dotyczących wymiaru sprawiedliwości – uważa i ten głos zabierała już trzy lata temu w trakcie pierwszych manifestacji w obronie Sądu Najwyższego. Od lat Ewa Wrzosek jest jednym z największych krytyków ministra Zbigniewa Ziobry. - Ja uważam, że mamy już do czynienia z zamachem konstytucyjnym – powiedziała w 2018 roku prokurator. Poprzez udział w manifestacjach Ewa Wrzosek miała obrazić godność prokuratora. Rzeczniczka dyscyplinarna swoich zarzutów w rozmowie z dziennikarzami uzasadnić nie chciała.
Rozprawa w sądzie rozstrzygnięcia nie przyniosła, ale to nie jedyna sprawa, za którą prokurator Ewa Wrzosek ma kłopoty dyscyplinarne. – Proces przyspieszył w kwietniu zeszłego roku, czyli wtedy, kiedy prokurator wszczęła śledztwo w sprawie wyborów kopertowych – mówi Jarosław Onyszczuk ze Stowarzyszenia Prokuratorów Lex Super Omnia.
Właśnie Ewa Wrzosek rok temu wszczęła śledztwo w sprawie wyborów, które się nie odbyły, a kosztowały miliony. Wtedy śledztwo jej odebrano i natychmiast umorzono. Prokuratura Krajowa wszczęła wobec niej postępowanie dyscyplinarne. - Do tej pory nie miałam możliwości przedstawienia swoich racji, uzasadnienia swojego stanowiska – podkreśla Wrzosek.
Mimo że organizację wyborów kopertowych za bezprawną uznały już sądy administracyjne, a Najwyższa Izba Kontroli skierowała wnioski do prokuratury, dotyczące między innymi odpowiedzialności premiera. - Pan Jarosław Kaczyński również powinien być objęty takim śledztwem – uważa prokurator.
Zarzutów nikt jednak nie usłyszał, ale to prokurator Wrzosek ma teraz problemy. - Ją spotkała kara za to, że ośmieliła się sprawdzić, czy wszystko jest okay – podkreśla Krystian Markiewicz prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich Iustitia. Prokuratorzy nazywają to szykanami - tak samo jak karne delegacje. Kilku prokuratorów ze stowarzyszenia Lex Super Omnia zostało delegowanych do prokuratur oddalonych o kilkaset kilometrów od domów. Szefowej stowarzyszenia prokuratura krajowa wytoczyła proces, domagając się wpłaty 250 tysięcy złotych na cele społeczne.
Michał Tracz
Źródło: TVN24