Polska nie tylko wraca do grupy decyzyjnej w Unii Europejskiej, ale wręcz odczuwam zapotrzebowanie na polskie przywództwo - mówił w "Faktach po Faktach" minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Dodał, że ma wrażenie, iż Unia "jest trochę zmęczona sama sobą, tymi wszystkimi kryzysami, które ją targały". - Widzę naprawdę taką chęć słuchania polskich rozwiązań - powiedział.
Szef polskiej dyplomacji mówił w piątek w "Faktach po Faktach" o pozycji Polski w Unii Europejskiej po ośmiu latach rządów PiS i o tym, jak ona może się teraz zmienić. - Polska nie tylko wraca do grupy decyzyjnej w Unii Europejskiej, ale wręcz odczuwam zapotrzebowanie na polskie przywództwo - powiedział Radosław Sikorski.
Jak mówił, ma wrażenie, że Unia "jest trochę zmęczona sama sobą, tymi wszystkimi kryzysami, które ją targały - kryzysem finansowym, pandemią, wojną i kilkoma innymi". - Widzę naprawdę taką chęć słuchania polskich rozwiązań. Polska ma w tej chwili wielką szansę znowu być źródłem pomysłów, rozwiązań i przywództwa w Unii Europejskiej - dodał.
Minister ocenił, że "niestety marnowaliśmy to przez osiem lat".
- Unia Europejska to nie tylko pieniądze europejskie, to bezpieczeństwo, to jednolity rynek, to też większe wpływy. Ale to wszystko też oznacza większą odpowiedzialność - zaznaczył szef MSZ.
Jak powiedział, "musimy zacząć od tego, żeby media publiczne w Polsce przestały szczuć na Unię Europejską, przestały naszych obywateli okłamywać na temat Unii Europejskiej".
- Wracamy do stanu przestrzegania traktatów dobrowolnie zawartych i wtedy Unia Europejska może być elementem zwielokrotniania polskiej siły, polskiego oddziaływania przynajmniej na obszar postsowiecki, ale nie tylko - mówił Sikorski.
Sikorski: nie jest łatwo wejść do resortu, który zapadł się w marazm
Sikorski powiedział, że ma wrażenie, iż polityka zagraniczna za rządów Zjednoczonej Prawicy w ogóle nie była prowadzona. - Była prowadzona wewnętrzna propaganda szczucia na naszych sąsiadów i sojuszników celem utwardzania spójności obozu rządzącego w kraju - dodał.
W jego ocenie "polityka zagraniczna była ofiarą publicystyki wewnętrznej". - A teraz będziemy prowadzić politykę zagraniczną - zadeklarował.
Pytany, w jakim stanie jest polska dyplomacja po ośmiu latach rządów poprzedników, odpowiedział, że "nie jest łatwo wejść do resortu, który świeci pustkami, który zapadł się w jakiś marazm".
- Mówią mi urzędnicy, że przez ostatnie cztery miesiące podczas kampanii wyborczej i po kampanii wyborczej w resorcie już dosłownie nic się nie działo. Mam subiektywne wrażenie, że odbudowywuję resort - dodał.
Szef MSZ: będziemy przywracać apolityczność służby zagranicznej
Szef polskiej dyplomacji został także zapytany, czy szykuje się wielka wymiana ambasadorów.
- Mam wrażenie nici porozumienia z panem prezydentem, który powiedział - i prywatnie, i publicznie potwierdził, co doceniamy - że rząd, premier Donald Tusk ma prawo pracować z takim przedstawicielem przy Unii Europejskiej, któremu ufa, który wedle niego wypełni zadania i wypełnił, bo już płyną w naszym kierunku pieniądze z Unii Europejskiej - powiedział.
Dodał, iż "poprzedni rząd nie krył się z tym, że upolitycznia służbę zagraniczną, to znaczy, że uważa, że ambasadorowie są przedstawicielami rządu konkretnego, a nie całego państwa polskiego". - Z tego musimy wyciągnąć wnioski, ale przede wszystkim trzeba przywrócić profesjonalizm - podkreślił Sikorski.
Przypomniał, że "jedną z pierwszych decyzji PiS-u po dojściu do władzy w 2015 roku było zlikwidowanie konkursów w służbie cywilnej po to, żeby zatrudniać pociotków”. - W służbie dyplomatycznej zrobiono to samo. Obniżono standardy i upolityczniono tę służbę - dodał.
- Będziemy przywracać konkursowe zasady, przywracać profesjonalizm i apolityczność służby zagranicznej - zadeklarował.
Sikorski: Tusk odegrał kluczową rolę w sprawie rozmów UE z Ukrainą
Sikorski przebywał w piątek z wizytą w Kijowie. To jego pierwsza zagraniczna wizyta po objęciu stanowiska szefa polskiej dyplomacji.
W "Faktach po Faktach" mówił, że "chciał wyrazić solidarność narodu polskiego, władz Rzeczpospolitej, prezydenta, nowego rządu z Ukrainą, jej obroną swojego prawa do samostanowienia, ale też całej Europy przed agresją (Władimira - red.) Putina, przed próbą obudowy rosyjskiego imperium".
