Instytut Pamięci Narodowej umorzył śledztwo w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa akt tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek". O konieczności kontynuacji umorzonego już raz śledztwa zdecydował na początku roku sąd w Gdańsku.
IPN poinformował w komunikacie opublikowanym w piątek na swej stronie internetowej, że 2 lipca "prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku umorzył śledztwo w sprawie podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa na szkodę Lecha Wałęsy, w okresie od dnia 21 grudnia 1970 roku do dnia 29 czerwca 1974 roku w Gdańsku, dokumentów umieszczonych w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika o pseudonimie 'Bolek'".
"Przyczyną umorzenia śledztwa było stwierdzenie, że wskazanego wyżej czynu nie popełniono" - podano w komunikacie.
Decyzję o umorzeniu - jak poinformowano w komunikacie - podjęto na podstawie zgromadzonego w sprawie "obszernego materiału dowodowego". IPN ocenił za autentyczne 53 dokumenty, w tym zobowiązanie do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, pokwitowania odbioru pieniędzy i doniesienia agenturalne, znajdujące się w teczce personalnej i teczce pracy tajnego współpracownika o pseudonimie "Bolek".
W ramach śledztwa ustalono - jak podaje IPN w komunikacie - że w sześciu innych dokumentach dołączonych do teczki funkcjonariusze SB "przerobili" je w ten sposób, że przyjmując doniesienia sporządzone własnoręcznie przez tajnego współpracownika opatrzyli je pseudonimem "Bolek".
W śledztwie ustalono też jeden dokument - doniesienie napisane przez tajnego współpracownika, którego odpis zrobił funkcjonariusz SB i podpisał go pseudonimem "Bolek". W podobny sposób został przerobiony dokument w postaci informacji sporządzonej przez funkcjonariusza SB z rozmowy przeprowadzonej z TW, którą funkcjonariusz opatrzył pseudonimem "Bolek".
Lech Wałęsa kwestionuje autentyczność dokumentów
Autentyczność dokumentów przejętych w 2016 r. przez IPN od wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku kwestionuje Lech Wałęsa. Były prezydent stanowczo zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem SB. W maju ubiegłego roku jego pełnomocnicy prawni przedstawili opinię kryminalistyczną, która - ich zdaniem - podważa ustalenia krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych w tej sprawie. Pion śledczy IPN zaznaczał jednak wówczas, że nie jest to jednak opinia w świetle przepisów Kodeksu postępowania karnego, a ustalenia biegłych powołanych w śledztwie pozostają aktualne.
Jedno umorzenie już było
Śledztwo, w którym IPN badał, czy doszło do podrobienia przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa dokumentów z teczki TW "Bolek", zostało już raz umorzone, w czerwcu 2017 roku. Instytut ocenił wówczas, że dokumentacja dotycząca Lecha Wałęsy jest autentyczna, co miała potwierdzić opinia Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie. Była to opinia z zakresu pisma porównawczego dotycząca dokumentów z teczek TW "Bolek" - personalnej i pracy - i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-1976. Teczki te zostały odnalezione w 2016 r. w domu ministra spraw wewnętrznych PRL Czesława Kiszczaka.
W styczniu 2018 roku Sąd Rejonowy w Gdańsku zdecydował, że śledztwo pionu śledczego IPN w Białymstoku ma być kontynuowane. Tym samym sąd uznał zażalenie pełnomocników Lecha Wałęsy i uchylił postanowienie o umorzeniu śledztwa.
Autor: aw//rzw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24