Sąd Apelacyjny w Warszawie nie zgodził na ekstradycję na Litwę dwóch Polaków podejrzanych o atak na współpracownika Aleksieja Nawalnego w Wilnie. Leonid Wołkow został zaatakowany i dotkliwie pobity w marcu tego roku. Wobec Maksymiliana K. i Igora C. w Polsce toczy się równoległe śledztwo.
O tym, że Sąd Apelacyjny w Warszawie odmówił przekazania Litwie dwóch kiboli Legii Warszawy, poinformowały między innymi portal Onet i "Gazeta Wyborcza". Podały, że Maksymilian K., ps. "Kruszynka", i Igor C. pozostaną w Polsce, gdzie toczy się równoległe śledztwo w ich sprawie.
Zatrzymani na podstawie europejskiego nakazu aresztowania
Zarzuty, dotyczące ataku na Leonida Wołkowa, bliskiego współpracownika nieżyjącego, znanego rosyjskiego opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, postawiła litewska prokuratura. Dwaj mężczyźni zostali zatrzymani w kwietniu na podstawie europejskiego nakazu aresztowania.
Wcześniej agencja informacyjna BNS, powołując się na rzeczniczkę litewskiej prokuratury, podała, że mężczyźni mają zostać do połowy maja przewiezieni z Polski do Litwy. Gintare Vitkauskaite-Satkauskiene dodała, że proces przeniesienia podejrzanych był przygotowywany przez litewskie Biuro Policji Kryminalnej.
Polska prokuratura, sprzeciwiająca się ekstradycji zatrzymanych, argumentowała, że w Polsce również jest prowadzone dochodzenie w sprawie ataku na Leonida Wołkowa.
Według "Gazety Wyborczej" Maksymilian K. i Igor C. zostali oskarżeni przez mazowiecki oddział Prokuratury Krajowej o spowodowanie obrażeń ciała współpracownika Nawalnego.
Zaatakowany w Wilnie
Leonid Wołkow, były szef sztabu Aleksieja Nawalnego, został zaatakowany 12 marca w Wilnie. Jeden ze sprawców rozbił szybę w jego aucie, zaatakował gazem łzawiącym, a następnie młotkiem. Jako pierwsza poinformowała o tym Kira Jarmysz, rzeczniczka Nawalnego.
Wołkow przekazał później, że ma złamaną ręką oraz inne obrażenia powstałe od uderzeń młotkiem. "To oczywiste kryminalne pozdrowienie od Putina, z Petersburga" - napisał. "Będziemy dalej pracować i nie poddamy się. To trudne, ale damy sobie radę. Dobrze wiedzieć, że wciąż żyję" - pisał wtedy w mediach społecznościowych.
Prezydent Litwy Gitanas Nauseda powiedział wówczas, że atak na Wołkowa był wyraźnie zaplanowany i że w jego kraju nikt nie boi się prezydenta Rosji Władimira Putina.
Szef litewskiego Narodowego Centrum Zarządzania Kryzysowego Vilmantas Vitkauskas ocenił, że "napad na Leonida Wołkowa był "zaplanowany".
Źródło: Gazeta Wyborcza, Onet, PAP
Źródło zdjęcia głównego: CBŚP