- Prokuratura Krajowa zwróciła się do 11 prokuratur regionalnych, prosząc o przedstawienie wewnętrznych audytów spraw, które budziły wątpliwości co do sposobu ich prowadzenia lub też ewentualnie elementów upolitycznienia tychże spraw. Udało nam się wstępnie ustalić, że to 600 postępowań - powiedziała w "#BezKitu" dyrektor Departamentu Postępowania Przygotowawczego Prokuratury Krajowej Katarzyna Kwiatkowska. Jest ona przewodniczącą zespołu prokuratorów powołanego do zbadania spraw z lat 2016-2023.
W połowie sierpnia w Prokuraturze Krajowej został powołany zespół, który zajmuje się zbadaniem postępowań z lat 2016-2023, a więc okresu, kiedy u władzy było Prawo i Sprawiedliwość.
Przewodniczącą zespołu jest prokurator Katarzyna Kwiatkowska. W piątek w programie "#BezKitu" została zapytana o dotychczasowe ustalenia.
- Prokuratura Krajowa zwróciła się do 11 prokuratur regionalnych, prosząc o przedstawienie wewnętrznych audytów spraw, które budziły wątpliwości co do sposobu ich prowadzenia lub też ewentualnie elementów upolitycznienia tychże spraw. Udało nam się wstępnie ustalić, że liczba tych spraw to 600 postępowań. W dalszym ciągu prokuratorzy regionalni przesyłają kolejne wykazy spraw, które będą poddane analizie w ramach zespołu - powiedziała.
Dopytywana, czy prokuratorzy wiedzą już, że było 600 takich potencjalnych spraw, które "nie były podejmowane, bo były ze względów politycznych nie na rękę ówczesnemu obozowi władzy", odpowiedziała, że "niektóre sprawy kończyły się decyzjami o odmowie wszczęcia". - Odmowa wszczęcia powoduje, że sprawę taką kończy się w bardzo krótkim terminie, nie przeprowadzając jakichkolwiek czynności procesowych czy też czynności dowodowych - zaznaczyła.
- Patrząc na te wykazy spraw, które otrzymaliśmy, wynika z nich między innymi, że bardzo dużo postępowań zakończonych decyzjami o odmowie wszczęcia miało miejsce w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, do której trafiały bardzo różne sprawy, które dotyczyły zarówno polityków partii PiS-u, jak również urzędników państwowych zajmujących wysokie funkcje w różnego rodzaju ministerstwach, jak również fundacjach czy organizacjach powiązanych z ówcześnie rządzącymi - przekazała.
- Na podstawie tych wykazów można byłoby sformułować taką konkluzję, że wiele spraw kończyło się szybkimi decyzjami o odmowie wszczęcia postępowania - dodała.
Jak mówiła Kwiatkowska, prokuratorzy będą "sprawdzali zasadność tych decyzji", a gdy "stwierdzą, że postępowania powinny być kontynuowane", będą "rekomendować prokuratorowi krajowemu, aby te postępowania były wszczęte, a okoliczności podnoszone w zawiadomieniach zostały zweryfikowane w normalnym postępowaniu przygotowawczym".
Kwiatkowska o odmowach lub umorzeniach postępowań
Dopytywana, czy na ten moment wiadomo o 600 sprawach, które "kończyły się odmową wszczęcia śledztwa, bo po prostu były niewygodne politycznie dla ówczesnego obozu władzy", Kwiatkowska odpowiedziała, że "kończyły się odmowami lub też umorzeniami postępowania". - I też widoczna jest taka praktyka, że jeśli chodzi o duże jednostki prokuratur, to tam kończyły się w zdecydowanej większości odmowami, natomiast w niektórych była inna praktyka i polegała na długotrwałym prowadzeniu postępowań. Pamiętamy sprawę pani sędzi Pilarczyk, które to postępowanie trwało ponad sześć lat i zakończyło się finalnie decyzją o umorzeniu postępowania - mówiła prokurator Kwiatkowska.
- Zatem niektórzy prowadzili, aby te postępowania prowadzić, a niektórzy szybciutko wydawali decyzję o odmowie wszczęcia. Nie przesądzając, czy były to decyzje zasadne, czy nie, w tej chwili mogę obiecać, że będą one wnikliwie badane pod kątem nie tylko prawidłowości prowadzenia postępowań, ale również pod kątem aktywności i sposobu postępowania przez poszczególnych prokuratorów - dodała.
