Prezydent Andrzej Duda w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN w Stanach Zjednoczonych Marcinem Wroną mówił o między innymi o przebywających w białoruskim areszcie działaczach polskiej mniejszości Andżelice Borys i Andrzeju Poczobucie. Przyznał, że "na różne sposoby próbowaliśmy" im pomóc. - Na razie nie umiemy znaleźć żadnego rozwiązania, które spowodowałoby ich uwolnienie - powiedział. Wśród tematów rozmowy pojawiły się także kwestie szczepień przeciw COVID-19 czy Nord Stream 2.
Prezydent Andrzej Duda podczas swojej wizyty w USA związanej z udziałem w 76. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, udzielił wywiadu w Konsulacie Generalnym RP w Nowym Jorku korespondentowi "Faktów" TVN w Stanach Zjednoczonych Marcinowi Wronie.
Mówił między innymi o sprawie aresztowanych przez reżim Alaksandra Łukaszenki białoruskich opozycjonistów i działaczy polskiej mniejszości Andżeliki Borys i Andrzeja Poczobuta. Od wielu miesięcy przebywają w areszcie w Żodzinie w ciężkich warunkach. Białoruskie władze zarzucają im "podżeganie do nienawiści". Sprawa karna wobec nich uznawana jest za motywowaną politycznie, a uwolnienia aktywistów domaga się polski rząd.
Prezydent Duda o Borys i Poczobucie: na razie nie umiemy znaleźć żadnego rozwiązania, które spowodowałoby ich uwolnienie
Andrzej Duda pytany, czy jesteśmy w stanie pomóc Polakom na Białorusi, w tym Borys i Poczobutowi, w sposób skuteczny, odpowiedział: - Na różne sposoby próbowaliśmy. Nie informując o tym społeczeństwa, prowadziliśmy zakulisowe rozmowy. Ja zresztą osobiście rozmawiałem z przywódcami różnych krajów, którzy teoretycznie mogli nam pomóc, mogli rozmawiać z władzami białoruskimi po to, żeby uwolnić naszych współobywateli.
Jak mówił prezydent, "to było na samym początku tego kryzysu po tym, jak zostali aresztowani". - Część z nich została uwolniona, niestety pan Andrzej Poczobut i pani Andżelika Borys nie - dodał.
Duda mówił, że "wolałby tego nie ujawniać", z kim rozmawiał na temat aresztowanych. - Ewidentnie w wyniku tych właśnie działań, prośby o pewne pośrednictwo dyplomatyczne, część Polaków, którzy byli aresztowani, obywateli Białorusi, została uwolniona, zresztą są w tej chwili w Polsce - przekonywał. Jak mówił, uwolnienie nie było tajemnicą, a nawet on sam spotykał się z oswobodzonymi.
- To było jakiś czas temu. Ale niestety pani Andżeliki Borys i pana Andrzeja Poczobuta uwolnić się nie udało. Także dlatego, że oni nie chcieli emigrować. Bo wtedy była taka sytuacja, że oni powiedzieli, że nie wyjadą po prostu z Białorusi, są obywatelami Białorusi, to jest ich miejsce, to jest ich dom i oni Białorusi nie opuszczą. Pozostali niestety w więzieniu i nadal w nim są - wyjaśniał prezydent.
Przyznał przy tym, że "na razie nie umiemy znaleźć żadnego rozwiązania, które spowodowałoby ich uwolnienie". - Ale nie ukrywam, że bardzo liczymy tutaj na wsparcie wspólnoty międzynarodowej i twarde oddziaływanie na wszelkie sposoby na reżim prezydenta Łukaszenki, żeby uwolnieni zostali, bo są więzieni bezprawnie - dodał Duda.
Sytuacja na polsko-białoruskiej granicy. Prezydent: to nie polskie społeczeństwo i nie polskie władze doprowadziły tych ludzi do nieszczęścia
Prezydent mówił również, że z trudnej sytuacji migracyjnej przy polsko-białoruskiej granicy - gdzie koczują migranci, których białoruski reżim sprowadził tam celowo - wyjście "jest tylko jedno". - I to nie jest tylko wyjście na zasadzie polskiego widzimisię, to jest także wyjście na zasadzie naszych zobowiązań - wskazywał.
