- Tusk wie, że Grzegorz Schetyna z Cezarym Grabarczykiem za bardzo „urośli”. Moim zdaniem Tusk postawi na nową ekipę - twierdzi Janusz Palikot w rozmowie z "Newsweekiem". Były poseł PO jest przekonany co do sukcesu własnego ugrupowania. Jego zdaniem "Ruch Palikota" zdobędzie 6-11 procent i może być istotnym koalicjantem dla PO.
W rozmowie z "Newsweekiem" Palikot oświadczył, iż według badań przeprowadzonych na jego zlecenie, maksymalny elektorat jego ugrupowania to 16 procent wyborców. W wyborach liczy na od sześciu do 11 procent. - Wszystko zależy od błędów, które popełni SLD - mówi Palikot.
Prognostyk przemian
Ponieważ szef "Ruchu Palikota" spodziewa się dobrego wyniku, jest przekonany, iż będzie wartościowym koalicjantem dla PO. - Jestem pewien, że Tusk bez Palikota w przyszłym rządzie nie zrobi nic. Podzieli się po prostu władzą z PSL albo SLD. Nie będzie żadnych reform - twierdzi były kolega klubowy premiera w wywiadzie dla "Newsweeka".
Poza swoim istotnym wkładem w koalicję z Platformą, Palikot prognozuje kształt przyszłego rządu. Jego zdaniem, Schetyna i Grabarczyk mają obecnie w PO zbyt silną pozycję i zagrażają Tuskowi, który po wyborach będzie chciał się ich pozbyć. - Wyrzuci ich pod hasłem, że PO nie może mieć spółdzielni, że musi odzyskać swój „obywatelski charakter" - twierdzi Palikot.
Jednocześnie w nowym rządzie Tusk ma według lidera "Ruchu Palikota" postawić na "nową ekipę". - Zostaną tylko Jacek Rostowski, Radek Sikorski i minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska - twierdzi były poseł PO.
Nowe głosy na scenie politycznej
W rozmowie z "Newsweekiem" Palikot poruszył też kwestię poparcia jego ugrupowania przez członków SLD. - Ryszard Kalisz wybrał bezpieczną jedynkę w SLD. Mam do niego ogromną pretensję. I Kalisz i Bartosz Arłukowicz obiecali mi, że wejdą do Ruchu Palikota - twierdzi szef ugrupowania. - To miał być projekt trzech liderów, tenorów, odnowienie mitu założycielskiego Platformy - dodaje.
Źródło: Newsweek
Źródło zdjęcia głównego: TVN24