Pytana, czy byli tacy prokuratorzy, którzy szczególnie specjalizowali się albo w odmowie, albo w umarzaniu, odpowiedziała, iż "z wykazów wynika, że powtarzają się niektóre nazwiska".
"Będą postępowania dyscyplinarne"
Kwiatkowska pytana była także o to, jaka przyszłość zawodowa czeka osoby, które dopuszczały się takich praktyk, jeśli prokuratorzy dojdą do wniosku, że te działania miały kontekst stricte polityczny, a nie śledczy.
- Chcąc budować prokuraturę, która ma być oparta na zasadach demokratycznego państwa prawnego i wartościach unijnych, nie mogą w niej pracować prokuratorzy, którzy albo łamali prawo, albo łamali treść roty prokuratorskiej. Obowiązkiem prokuratora jest służyć obywatelom, a nie służyć partiom, które aktualnie rządzą, więc konsekwencją wyników raportu będą postępowania dyscyplinarne, które mogą skończyć się wydaleniem z prokuratury bądź również sprawami karnymi. Pewne osoby, a się powtarzają, niestety mogą mieć również sprawy karne, które też się skończą wydaleniem ze służby prokuratorskiej - mówiła.
- Ja powiem bardzo stanowczo: nie powinni w prokuraturze pracować prokuratorzy, którzy nie kierowali się, prowadząc postępowania, prawem, swoją wiedzą i kompetencjami, natomiast nasłuchiwali podpowiedzi ówczesnych szefów, którzy jak wiemy, byli z namaszczenia pana Ziobry - oświadczyła.
Pytana była także, czy w prokuraturze i przy okazji analizy tych spraw znaleziono jakąś regułę, formę wytycznych dotyczących tego, jak postępować z takimi sprawami, jak na przykład zawiadomienia ówczesnej opozycji albo organizacji społecznych, które były nie na rękę ówczesnemu obozowi władzy. - Wytycznych żadnych nie było, natomiast obowiązywała kompletnie inna zasada. Do spraw, które były w zainteresowaniu pana Ziobry lub osób z nim związanych, wyznaczono specjalnych prokuratorów. To po to w 2016 roku zdegradowano 123 prokuratorów, aby zrobić miejsce dla swoich. I te osoby otrzymywały sprawy, które były w ich zainteresowaniu. Dlaczego? Dlatego że gdyby mi dano taką sprawę, to ja bym oczywiście była osobą dyskutującą, prosiła o wydawanie w formie pisemnej polecenia. Natomiast ta grupa prokuratorów, niestety, która sprzedała się za awanse, nagrody, służyła określonej grupie politycznej. W związku z tym uważam, że dla nich miejsca w prokuraturze nie ma - odpowiedziała Kwiatkowska.
Odmowy "w zdecydowanej większości dotyczą spraw, które były poruszane medialnie"
Odnosząc się do wspomnianych kilkuset spraw, powiedziała, że "to sprawy, które można byłoby rozegrać politycznie, którymi można byłoby niszczyć innych ludzi".
- Na przykład mamy sprawę wili państwa Kwaśniewskich. Ta sprawa była wielokrotnie umarzana, natomiast w momencie gdy wracał PiS do władzy, była ona od razu podejmowana, po czym przez następne ileś lat była prowadzona - wspomniała. - Były również takie postępowania, w których na przykład przedstawiono zarzuty w 2016 lub 2017 roku i trzymano te osoby przez wiele lat z zarzutami, nie podejmując decyzji merytorycznej, a to znaczy nie skierowano aktu oskarżenia lub też nie umorzono postępowania, po to, żeby później zorganizować konferencję prasową i powiedzieć na przykład "Krzysztof O.", czyli dalej dyskredytować tę osobę, zabierając jej prawo do tego, żeby mogła bronić się przed niezawisłym sądem - dodała.
- Jeśli chodzi o sprawy, w których wydano postanowienia o odmowie, w zdecydowanej większości dotyczą spraw, które były poruszane medialnie przez państwa - niezależnych dziennikarzy - ale również dotyczą na przykład kwestii prawidłowości rozliczeń oświadczeń majątkowych niektórych polityków i też te sprawy były kończone takimi decyzjami - uzupełniła.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24