Jak mówił, jesteśmy członkiem UE, "u nas jest granica Unii Europejskiej i granica strefy Schengen i my mamy obowiązek tej granicy strzec i to nie jest zabawa". - To nie jest tylko kwestia tego, czy my chcemy przyjąć tych migrantów, czy nie chcemy ich przyjąć. To jest kwestia tego, że my mamy obowiązek strzec granicy Unii Europejskiej przed nielegalną migracją. I my to po prostu robimy, robimy to z całą stanowczością i będziemy to robić. Ponosimy związane z tym koszty i będziemy te koszty ponosili - mówił dalej prezydent.
Na konferencji 20 września komendant główny Straży Granicznej, generał Tomasz Praga przekazał, że straż w rejonie przygranicznym z Białorusią znalazła zwłoki trzech migrantów po stronie polskiej i jednego po stronie białoruskiej. W piątek Straż Graniczna poinformowała o śmierci kolejnej osoby.
Andrzej Duda ocenił, że "odpowiedzialność za te tragiczne zdarzenia spada na tych, którzy tych ludzi pchają na granicę". - To nie my, to nie Polska, to nie polskie władze, to nie polskie społeczeństwo pcha tych ludzi na granicę, to nie polskie społeczeństwo i nie polskie władze doprowadziły tych ludzi do nieszczęścia - mówił.
Stwierdził też, że ze strony Białorusi prowadzone są "działania hybrydowe". - Bo jeżeli mamy z czymś tak bezprecedensowym do czynienia, że władze sąsiedniego państwa prowadzą de facto działania hybrydowe poprzez prowadzenie do nielegalnego przekraczania granicy, to jak to nazwać? - pytał.
Stan wyjątkowy w części Polski przy granicy z Białorusią. Andrzej Duda komentuje
Według prezydenta na terenach w pasie przygranicznym "przede wszystkim są dwie potrzeby". - Po pierwsze, jest potrzeba tego, żeby był porządek. Po drugie, jest potrzeba tego, żeby funkcjonariusze Straży Granicznej i nasi żołnierze, którzy tam są i strzegą granicy, mogli to robić w sposób bezpieczny i spokojnie - powiedział, pytany, czy podpisze decyzję o przedłużeniu stanu wyjątkowego w tym obszarze.
W części Podlasia i Lubelszczyzny obowiązuje do 1 października stan wyjątkowy, który wiąże się z obowiązywaniem szeregu ograniczeń praw obywatelskich. Nie mogą tam między innymi pracować media. Wszystkie informacje pochodzące z tego rejonu są przekazywane opinii publicznej przez czynniki oficjalne.
Prezydent zaprzeczył, by dziennikarze przeszkadzali bezpiecznej i spokojnej pracy służb, ale - jak mówił - "przeszkadzają temu nieodpowiedzialni politycy, których przyciągają na granicę dziennikarze". - Bo państwo to pokazujecie. Okazało się, że są niepoważni politycy w Polsce, którzy jakimś hasaniem sobie po granicy próbują zdobyć popularność i próbują zdobyć poklask jakiejś części widzów - mówił.
- Ja nie mam żadnych pretensji od dziennikarzy. Dziennikarze są od tego, żeby relacjonować życie, rzeczywistość. Oczywiście, że jest prawem dziennikarzy relacjonować wszystko to, co może być dla ludzi interesujące, natomiast to niestety wykorzystują nieodpowiedzialni ludzie, absolutnie nie dziennikarze, który po prostu chcą w ten sposób zaistnieć w mediach - kontynuował prezydent. Według niego "trzeba przed tym chronić służby graniczne i tych, którzy tam granicy pilnują, bo oni mają w spokoju i odpowiedzialnie wykonywać swoje zadanie, niezwykle ważne zadanie". - Myślę, że wszyscy w Polsce to rozumieją - dodał.
