Parlament Europejski przyjął rezolucję negatywnie oceniającą stan praworządności w Polsce. Za przyjęciem opowiedziało się 513 deputowanych, przeciw było 148. W poniedziałek podczas debaty wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova zapowiedziała, że Komisja Europejska wkrótce zdecyduje o kolejnych krokach w procedurze o naruszenie prawa przeciw Polsce.
Parlament Europejski przyjął rezolucję na temat sytuacji w Polsce. Projekt, przygotowany przez Komisję Wolności Obywatelskich, wskazuje na "przytłaczające dowody" łamania praworządności, w tym zagrożenie dla niezawisłości sądów, niewłaściwe funkcjonowanie systemu legislacyjnego i wyborczego oraz zagrożenie dla praw podstawowych.
Za przyjęciem opowiedziało się 513 deputowanych, przeciw było 148. 33 europarlamentarzystów wstrzymało się od głosu.
"Parlament Europejki potępia, ubolewa, odnotowuje nieprawidłowości"
Jak wyjaśnił korespondent TVN24 z Brukseli Maciej Sokołowski, w raporcie "Parlament Europejski potępia, ubolewa, odnotowuje nieprawidłowości i wyraża głębokie zaniepokojenie sytuacją w Polsce". Sokołowski zwrócił uwagę, że pod adresem władz w Warszawie sformułowano około 60 krytycznych uwag, dotyczących przestrzegania zasad państwa prawa.
- Tekst apeluje do polskich władz o zmianę postępowania, przede wszystkim jeśli chodzi o kwestie praworządności, niezależność polskich sądów - tłumaczył Maciej Sokołowski. Jak jednak dodał, w dodatkowym rozdziale zwrócono uwagę na kryzys poszanowania praw obywatelskich mniejszości seksualnych w Polsce.
Korespondent TVN24 wyjaśnił, że eurodeputowani zwrócili się z apelem do instytucji europejskich o sięgnięcie po wszystkie możliwe środki dyscyplinujące wobec Polski. - Sam raport tego nie robi [nie dyscyplinuje - red.]. Raport jest presją na Komisję i Radę Europejską, aby na przykład sięgnąć po fundusze, zablokować się. (…) To głosowanie jeszcze niczego nie zmienia, nie blokuje funduszy, ale pokazuje, jaki jest nastrój w Parlamencie Europejskim - mówił.
Co zakłada raport?
Rezolucja wskazuje na ciągłe pogarszanie się stanu demokracji, rządów prawa i praw podstawowych w Polsce. W tekście skoncentrowano się "na nieustannie pogarszającej się sytuacji w Polsce w zakresie funkcjonowania systemu legislacyjnego i wyborczego, niezależności sądownictwa i praw sędziów oraz ochrony praw podstawowych".
Odnosząc się do sytuacji w Sądzie Najwyższym, Parlament Europejski odnotowuje nieprawidłowości przy wyborze kandydatów na stanowisko pierwszego prezesa.
Rezolucja wzywa też Radę Europejską i Komisję Europejską do "powstrzymania się od wąskiej interpretacji zasady praworządności" oraz do wykorzystania w pełni możliwości procedury przewidzianej w art. 7 ust. 1 Traktatu o funkcjonowaniu UE, czyli tak zwanej "opcji atomowej", pozwalającej na dyscyplinowanie i karanie państw, które naruszają unijne wartości.
Rzecznik rządu: rezolucja ma charakter polityczny, nie merytoryczny
Zdaniem rzecznika polskiego rządu Piotra Muellera czwartkowa rezolucja Parlamentu Europejskiego to wyłącznie deklaracje o charakterze "politycznym i ideologicznym", która nie ma żadnego znaczenia prawnego. - Przyjęta rezolucja dowodzi, że w dyskusjach toczących się w Parlamencie Europejskim kluczowe znaczenie odgrywają względy polityczne, a nie merytoryczne czy prawne - dodał. - Stoimy na gruncie poszanowania polskiego prawa oraz unijnych traktatów. To one są podstawą funkcjonowania wspólnoty oraz naszego członkostwa w UE. Traktaty wyraźnie rozgraniczają, które kompetencje i obszary przynależą państwom członkowskim, a które instytucjom unijnym. Z Traktatów jasno wynika, że organizacja wymiaru sprawiedliwości to domena krajowa - powiedział Mueller.
Jak głosowali polscy deputowani?
