Były minister energii Krzysztof Tchórzewski zeznał, że bezpośrednio nie wpływał na spółki Energa i Enea, które miały finansować budowę nowego bloku elektrowni w Ostrołęce. Członkowie zarządów tych spółek mówią z kolei o "przymuszaniu" i "piśmie dyscyplinującym" szefa resortu. To wiedza z akt Najwyższej Izby Kontroli, do których dotarli dziennikarze tvn24.pl i magazynu "Czarno na białym". Według NIK projekt rozbudowy doprowadził do "bezpowrotnego utracenia 1,3 miliarda złotych".
- Przed nami jest najlepszy dowód, jak wyrzucono pieniądze publiczne. Tutaj miała być piękna, wspaniała elektrownia. Dzisiaj mamy działkę, która jest porośnięta krzakami, rosną drzewa. (…) Na tej działce powinna powstać nowa elektrownia w Ostrołęce i ja państwu deklaruję, że powstanie - mówi zdeterminowanym tonem Beata Szydło, na krótko przed tym, jak została premierem. Do Ostrołęki przyjechała "Szydłobusem". Jest 2015 rok, trwa kampania wyborcza. Po jej słowach rozlegają się brawa.
Za przyszłą premier rządu Zjednoczonej Prawicy stoją młodzi ludzie w koszulkach z logo PiS. Były polityk tej partii: - Za tło robili działacze młodzieżówki. Zwieźliśmy tam też lokalny lud, który klaskał. Przekonywaliśmy ich, że na tym zyskają. Chodziło też o pokazanie naszego wsparcia dla Polski wschodniej.
Wstrzymana w 2012 roku inwestycja została wznowiona w 2016 roku po objęciu władzy przez rząd Beaty Szydło, w którym ministrem energii został Krzysztof Tchórzewski. Poseł z okręgu, w którym leży Ostrołęka.
- Tchórzewski i [Arkadiusz - red.] Czartoryski, jako posłowie z tamtego okręgu, lobbowali za budową i wsadzili nas na minę. Jak przejęliśmy władzę, to była możliwość weryfikowania danych i sprawdzenia, czy to się opłaca z punktu widzenia państwa. Sporo ludzi na tym za to zarobiło na boku. Nieprzypadkowo CBA też się tym zajmowało - dodaje nasz rozmówca.
- Elektrownia węglowa była absolutnie pomysłem politycznym, nieuzasadnionym ekonomicznie. To był balon. To był miś na miarę naszych czasów - ocenia Wojciech Jarząbek z Fundacji Ekomena.
Banaś: będą zawiadomienia do prokuratury
Inwestycji przyjrzała się też w 2021 roku Najwyższa Izba Kontroli. - Stwierdziliśmy poważne nieprawidłowości dotyczące niegospodarności na kwotę ponad miliarda złotych. Przymierzamy się do bardziej szczegółowej kontroli - mówi nam Marian Banaś, prezes NIK.
Dopytywany, czy NIK zamierza złożyć wnioski do prokuratury, Banaś odpowiada: - W tej chwili wnioski są już przygotowywane.
W trzech wystąpieniach pokontrolnych skierowanych do Elektrowni Ostrołęka oraz spółek Energa i Enea, do których dotarli reporterzy tvn24.pl i magazynu "Czarno na białym", znalazło się to samo sformułowanie, że NIK "negatywnie ocenia działania" tych podmiotów "związane z realizacją inwestycji blok energetyczny" Ostrołęka C.
W wystąpieniach pokontrolnych NIK stwierdza, że "podstawową przyczyną niepowodzenia przedsięwzięcia był brak zapewnienia źródeł finansowania inwestycji", co "spowodowało rozpoczęcie budowy w warunkach wysokiego ryzyka jej niedokończenia".
Ryzyko to - jak zauważa NIK - zmaterializowało się, bo inwestycja polegająca na budowie bloku węglowego elektrowni nie została dokończona. "W efekcie spowodowało to bezpowrotne utracenie kwoty ponad 1,348 mld zł" - stwierdza Izba.
Według NIK decyzja o rozpoczęciu realizacji inwestycji został podjęta "na podstawie deklaracji i intencji ewentualnych inwestorów". Elektrownia Ostrołęka - jak czytamy w wystąpieniu pokontrolnym - posiadała wówczas, czyli pod koniec grudnia 2018 roku, zabezpieczenie finansowe w kwocie 2 mld zł. Budżet całego projektu wynosił 6,7 mld zł, wykonano z niego prace za około 0,5 mld zł, zatem "luka finansowa" wynosiła 4,2 mld zł.
