Minister Przemysław Czarnek zdecydował o tym, że klasy 1-4 będą uczyły się stacjonarnie, a 5-8 - zdalnie. Taki podział szkół "na pół" nie łączy się z zasadami funkcjonowania placówek i pracy nauczycieli. Czwarte klasy mają zajęcia z nauczycielami przedmiotów, którzy pracują też ze starszymi uczniami i uczennicami. Jeszcze rano minister mówił o innych planach podziału uczniów.
Od czwartku do końca ferii zimowych wprowadzona zostaje edukacja zdalna dla klas od piątej włącznie i wyżej - przekazał we wtorek wieczorem szef MEiN Przemysław Czarnek. Dodał, że rozporządzenie w tej sprawie zostanie podpisane w środę.
Taki podział uczniów zaskoczył nauczycieli. Nigdy wcześniej ministerstwo edukacji nie zdecydowało się na podobny krok. Gdy w minionym roku szkolnym odsyłało część uczniów do domu, posługiwało się typowym podziałem szkolnym, czyli na klasy 1-3 (tzw. edukację wczesnoszkolną) i klasy 4-8. Taki podział obowiązuje też przy układaniu podstaw programowych.
Na godzinę do szkoły
Już w trakcie konferencji prasowej nauczyciele z zaskoczeniem komentowali rozwiązanie wprowadzone przez ministra Czarnka.
Jedna z anglistek stwierdziła: "Uczę angielskiego w klasach 1-3 oraz 4-5. I tak będę przyjeżdżać codziennie do szkoły, bo klasy 1-4 stacjonarnie, a klasa 5 online".
Inny zwraca uwagę: "Część uczących klasy czwarte może być na kwarantannie". To oznacza, że dzieci będą musiały mieć zastępstwa. Ale z kim, skoro większość uczniów i nauczycieli będzie na zdalnym? To pozostanie na głowach dyrektorów placówek.
Jeszcze inna nauczycielka, Kinga, wspomina, że gdy w listopadzie miała pracować zdalnie z terenu szkoły, "system padł po 15 minutach". "Czarno to widzę" - dodaje.
Judyta, anglistka z Warszawy: "Większość nauczycieli uczących w czwartych klasach, uczy też starsze. Będziemy jeździć do szkoły do czwartych, a z resztą zdalnie ze szkoły. Wiele szkół nie udźwignie tego pod kątem sprzętu. Blamaż".
Wojtek, historyk z Bochni: "O sprzęcie nawet wolę nie mówić. Wiem, jak to działało, a raczej nie działało, w trakcie kiedy klasy lądowały na kwarantannie. Logowanie do classroomu trwało około 7 minut. Albo zrywało internet, albo komputer nie chciał się włączyć".
"Nie ma żadnej logiki"
"Tu już nie ma żadnej logiki" - komentowała na Twitterze Małgorzata Wodnicka-Moskwa, wiceprezydentka Łodzi odpowiedzialna za oświatę. A po chwili dodała, zwracając się do ministra Czarnka: "Jeszcze kilka dni temu twierdził pan, że utrzymacie naukę stacjonarną. Zero strategii, planu, a jest jak zwykle chaos i zaskoczenie dla szkół, rodziców!".
- Jak minister wyobraża sobie organizację pracy? - zastanawia się w rozmowie z tvn24.pl prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego Sławomir Broniarz. I dodaje: - W każdej głupocie jest jakaś myśl, a tu nie mogę się jej dopatrzyć.
Zmiana w jeden dzień
W czasie poniedziałkowego spotkania kierownictwa MEiN z GIS uzgodniono trzy warianty postępowania, uzależnione od rozwoju sytuacji - poinformowała we wtorek rano rzeczniczka resortu edukacji Anna Ostrowska. Dodała wówczas, że nauka stacjonarna jako priorytet może ulec ograniczeniu w zależności od decyzji służb sanitarnych. Jeszcze we wtorek rano minister Czarnek w Telewizji Republika informował, że chodzi o uczniów z klas "od czwartych wzwyż i punktowo". Ostatecznie decyzja o zdalnym nauczaniu dotyczy uczniów w całej Polsce i od piątej klasy wzwyż.
Źródło: tvn24.pl