- Tu nie chodzi o karanie sędziów, tu chodzi o poczucie odpowiedzialności za państwo i obywateli - przekonywał w "Kropce nad i" w TVN24 rzecznik Solidarnej Polski Jan Kanthak, odnosząc się do złożonego w czwartek przez klub PiS projektu zmian w ustawach dotyczących sądownictwa. - To jest nic innego jak wypowiedzenie wojny polskim sądom - ocenił Krzysztof Śmiszek z Wiosny.
W czwartek klub Prawa i Sprawiedliwości złożył w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o ustroju sądów powszechnych, a także Sądzie Najwyższym - poinformował poseł Solidarnej Polski Jan Kanthak. Dodał, że przepisy przewidują "możliwość złożenia z urzędu takich sędziów, którzy domniemywaliby sobie możliwość podważania Krajowej Rady Sądownictwa".
"Tu chodzi o poczucie odpowiedzialności za państwo i obywateli"
O proponowanych zmianach Kanthak dyskutował w "Kropce nad i" z Krzysztofem Śmiszkiem z Lewicy.
- Tu nie chodzi o karanie sędziów, tu chodzi o poczucie odpowiedzialności za państwo i obywateli - przekonywał rzecznik Solidarnej Polski. Sytuacja, w której sędziowie domniemują sobie uprawnienia na podstawie orzeczenia Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej do tego, aby podważać status innych sędziów, którzy zostali powołani przez demokratyczną Krajową Radę Sądownictwa, może doprowadzić do anarchii i olbrzymiego chaosu prawnego. Na to odpowiedzialny rząd, który odpowiada też za funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości, nie może sobie pozwolić - kontynuował.
- Proszę sobie wyobrazić sytuację, w której teraz sędziowie z nowej demokratycznej Krajowej Rady Sądownictwa mieliby podważać (status - red.) sędziów, którzy zostali powołani na ten urząd przez Radę Państwa (PRL - red.) To wszystko by zburzyło ład i poleciało jak domek z kart - stwierdził.
Kanthak został zapytany, co to znaczy "podważanie statusu innych sędziów". - Jeśli będą takie sytuacje, w których sędziowie, rozpatrując na przykład odwołanie w jakiejś sprawie, która przed nimi stoi, nie będą się zajmować meritum (...), tylko będą się zajmować tym, czy sędzia, który wydawał wyrok w pierwszej instancji był powołany w sposób prawidłowy i zgodny z orzeczeniem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej, to mamy do czynienia z deliktem, który będzie deliktem w myśl projektu ustawy, który zgłosiliśmy do marszałka Sejmu - mówił.
Przekonywał, że "ten projekt nie rozszerza władzy ani władzy wykonawczej, ani ustawodawczej". - To jest uprawnienie sędziów, żeby decydowali o odpowiedzialności dyscyplinarnej innych sędziów - wskazywał.
"To jest nic innego jak wypowiedzenie wojny polskim sądom"
Krzysztof Śmiszek ocenił, że zaproponowane przez posłów Zjednoczonej Prawicy rozwiązania "to jest nic innego jak wypowiedzenie wojny polskim sądom i polskim sędziom". - Ten projekt ustawy jest pisany jak w epoce kamienia łupanego. Chodzi o to, żeby (...) przywalić sędziemu w momencie, kiedy nawet pomyśli o tym, żeby zastosować bezpośrednio konstytucję (...), bo w tym projekcie będzie zakazane wprost stosowanie konstytucji - mówił.
- Student pierwszego roku prawa wie, że sędzia Sądu Rejonowego w Przemyślu, Wąchocku czy Sopocie może stosować bezpośrednio konstytucję - dodał Śmieszek. Jak ocenił, "chodzi o to, żeby zamknąć usta polskim sędziom, żeby siedzieli cicho jak myszy pod miotłą, żeby zapomnieli o czymś takim jak Trybunał w Luksemburgu (TSUE - red.), chodzi o to, żeby złamać kręgosłupy tym wszystkim, którzy jeszcze nie mają złamanych kręgosłupów".
"Dlaczego to jest projekt poselski, a nie projekt rządowy? Po to, żeby uniknąć konsultacji społecznych"
- Pytanie podstawowe, dlaczego to jest projekt poselski, a nie projekt rządowy? Po to, żeby uniknąć konsultacji społecznych i żeby prawdopodobnie zrobić wrzutkę w przyszłym tygodniu do harmonogramu posiedzeń Sejmu i pewnie będziemy debatować nad tym w nocy - zwracał uwagę Śmiszek.
- Po drugie - mówi pan dużo o tym, że te przepisy mają służyć zapobieżeniu anarchii. Wyjaśnijmy sobie jedną kwestię. Anarchię to my mamy teraz, jeśli władza wykonawcza tak mocno ingeruje w działania sądów (...), to jest dopiero anarchia. Nie odwracajcie kota ogonem, że chcecie utrzymać porządek w państwie - zwrócił się do Jana Kanthaka.
Konsekwencje wyroku TSUE
Izba Pracy i Ubezpieczeń Społecznych Sądu Najwyższego 5 grudnia wydała wyrok, w którym, powołując się na orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 19 listopada, uznała między innymi, że nowa Krajowa Rada Sądownictwa nie daje wystarczających gwarancji niezależności od organów władzy ustawodawczej i wykonawczej, a Izba Dyscyplinarna SN nie jest sądem w rozumieniu prawa Unii Europejskiej i prawa krajowego.
Tym samym Izba Pracy Sądu Najwyższego uchyliła uchwałę nowej KRS w sprawie z odwołania sędziego Naczelnego Sądu Administracyjnego i oddaliła wniosek prezesa Izby Dyscyplinarnej SN o przekazanie sprawy do tej Izby.
Mając na uwadze wyrok TSUE, sędzia Paweł Juszczyszyn, rozpatrując w Sądzie Okręgowym w Olsztynie sprawę cywilną, zażądał od Kancelarii Sejmu udostępnienia list poparcia kandydatów do nowej KRS. Po tej decyzji został przez ministra sprawiedliwości odwołany z delegacji do sądu okręgowego. Prezes olsztyńskiego sądu rejonowego zawiesił również Juszczyszyna w wykonywaniu obowiązków, a rzecznik dyscyplinarny sędziów wszczął postępowanie.
Z kolei w czwartek rzecznik dyscyplinarny sędziów Piotr Schab poinformował, że podjęto czynności wyjaśniające wobec trojga sędziów z katowickiego sądu apelacyjnego, którzy zwrócili się z pytaniem do Sądu Najwyższego w sprawie sędziego rekomendowanego przez nową KRS.
Wyrok z 19 listopada
Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał 19 listopada wyrok w odpowiedzi na pytania prejudycjalne zadane przez Izbę Pracy Sądu Najwyższego. Orzekł, że polski Sąd Najwyższy ma badać niezależność nowej Izby Dyscyplinarnej, by ustalić, czy może ona rozpoznawać spory dotyczące przejścia sędziów Sądu Najwyższego w stan spoczynku.
Po odpowiedzi TSUE sprawy wróciły do Sądu Najwyższego. Izba Pracy tego sądu 5 grudnia zakończyła pierwszą z nich. Posiedzenia w dwóch pozostałych są wyznaczone na 15 stycznia.
Autor: mjz//kg//kwoj / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24