Innymi słowy tyle właśnie - 4,2 mld zł - brakowało, by dokończyć budowę. Dwie wieże, które widać na głównym zdjęciu tego artykułu, zostały już wyburzone. Teraz ten teren wygląda tak, jak na zdjęciu poniżej.
Tchórzewski: bezpośrednio nie wpływałem
Dotarliśmy też do protokołów przesłuchań przeprowadzonych przez NIK w ramach kontroli procesu inwestycji Ostrołęka C. Jako pierwsi publikujemy fragmenty tych dokumentów.
Inspektorzy NIK przesłuchali między innymi byłego ministra energii Krzysztofa Tchórzewskiego, a także prezesów i członków zarządów Elektrowni Ostrołęka SA, a także Energi i Enei - spółek, które miały sfinansować inwestycję.
Tchórzewski pytany przez inspektora NIK, czy "w jakikolwiek sposób wpływał" na organy spółki Enea w celu realizacji projektu Ostrołęka C, odpowiedział, że "bezpośrednio takiego wpływu na organy spółki nie było".
Zaznaczył, że "spółka wiedziała natomiast, że ta inwestycja musiała być kontynuowana ze względu na bezpieczeństwo energetyczne Polski".
Dopytywany, na jakiej podstawie kontrolowana przez Skarb Państwa spółka Enea przyłączyła się do projektu budowy, były minister odparł: "Ja bezpośrednio na spółki nie wpływałem. Natomiast na WZ [walnym zgromadzeniu - red.] mój przedstawiciel brał udział i przedstawiał oczekiwania ministra".
Co innego wynika z zeznań członków zarządów spółek, którzy - podobnie jak były minister - zeznawali pod rygorem odpowiedzialności karnej za zeznanie nieprawdy lub zatajenie prawdy.
Członek zarządu Energi rozmawiał z członkami zarządu Enei. Z tych rozmów wynikało, że "Skarb Państwa przymuszał spółkę Enea do realizacji projektu". "W mojej ocenie Enea nie angażowała się w projekt i jej podejście było złe. Właściciel [Skarb Państwa - red.] był na bieżąco informowany o problemach z zaangażowaniem Enea. Energa zdecydowała się więc na rolę lidera w poszukiwaniu finansowania w 2019 r." - zeznał członek zarządu Energi.
Prezes zarządu Enei zeznał z kolei, że decyzja o realizacji budowy nowego bloku elektrowni "była kilkukrotnie komunikowana przez Ministerstwo Energii", a szef tego resortu "zwracał na to uwagę wiele razy".
Inspektorzy NIK w trakcie przesłuchania zacytowali pismo Tchórzewskiego do Enei i Energi z 26 kwietnia 2019 r., w którym minister napisał, że "zauważa niechętny stosunek obu zarządów do tej inwestycji i jako akcjonariusz większościowy bacznie obserwuje działania zarządów i rozliczenie tego zadania".
Członek zarządu Energi pytany o ten dokument odpowiedział, że było to pismo "dyscyplinujące" zarząd Enei, która "nie chciała uczestniczyć w poszukiwaniu finansowania".
Według członka zarządu Energi "minister wiedział, że są problemy z zamknięciem finansowania", a także pomagał w znalezieniu banku, który udzieli kredytu.
"Zarząd postanowił poszukać Inwestora strategicznego i poszukać finansowania dłużnego (…). Rozmawialiśmy z bankiem inwestycyjnym, który był na spotkaniu u ministra energii" - czytamy w zeznaniach.
Sam Tchórzewski nie pozostał dłużny zarządom obu spółek. Podczas przesłuchania stwierdził: "wszystkie działania Energa i Enea w celu pozyskania finansowania były w mojej ocenie pozorowane".
Tchórzewski: to skrót myślowy
30 maja 2022 roku. Siedlce, biuro poselskie Krzysztofa Tchórzewskiego.
- Będzie można dziś zastać pana ministra? - pytamy.
- Nie, jest w terenie. Nie zapowiadał się. Gdyby się zapowiadał, to ludzie byliby już umówieni - odpowiada pracownica biura.
Po kilku chwilach były minister jednak pojawia się w biurze, mimo braku wcześniejszej zapowiedzi. Zgadza się na rozmowę na temat elektrowni.
- NIK ocenia, że "bezpowrotnie została utracona kwota 1,3 mld". Kto jest odpowiedzialny za tę stratę? - pytamy.
