Katastrofa smoleńska jest używana jako narzędzie polityczne do dzielenia społeczeństwa - mówił w "Kropce nad i" prof. Jerzy Nowacki, mąż Izabeli Jarugi-Nowackiej, która zginęła 10 kwietnia 2010 roku.
Nowacki był pytany w TVN24, czy popiera miesięcznice smoleńskie.
- Jak coś za często świętujemy, to waga tego zmniejsza się - odpowiedział. Wyraził też nadzieję, że w trakcie obchodów 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej nie odbędzie się apel smoleński.
- Jest niezrozumiałe czynienie z katastrofy smoleńskiej narzędzia politycznego, co właśnie widzimy - ocenił Nowacki.
Pytany, czy w ciągu ostatnich lat w Polsce dokonały się przemiany, odpowiedział, że "na pewno jest coraz większy podział".
- Walka z elitami rozszerzyła się na walką z całą inteligencją, przynajmniej z jej znaczną częścią - ocenił gość TVN24. Zapytany, kto jest motorem tej walki, odpowiedział: na pewno prawica.
- Dla prawicy jest to wygodne, dla PiS bardzo wygodne, bo stworzyła sobie grupę stale popierającą - mówił.
Jak tłumaczył Nowacki w TVN24, politycy prawicy "dążą do przebudowy świadomości społecznej". - Poprzez umysły do władzy - myślę, że to jest taka strategia - ocenił. - To zakon smoleński, z którym się nie zgadzam. Dla mnie to jest trochę kwestia wiary w uczucia. Dla mnie to jest katastrofa, a nie zamach - powiedział Nowacki.
Katastrofa smoleńska
Prof. Nowacki został poproszony o ocenę słów ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, który utrzymuje, że na pokładzie prezydenckiego samolotu doszło do wybuchu.
- Ja myślę, że on dobrze wie, co robi. Jest to dla niego bardzo wygodne narzędzie polityczne - ocenił gość TVN24. Jak dodał, politycy partii rządzącej przeszli na system "my albo oni". - Sprawa smoleńska jest używana do podziału społeczeństwa - podkreślił.
- Podkomisja smoleńska jest bardzo dziwnym tworem, patrząc na skład, to oni się na tym nie znają. Ma być fasadą - powiedział Nowacki pytany o ocenę podkomisji smoleńskiej powołanej przy MON. - Wiele osób jest naukowcami z innych dziedzin, zajmujących się bardziej polityką niż nauką - ocenił.
Nowacki odniósł się też do tego, że prokuratura postawiła dwóm rosyjskim kontrolerom i trzeciej osobie przebywającej w wieży kontroli lotów nowe zarzuty.
- To było mądre zagranie dlatego, że według mnie teoria zamachu, wybuchu się nie oprze przed badaniami i dowodami, czyli to jest ścieżka, którą można wykluczyć przy pomocy badań, faktów. Natomiast takie stwierdzenie, że to było działanie z premedytacją, nie jesteśmy nigdy w stanie udowodnić albo zaprzeczyć. Ci kontrolerzy nie byli przesłuchiwani przez nas, nie mamy żadnej możliwości, Rosjanie tym bardziej teraz nie zmienią swojego stosunku i nie dadzą nam przesłuchać tych kontrolerów - powiedział gość "Kropki nad i".
Nowacki odpowiedział przecząco na pytanie, czy wybiera się na obchody 7. rocznicy katastrofy smoleńskiej. - W tym roku, jak w pozostałe, będę przy grobie małżonki - poinformował. Dopytywany, jak ocenia kontrdemonstracje organizowane przez Obywateli RP, odpowiedział: to z kolei też uważam, że jest zły pomysł. - Ja bym się na taką kontrdemonstrację nie wybrał - dodał.
Śledztwo
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. pułku lotniczego. 4 kwietnia 2016 r. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym.
Własne śledztwo prowadzi strona rosyjska, która wiele razy podkreślała, że przed jego zakończeniem nie zwróci Polsce wraku Tu-154 i jego "czarnych skrzynek".
Autor: mw/sk / Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24