Prezydent Andrzej Duda: zachęcam do tego, żeby się szczepić
W rozmowie prezydent był pytany też, czy nie obawia się zakażenia koronawirusem w związku z tym, że potwierdzone zostało ono wśród urzędników prezydenta Brazylii Jaira Bolsonaro, z którym widział się w USA.
- Mogę powiedzieć tak: nie, nie obawiam się (...), ponieważ nie tylko przeszedłem już koronawirusa prawie rok temu - bo to był przełom października i listopada, i już wtedy miałem antyciała po przejściu, bo sprawdzono, że są - potem się zaszczepiłem i lekarze gwarantują mi, że w żaden groźny sposób - nawet gdybym się zainfekował - to nie powinienem tego przejść - odpowiedział Duda. - Podchodzę do tego na zasadzie: no trudno, jak się zainfekuję, to przechoruję po raz kolejny, ale żadnych groźnych skutków, wierzę w to, dla mojego zdrowia to nie powinno spowodować - wyjaśniał.
- W związku z tym, tak, zachęcam do tego, żeby się szczepić - powiedział prezydent. - To znacznie, znacznie, znacznie, znacznie zwiększa prawdopodobieństwo tego, że nic złego nam się nie stanie, nawet jeżeli zachorujemy, nawet jeżeli zetkniemy się z osobą, która jest nosicielem koronawirusa czy jest chora po prostu - argumentował. Jak mówił, "najwyżej będziemy mieli jakąś 'lekką grypę' i potem powinniśmy szybko wyzdrowieć".
Andrzej Duda powtórzył, że zachęca do szczepień i ocenił, że "byłoby dobrze, gdyby większy procent naszego społeczeństwa był zaszczepiony". - Prawda jest taka, że im większy procent będzie zaszczepiony, tym ta kolejna fala zachorowań powinna być mniejsza, tym przede wszystkim mniej dotkliwe zachorowania właśnie i tym oczywiście mniej osób, które potencjalnie mogą niestety umrzeć - dodał prezydent.
Andrzej Duda o solidarności w czasie epidemii COVID-19
Duda odniósł się także do jednego z wątków, jaki poruszył podczas swojego wystąpienia na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ. Prezydent mówił tam między innymi o solidarności w sytuacji epidemii COVID-19.
Jak przyznał w rozmowie z korespondentem "Faktów" TVN, apeluje o nią "któryś raz". - Oczywiście są komentatorzy, którzy się z tego śmieją, że napisałem list do przywódców Unii Europejskiej i krajów europejskich apelując o to, żeby dokonać pewnej refleksji nad całym problemem pandemii – mówił.
- Tym, że mieliśmy braki w dostawach, tym, że - jak mówił wtedy pan prezydent (Niemiec, Frank-Walter – red.) Steinmeier - w Niemczech nie są w stanie produkować chwilowo respiratorów, dlatego że jakaś tam część jest sprowadzana z Azji i nie ma dostaw, więc wszystko jest wstrzymane, żeby dokonać refleksji nad tym wszystkim i być może podzielić się produkcją - kontynuował.
- Niech coś będzie produkowane w Polsce, coś będzie produkowane w Niemczech, coś będzie produkowane we Włoszech, we Francji, w Hiszpanii. Tak, żebyśmy w razie czego w ramach Unii Europejskiej byli w stanie sobie dostarczyć środki zabezpieczające, respiratory, wszystko to, co jest potrzebne do tego, żeby przetrwać tak trudny moment, tak newralgiczny moment, jakim jest właśnie nadejście jakiejś pandemii – powiedział szef państwa.
- Powiedzmy sobie otwarcie, potencjalnie jest to możliwe, że będziemy mieli jakieś kolejne pandemie - mówił. Wskazywał, że "nikt nie jest w stanie dzisiaj tego wykluczyć". - Więc proponowałem, żeby tej refleksji dokonać – wyjaśniał.