- Nie traktuje tego jako stratę. Decyzja o kontynuacji budowy Ostrołęki była podjęta w pakiecie razem z elektrownią Kozienice, dwóch bloków w Opolu czy elektrowni w Turowie.
- W NIK zeznał pan, że bezpośrednio nie wpływał pan na spółki zaangażowane w tę inwestycję. Nigdy się to nie zdarzyło?
- To jest skrót myślowy. Moja rola jako ministra jest określona konstytucją i ustawami. Kodeks spółek handlowych określa moje uprawnienia jako właściciela, tak samo jak każdego właściciela firmy. Właściciel może się też spotkać z władzami spółki. Kodeks tego nie zabrania. W przypadku spółek Skarbu Państwa rząd może wytyczać kierunki - stwierdza Tchórzewski.
Pytany o cytowane wcześniej pismo "dyscyplinujące" zarządy Energi i Enei polityk PiS odpowiada, że nie napisał niczego, czego nie mógł napisać.
- Reprezentowałem większościowego akcjonariusza w obu tych spółkach i w związku z tym reprezentowałem politykę państwa, która w tamtym czasie była realizowana - podkreślił.
- W zeznaniach ocenił pan, że wszystkie działania Energa i Enea w celu pozyskania finansowania były pozorowane - zauważamy.
- Oczywiście - odpowiada Tchórzewski.
- Czyli obie spółki nie chciały budować elektrowni? - dopytujemy.
- To było moje wyczucie, takie. Zarządy tych spółek chciały się włączyć w transformację, żeby uczestniczyć w budowie wiatraków na morzu, takich spektakularnych europejskich inwestycji... Nie każdy chce być zaściankowy - tłumaczy były minister.
Z fotela prezesa do III ligi
28 maja, dochodzi południe. Na narodowym stadionie rugby w Gdyni, który składa się z jednej niewielkiej trybuny, nieśpiesznie zbierają się kibice miejscowego Bałtyku.
"Potrzebujemy punktów jak kania dżdżu" - przyznaje spiker. Mecz z Kluczevią Stargard może być kluczowy dla piłkarzy Bałtyku w ich walce o utrzymanie się w III lidze.
W trakcie meczu, który Bałtyk wygrywa 2-1, spiker kilkakrotnie przypomina, że sponsorem tytularnym drużyny jest Energa.
Prezesem tego niewielkiego klubu jest Jacek Goliński, były szef Energi, który spadł z energetycznej ligi mistrzów do piłkarskiej III ligi latem 2021 roku, krótko po przyjęciu przez PiS głośnej uchwały o nepotyzmie.
Przyjęta na początku lipca uchwała zakazuje zatrudniania w spółkach Skarbu Państwa członków najbliższej rodziny posłów i senatorów PiS, a siostrą byłego prezesa Energi jest Małgorzata Golińska, posłanka PiS i wiceminister klimatu i środowiska.
Goliński został odwołany przez radę nadzorczą należącej do Orlenu Energi w połowie lipca. Spółką kierował od grudnia 2019 roku. To do niego było adresowane wystąpienie pokontrolne NIK dotyczące Ostrołęki.
Napisaliśmy do biur prasowych Enei i Energi, że przygotowujemy materiał dotyczący Elektrowni Ostrołęka C oraz raportu NIK o tej inwestycji i chcielibyśmy porozmawiać przed kamerą na temat nieudanej budowy elektrowni węglowej, a także planowanej obecnie budowy elektrowni gazowej. Nasze maile pozostały bez odpowiedzi, dlatego pojechaliśmy do Gdyni na mecz Bałtyku. Prezes Jacek Goliński tego dnia nie pojawia się jednak na trybunach.
Krótko po objęciu przez niego sterów Energi, w grudniu 2019 roku, zapadały kluczowe dla Ostrołęki C decyzje o odstąpieniu od budowy bloku węglowego na rzecz bloku gazowego, w lutym 2020 roku zawieszono finansowanie projektu i realizację prac, a w czerwcu 2020 roku podpisano porozumienie dotyczące budowy bloku gazowego.
Sasin: Jak to utopione? Nastąpiła konwersja
Według NIK odstąpienie od realizacji projektu węglowego "wobec problemów z pozyskaniem finansowania" było "w interesie spółki". "NIK wskazuje natomiast na wysokie ryzyko związane ze zmianą koncepcji inwestycji na tym etapie, w tym związane z potencjalną odpowiedzialnością odszkodowawczą spółki" - pisze w dokumencie pokontrolnym Izba.
