Nie będę budował w SLD konkurencyjnego ośrodka władzy wobec Grzegorza Napieralskiego - powiedział w TVN24 Wojciech Olejniczak. Udało mu się zachować stanowisko szefa klubu, choć jak przyznał, szef SLD namawiał go, by zrezygnował z funkcji.
Deklaracje Olejniczaka o woli utrzymania jedności w SLD, to efekt kolejnego iskrzenia między nim a nowym szefem partii. Powód? Wtorkowe posiedzenie klubu Lewicy, na którym rozstrzygano, kto będzie stał na jego czele.
Olejniczak, po tym jak stracił stanowisko szefa SLD, chciał zachować funkcję przewodniczącego klubu. Jednak przeciwny był temu Napieralski, argumentując, że partii grozi dwuwładza. Przed posiedzeniem klubu namawiał Olejniczaka, by zrezygnował. Ten powiedział jednak „nie”, domagając się głosowania w klubie nad udzieleniem mu wotum zaufania.
Po długich rozmowach w kierownictwie partii, Napieralski zaproponował ostatecznie, by Olejniczak nadal był szefem klubu. - Doszło do takiej sytuacji, jakiej oczekiwałem, czyli aprobaty dla mojej pozycji – powiedział Olejniczak w TVN24.
Zapewnił, że nie będzie kopał pod Napieralskim. – Wiem, jak skomplikowana jest sytuacja na lewicy, partia potrzebuje jedności. Budowanie konkurencyjnego ośrodka władzy jest bez sensu, jest szkodliwe i nieprzyjemne dla przewodniczącego – powiedział Olejniczak.
Zapewnił, że ważne sprawy w Sejmie będzie dogadywał z Napieralskim. Przypomniał, że takie same stanowisko mają ws. ustawy medialnej autorstwa PO, którą zawetował prezydent. – Mówimy jej „nie”, nic się nie zmieniło – podkreślił Olejniczak.
Podzieleni ws. konkordatu
Jedności nie ma już w sprawie konkordatu. Tuż po wygranych wyborach na szefa SLD Napieralski zapowiedział, że jeśli lewica dojdzie do władzy, zajmie się sprawą konkordatu, którego – jego zdaniem – nie powinno być. - Państwo musi być neutralne światopoglądowo - dla wszystkich, nie tylko dla wierzących – stwierdził Napieralski.
Tymczasem Olejniczak powiedział, że jest przeciwnikiem mówienia czegoś na potrzeby chwili, tak jak np. w sprawie konkordatu. Podkreślając, że lewica jest za rozdzieleniem kościoła od państwa, dał jednocześnie do zrozumienia, że nie trzeba od razu wypowiadać konkordatu.
Przyznał też, że działacze SLD prosili go przed jego przybyciem do studia TVN24, by „ostudził emocje wokół konkordatu”.
Pytany o współpracę z SDPL (bardzo krytycznie o szefie Socjaldemokracji Polskiej wypowiada się Napieralski) powiedział, że nie można zaniechać współpracy z SDPL. Jego zdaniem powinny być wspólne listy w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Widziałby na nich m.in. Marka Siwca, Dariusza Rosatiego, Andrzeja Szejnę.
mac/tr
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24