Rezolucję o stanie praworządności w Polsce poparli europosłowie Platformy Obywatelskiej: Magdalena Adamowicz, Bartosz Arłukowicz, Jerzy Buzek, Jarosław Duda, Tomasz Frankowski, Andrzej Halicki, Danuta Hübner, Ewa Kopacz, Janusz Lewandowski, Elżbieta Łukacijewska, Janina Ochojska, Jan Olbrycht i Radosław Sikorski. Za opowiedzieli się również europosłowie Lewicy: Marek Belka, Marek Balt, Robert Biedroń, Włodzimierz Cimoszewicz, Łukasz Kohut, Bogusław Liberadzki, Leszek Miller.
Przeciwko rezolucji zagłosowali europosłowie PiS: Adam Bielan, Joachim Brudziński, Ryszard Czarnecki, Anna Fotyga, Patryk Jaki, Krzysztof Jurgiel, Karol Karski, Beata Kempa, Izabela Kloc, Joanna Kopcińska, Zdzisław Krasnodębski, Elżbieta Kruk, Zbigniew Kuźmiuk, Ryszard Legutko, Beata Mazurek, Andżelika Możdżanowska, Tomasz Poręba, Elżbieta Rafalska, Bogdan Rzońca, Jacek Saryusz-Wolski, Beata Szydło, Dominik Tarczyński, Grzegorz Tobiszowski, Witold Waszczykowski, Jadwiga Wiśniewska, Anna Zalewska i Kosma Złotowski.
Europosłowie PSL Krzysztof Hetman, Adam Jarubas, Jarosław Kalinowski wstrzymali się od głosu.
Debata w Parlamencie
W poniedziałek w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat sytuacji w Polsce. Wiceszefowa Komisji Europejskiej Vera Jourova zapowiedziała, że Komisja Europejska wkrótce zdecyduje o kolejnych krokach w procedurze o naruszenie prawa przeciw Polsce w związku z ustawami dotyczącymi sądownictwa - chodzi o ustawę wprowadzającą zmiany w sprawie dyscyplinowania sędziów. Zdaniem Komisji Europejskiej uchwalone w grudniu przepisy podważają niezależność polskich sędziów i są sprzeczne z zasadą nadrzędności prawa Unii Europejskiej.
Wiceszefowa Komisji Europejskiej odnosiła się też do najnowszych doniesień na temat planów Ministerstwa Sprawiedliwości dotyczących kolejnych zmian w sądownictwie. - Zawsze cieszymy się z reform wymiaru sprawiedliwości mających na celu poprawę jego skuteczności, ale kolejne zmiany nie powinny pogłębiać istniejących obaw dotyczących praworządności - zaznaczyła.
Poruszyła też kwestię tak zwanych "stref wolnych od LBGT", czyli uchwał niektórych władz lokalnych w Polsce, wymierzonych w społeczność LGBT. - Komisja Europejska stanowczo potępia wszelkie formy dyskryminacji, przemocy i nienawiści wobec LGBTI - zaznaczyła.
"Chcemy, by Polska wróciła do wartości Unii Europejskiej"
Sprawozdawca projektu raportu Juan Fernando Lopez Aguilar przekonywał, że Polska oddala się od wartości europejskich. Według niego powody, dla których w Parlamencie Europejskim toczy się debata na ten temat, są poważne - chodzi o inicjatywy ustawodawcze, które oznaczają poważne ryzyko naruszenia wartości europejskich. - Chodzi nam o przesłanie, w którym chcemy, by Polska wróciła do wartości Unii Europejskiej. Unia Europejska nie jest obcym mocarstwem ani statkiem pozaziemskim. Reprezentujemy też obywateli polskich w tym zgromadzeniu - podsumował Hiszpan.
Na koniec debaty Vera Jourova ostrzegła, że środki unijne nie trafią do Polski w przypadku naruszeń podstawowych praw grup osób LGBTI. Jej zdaniem dobrze się stało, że fundusze Unii Europejskiej nie trafiły do polskich gmin, które - jak mówiła - ogłosiły się strefami wolnymi od LGBTI.
- Musimy jasno powiedzieć, że środki unijne nie trafią do Polski, jeśli będą naruszane podstawowe prawa grup LGBTI - podkreśliła. Jej zdaniem retoryka anty-LGBTI, która pojawia się w polskich kręgach politycznych, jest pewnego rodzaju zezwoleniem na zachowania, które są wymierzone w te mniejszości. - Uważam, że to nie do przyjęcia - oświadczyła.
Vera Jourova mówiła też o tym, że Komisja Europejska powinna mieć więcej władzy, jeśli chodzi o nadzór nad środkami unijnymi. - Musimy w sposób nowatorski podchodzić do wspierania praworządności w państwach członkowskich, dlatego też proponowaliśmy warunkowość w dostępie do funduszy - przypomniała.
Źródło: PAP, TVN24