W protokołach, do których dotarliśmy, jeden z członków zarządu Energi zeznał: "Na przełomie 2019-2020 zostały podjęte decyzje polityczne, żeby przekształcić projekt węglowy na gazowy. (…) Ostrołęka C była potrzebna z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego kraju, mostu energetycznego z Litwą i uspokojenia nastrojów społecznych na Śląsku".
Z kolei prezes Elektrowni Ostrołęka pytany przez inspektorów NIK, jak ocenia zasadność decyzji o zmianie technologii z węglowej na gazową w kontekście poniesionych kosztów, zeznał: "Podjęcie takiej decyzji powinno być poparte mocnymi argumentami, a ja tych argumentów nie znam".
Decyzja o zmianie technologii na gazową zapadła po odejściu Krzysztofa Tchórzewskiego z rządu po jesiennych wyborach w 2019 roku. W nowym rządzie Zjednoczonej Prawicy Ministerstwo Energii zlikwidowano, a jego kompetencje przejęło Ministerstwo Aktywów Państwowych, którego szefem został Jacek Sasin.
Zbierając materiały do reportażu, w ubiegły czwartek zapytaliśmy wicepremiera Sasina o utopione, jak wykazała kontrola NIK, blisko 1,5 mld zł.
- Jak to zostało utopione? - odpowiedział pytaniem. - Nastąpiła konwersja z węgla na gaz związana z polityką Unii Europejskiej. My chcieliśmy budować elektrownie węglową, takie decyzje zostały podjęte, ale nikt, podejmując tę decyzję, nie przewidział przyspieszenia kursu w polityce klimatycznej UE - wyjaśnił.
O analizy, na podstawie których podjęto decyzję o zmianie technologii na gazową, zapytali ministra aktywów państwowych posłowie Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba i Dariusz Joński.
Wiceminister Maciej Małecki odpowiedział, że szef resortu oraz jego poprzednicy z uwagi na posiadany przez Energę, Eneę oraz Orlen status spółek publicznych "czerpie informacje na podstawie raportów bieżących i okresowych publikowanych na stronach internetowych" i "nie posiada dostępu do informacji wykraczających poza informacje zamieszczane w komunikatach bieżących spółek, w tym dotyczących projektu Ostrołęka C".
"Spółki komunikowały w ten sposób cały proces związany z projektem budowy bloku energetycznego Ostrołęka C" - wyjaśnił Małecki.
"Gdybym nadal był ministrem, to budowa by trwała"
Budowa bloku C elektrowni Ostrołęka miała być jedną z kluczowych inwestycji rządowych Zjednoczonej Prawicy.
- Przyjdzie taki czas, że się ta budowa skończy - deklarował prezes PiS Jarosław Kaczyński. Krzysztof Tchórzewski, jako poseł z okręgu wyborczego, w którym leży Ostrołęka, deklarował na jednym ze spotkań z mieszkańcami, że budowa nowego bloku "to jest realizowanie obietnic również wyborczych". W 2018 roku jako minister energii zapowiadał, że ta największa inwestycja we wschodniej Polsce ma powstać w ciągu pięciu lat.
W rozmowie z nami były minister nie kryje, że odejście od planu postawienia bloku węglowego było błędem.
- Jestem przekonany, że gdybym nadal był ministrem, toby trwała budowa. Jestem pewien, że nie przekroczyłem prawa w swoich działaniach. Starałem się, żeby było zapewnione bezpieczeństwo energetyczne Polski - tłumaczy polityk PiS.
Dodaje, że jest nadal w tej partii, bo uważa, że wystarczy, by jej program odpowiadał jego poglądom w 70 procentach.
O wynikach kontroli NIK dotyczącej Ostrołęki jako pierwszy napisał w poniedziałek Onet. Po tej publikacji spółka Energa w oświadczeniu opublikowanym na swojej stronie poinformowała, że "stanowczo zaprzecza" tezom zawartym w publikacji portalu.
"Zdecydowanym nadużyciem jest sugerowanie, że jakiekolwiek środki zostały 'utopione' w projekcie węglowym w Ostrołęce. Plany realizacji takiego projektu do momentu m. in. radykalnych zmian w polityce klimatycznej Unii pozostawały racjonalne biznesowo, a wydatkowanie środków było niezbędne" - zapewniła w oświadczeniu spółka.
Autorka/Autor: Grzegorz Łakomski, Łukasz Karusta
Źródło: tvn24.pl, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: konkret24