Przyznał też, że w wystąpieniu przed ONZ "rzeczywiście mówił o solidarności". - Muszę powiedzieć, że jestem o tyle dumny i mogłem to mówić z czystym sumieniem, dlatego że myśmy się podzielili w ogromnym stopniu, my wysyłamy cały czas szczepionki z Polski do różnych krajów, dostarczamy je w ramach pomocy - wskazywał.
Dodał, że w ostatnim czasie - dziękując prezydentowi Uzbekistanu za pomoc związaną z ewakuacją z Afganistanu - kolejny transport szczepionek przeciwko koronawirusowi przekazywany jest do jego kraju.
- Cieszę się z tego, że podzieliliśmy się z innymi. Oczywiście ubolewam nad tym, że dzielimy się dlatego, że u nas nie wszyscy są chętni do szczepienia się – zaznaczył. Przyznał przy tym, że "przekazujemy też te szczepionki po to, żeby się nie zmarnowały". - Natomiast cieszę się, że jesteśmy solidarni, że się dzielimy z innymi – powtórzył.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Andrzej Duda wystąpił na forum Zgromadzenia Ogólnego ONZ >>>
Prezydent o Nord Stream 2: to jest ominięcie interesów Europy Środkowej
Kolejnym wątkiem rozmowy prezydenta Andrzeja Dudy z Marcinem Wroną była kwestia gazociągu Nord Stream 2 i związanej z tym sytuacji międzynarodowej, między innymi na europejskim rynku energetycznym.
- Stany Zjednoczone namawiały nas nie tak dawno, żebyśmy kupowali od nich gaz, LNG, do naszego terminalu w Świnoujściu po to, żeby dywersyfikować dostawy, po to, żeby zmniejszyć rosyjską dominację na gazowym rynku europejskim. Czyli poza względami ekonomicznymi były względy natury strategicznej, właśnie dywersyfikacji dostaw, bezpieczeństwa, to było cały czas przedmiotem naszej rozmowy ze Stanami Zjednoczonymi, z władzami Stanów Zjednoczonych - przypominał prezydent.
- I wtedy rzeczywiście ten Nord Stream 2 był przez Stany Zjednoczone blokowany. Nagle jest odblokowany, jest w budowie. To ja pytam - to o co chodzi? Jaka jest w końcu ta amerykańska polityka? - kontynuował.
Na pytanie Marcina Wrony, czy w związku z tym "piłka jest teraz po stronie amerykańskiej", prezydent odparł: - W moim odczuciu tak.
- My cały czas kupujemy gaz ze Stanów Zjednoczonych dlatego, że to są bardzo długofalowe umowy, to są kilkudziesięcioletnie umowy, bardzo jesteśmy z tego zadowoleni, bo dla nas to jest rzeczywiście dywersyfikacja dostaw, ale mamy przecież pełną świadomość, co oznacza Nord Stream 2. Nord Stream 2 to jest ominięcie interesów Europy Środkowej, to jest zagrożenie dla bezpieczeństwa Ukrainy, Słowacji, Polski, innych krajów - stwierdził Andrzej Duda.
Dodał, że w jego przekonaniu "to jest wzmocnienie dominacji rosyjskiej na europejskim rynku gazowym, czyli rynku energetycznym".
- Z ogromnym smutkiem to przyjąłem, bo przecież nie kto inny jak kanclerz Angela Merkel, kiedy z nią rozmawiałem jakiś czas temu, zapewniała mnie, że to jest projekt czysto biznesowy, tylko sama się zaangażowała w negocjacje, żeby Rosja mogła dokończyć ten gazociąg. Więc to jest niestety twarda, powiedziałbym wręcz brutalna polityka, która w tym przypadku jest polityką absolutnie sprzeczną, w moim przekonaniu, nie tylko z polskimi interesami,(...) ale jest generalnie sprzeczna z interesami Europy, natomiast bardzo sprzyja interesom niemieckim i rosyjskim - ocenił prezydent Andrzej Duda.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24