- To, że zostałem zaproszony na spotkanie kierownictwa ukraińskiego MSZ i spotkałem się właściwie z całym kierownictwem państwa ukraińskiego świadczy (o tym - red.), że rola Polski jest doceniana - dodał szef polskiej dyplomacji.
Pytany był, co Polska może teraz zrobić na arenie międzynarodowej, żeby pomóc Ukrainie wygrać z Rosją. - Już robi. Pierwszego dnia urzędowania, dosłownie parę godzin po zaprzysiężeniu, premier Donald Tusk podróżował do Brukseli, gdzie odegrał kluczową rolę w podjęciu decyzji, co do której dosłownie poprzedniego dnia byli wszyscy przekonani, że nie zapadnie. Mianowicie rozpoczęcia negocjacji akcesyjnych z Ukrainą. Ukraińcy to podkreślali, że Donald Tusk był jedną z tych osób, która pomogła dokonać przełomu - powiedział Sikorski.
Podkreślił, że "jeśli Putin miałby wygrać tę wojnę, to wszystkie nasze problemy czy spory stałyby się marginalne w porównaniu z taką katastrofą".
Sikorski: Polskie spółki sektora zbrojeniowego mają rolę do odegrania. Zdziwiło mnie, że nie ma współpracy z Ukrainą
- To czego Ukraina potrzebuje to sprzętu i amunicji. Jako Zachód, czyli Unia Europejska plus Stany Zjednoczone jesteśmy 20 razy bogatsi od Rosji, ale Rosja swój przemysł przestawiła na tryby wojenne i produkuje więcej sprzętu. A wojen nie wygrywa się taktycznymi bitwami, takimi jak o Bachmut czy w tej chwili o Awdijiwkę, tylko produkcją właśnie - powiedział Sikorski.
- To co trzeba zrobić, to skoordynować wysiłki przemysłów narodowych, ale też w ramach Unii Europejskiej i dalej, aby wyprodukować więcej sprzętu i amunicji dla naszych potrzeb i dla Ukrainy - zaznaczył.
Sikorski zapowiedział, że po powrocie z Ukrainy zamierza wznowić rozmowy z ministrą przemysłu Marzeną Czarnecką.
- Tutaj spółki sektora zbrojeniowego też mają rolę do odegrania i też mają wielką korzyść do powzięcia, bo przecież Ukraina w tej chwili już w czasie wojny wyprodukowała drony, których my nie mamy, czy drony morskie, których my nie mamy, ma technologie rakietowe, a my jesteśmy bezpieczną bazą produkcyjną. Tu jest wielkie pole do współpracy i to, co mnie bardzo zdziwiło w rozmowach z moimi rozmówcami tu w Kijowie, to to, że takiej współpracy przemysłowej z Polską praktycznie w tej chwili nie ma, a powinna być - mówił.
"Problemem nie są pieniądze, problemem są moce wytwórcze"
Szef MSZ pytany był także o dalszy scenariusz wojny w Ukrainie, biorąc pod uwagę problemy z wojskową i finansową pomocą Zachodu dla Ukrainy.
- Byłem do niedawna szefem delegacji Unia Europejska - Stany Zjednoczone i dosłownie na początku tego miesiąca byłem w Waszyngtonie, jeszcze w tej roli, odbywając spotkania i w Departamencie Stanu, i w Kongresie. Mam wrażenie, że te pieniądze dla Ukrainy będą. To jest kwestia ich wewnętrznych negocjacji związanych także z finansowaniem zabezpieczeń na południowej granicy Stanów Zjednoczonych. Będą trochę opóźnione, ale będą. W Unii Europejskiej tak samo - powiedział.
Dodał, że "jeśli jeden kraj członkowski będzie nadal blokował, to my zawsze możemy zawrzeć porozumienie międzyrządowe i te pieniądze Ukrainie przekazać".
- Ale chcę to powtórzyć, bo być może niektórzy nie wierzą, że tak naprawdę nie są problemem pieniądze, chociaż też są bardzo ważne. Problemem są moce wytwórcze. Europa się nie tylko rozbroiła, Europa też się zdeindustrializowała, jeśli chodzi o przemysły obronne i to trzeba jak najszybciej nadrobić - podkreślił.
Sikorski o kwestii protestu na granicy polsko-ukraińskiej
Odniósł się także do kwestii protestu przewoźników na granicy polsko-ukraińskiej. Powiedział, że przed wyjazdem do Kijowa odbył rozmowy na ten temat z szefami resortów rolnictwa i infrastruktury.
- Panowie wiceministrowie mi towarzyszyli i odbyli spotkania ze swoimi ukraińskimi odpowiednikami. Mówią mi, że sprawy poszły naprzód, ale nie chcę zapeszyć i uważam, że to ministrowie rolnictwa i infrastruktury powinni ogłosić ewentualne dobre informacje - przekazał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24