Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych zarzuca europosłowi Prawa i Sprawiedliwości Ryszardowi Czarneckiemu, że pobierał nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety. - Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tragiczne. To nasze, europejskie i publiczne pieniądze - zwrócił uwagę Krzysztof Śmiszek z Lewicy. Wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz przekonywał, że "sprawa musi być rozstrzygnięta przez instytucje unijne".
Portal oko.press poinformował w zeszłym tygodniu, że Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych "skierował do polskiej prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez europosła Czarneckiego z Prawa i Sprawiedliwości". "Według śledczych UE, pobierał on nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety" - podał portal.
Ryszard Czarnecki w sprawozdaniach miał wykazać, że podróżuje między Brukselą a Jasłem. Według Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) europoseł wcale nie mieszkał w Jaśle, a w Warszawie. I o ten dystans - 340 kilometrów - dzielący dwa miasta, europoseł miał powiększać tak zwaną kilometrówkę, a efektem tego były większe wypłaty za przejazd do Brukseli.
"Rzeczpospolita" wyjaśniła, że OLAF zarzuca Czarneckiemu, że w latach 2009-2018 "pobierał nienależne mu zwroty kosztów podróży służbowych". Zastrzeżenia dotyczą kwoty stu tysięcy euro. Według OLAF, "Czarnecki wykazywał, że dojeżdżał do Brukseli z Jasła (tam też miał wracać), gdzie miał swoje mieszkanie po zmarłej w 2005 roku matce (obecnie nie wykazuje go w oświadczeniach majątkowych)". Według ustaleń unijnych urzędników europoseł PiS mieszkał jednak w Warszawie. Dziennik napisał, że o dystans około 340 kilometrów z Jasła do stolicy Czarnecki miał powiększać "kilometrówkę", w efekcie czego wypłacano mu większą sumę za przejazd.
CZYTAJ TAKŻE: Unijny urząd badał wydatki europosła PiS
Sprawę zarzutów kierowanych wobec europosła przez Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych bada już prokuratura w Polsce. Sprawa komentowana jest także w Sejmie.
Terlecki: mam nadzieję, że PiS pozna tłumaczenia Czarneckiego z PE
Wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski z Polskiego Stronnictwa Ludowego mówił w tym tygodniu, że to "duża wyobraźnia i dezynwoltura posła, żeby z Jasła do Brukseli pokonać dystans zimą zezłomowanym kabrioletem marki Fiat Punto".
Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu i szef klubu Prawa i Sprawiedliwości, pytany w czwartek przez reporterkę TVN24 Agatę Adamek, czy jechał kiedykolwiek kabrioletem zimą, odparł: - Nigdy.
Na uwagę, że taką formę podróży zimą wybrał Ryszard Czarnecki, Terlecki odpowiedział, że "różne są dziwactwa".
Szef klubu PiS dodał, że Czarnecki "na pewno będzie się tłumaczyć w Parlamencie Europejskim". Dopytywany, czy czeka go tłumaczenie w szeregach własnej partii, Terlecki powiedział, że "ma nadzieję", że PiS "będzie znał te tłumaczenia".
Skurkiewicz: sprawa Czarneckiego nie jest kłopotem dla PiS
Wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz (PiS) komentował, że Czarnecki składał w tej sprawie "obszerne wyjaśnienia". - Jak rozumiem (Czarnecki - red.) wciąż, jeżeli jest taka potrzeba, jest do dyspozycji instytucji unijnych. Jest wciąż europosłem. Proszę pamiętać, że ta sprawa musi być rozstrzygnięta przez instytucje unijne, odnośnie kwestii finansowych i innych - tłumaczył.
Pytany, czy ta sprawa nie powinna być wyjaśniona przez prokuraturę, Skurkiewicz powiedział, że jeśli "instytucje unijne zdecydują, że jest coś na rzeczy w tych doniesieniach, to być może tak". Na uwagę, że prokuratura bada tę sprawę od maja 2019 roku, Skurkiewicz odpowiedział, że zna "informacje tylko z przekazów medialnych". - W mojej ocenie sprawa w pierwszej kolejności powinna być wyjaśniana w ramach Parlamentu Europejskiego i instytucji europejskich - przekonywał. Zapewnił, że sprawa Ryszarda Czarneckiego nie jest kłopotem dla Prawa i Sprawiedliwości.
Śmiszek: to śmieszne i żenujące
Wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek powiedział z kolei, że "to, co robił pan poseł Czarnecki, jest bardzo kreatywne". - Czapki z głów, jeśli chodzi o pomysłowość. Byłoby to śmieszne, gdyby nie było tragiczne. To nasze, europejskie i publiczne pieniądze. Takie kombinowanie, małe sprawki, aby napchać sobie kabzę, są śmieszne i żenujące - przyznał.
Śmiszek dodał, że "dopóki Zbigniew Ziobro jest prokuratorem generalnym, każdy poseł czy funkcjonariusz PiS-u może spać spokojnie". - Prokuratura PiS-owska krzywdy PiS-owskim funkcjonariuszom nie zrobi - podsumował.
Źródło: TVN24, oko.press, Rzeczpospolita