Miliony na "hollywoodzką produkcję", która nie powstała. Niejasne wydatki PFN

Polska Fundacja Narodowa
Jan Kunert o PFN: było bardzo dużo przykładów przeróżnych nieprawidłowości, które opisywaliśmy na przestrzeni lat
Źródło: TVN24

Wszystkie działania związane z pracami nad produkcją filmu o Amerykaninie, który stworzył "King Konga", pochłonęły z kasy Polskiej Fundacji Narodowej około 5-6 milionów złotych - ujawnił Onet, powołując się na nieoficjalne informacje. Poinformował również, że "wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie zostanie złożone zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie". Podobnych projektów filmowych sfinansowanych przez PFN było więcej.

W czwartek Onet opisał sprawę "niejasności, której pojawiły się wokół projektów filmów patriotycznych współfinansowanych przez PFN". Jak zauważono, część z nich miała trafić do kin - mimo poważnych wątpliwości dotyczących ich rozliczeń, natomiast inne nigdy nie zostały upublicznione.

Portal zwrócił uwagę na projekt filmu o Merianie C. Cooperze i Eskadrze Kościuszkowskiej. "W zamyśle miała być to wielka hollywoodzka produkcja, która podbije kina na całym świecie. Cooper był amerykańskim żołnierzem i filmowcem, który w 1933 r. nakręcił pierwszy film o King Kongu, a wcześniej walczył jako pilot w wojnie polsko-bolszewickiej, a nawet został odznaczony przez marszałka Józefa Piłsudskiego orderem Virtuti Militari" - czytamy.

"Realizację tego projektu zlecono w 2019 r. fundacji "Tumult" należącej do producenta i reżysera Marka Żydowicza, znanego przede wszystkim z organizowania festiwalu filmowego CAMERIMAGE, na którym gościły największe sławy światowego kina jak Quentin Tarantino, Adam Driver, Sean Penn czy Willem Dafoe" - podał Onet. Jak dodano, Żydowicz miał planować produkcję o Merianie C. Cooperze już w 2008 roku.

"Drugie podejście miało się ziścić właśnie za sprawą wsparcia Polskiej Fundacji Narodowej. Jak twierdzą nasi rozmówcy - projekt był prawdziwym oczkiem w głowie ówczesnego prezesa PFN-u Macieja Świrskiego" - przekazał Onet.

Kilka milionów na produkcję o twórcy "King Konga"

Portal napisał, że fundacja "Tumult" Żydowicza miała pośredniczyć w zawieraniu umów ze scenarzystami, producentami, studiami filmowymi, reżyserami, aktorami i dystrybutorami.

"Pierwszy etap obejmował stworzenie scenariusza. Za sprawą rekomendacji Żydowicza zlecenie to otrzymał Matt Charman, Brytyjczyk, który w swoim portfolio posiadał m.in. scenariusz do filmu Stevena Spielberga 'Most szpiegów'. Za pośredniczenie w kontaktach z Charmanem fundacja 'Tumult' otrzymała ponad 160 tys. zł netto. Ponadto, organizacji Żydowicza wypłacono 50 tys. zł netto tzw. succes fee za to, że scenariusz spełniał wymogi określone w umowie" - ujawnia Onet.

Jak przekazano, PFN nie mógł ujawnić wysokości wynagrodzenia, którą otrzymał brytyjski scenarzysta z uwagi na restrykcyjne zapisy dotyczące poufności. "Słyszymy natomiast, że był to prawdopodobnie jeden z najdroższych scenariuszy w historii polskiej kinematografii. W dodatku przeleżał w szafie pancernej w siedzibie PFN-u aż do zmiany władzy, a sam film nigdy nie został wyprodukowany" - czytamy.

W rozmowie z Onetem Żydowicz wyjaśnił, że "najpierw wybuchła pandemia, potem wojna w Ukrainie, na to nałożyła się inflacja i chyba trochę zabrakło determinacji". Wskazał również na "obawy o brak możliwości sfinansowania części polskiej". - Od początku tego projektu założono, że ewentualna produkcja filmu będzie w połowie finansowana przez podmioty zagraniczne i w połowie polskie. Analizując wytyczne scenariuszowe, budżet realizacji filmu w oczekiwanej jakości oraz z udziałem uznanych aktorów i reżysera, sięgałby dziesiątków milionów dolarów. W związku z tym rozsądnym było wstrzymanie się z pracami do momentu zakończenia pandemii i wojny, a co za tym idzie poprawy sytuacji ekonomicznej - przekazał.

Według nieoficjalnych informacji Onetu, "wszystkie działania związane z pracami nad tą produkcją pochłonęły z kasy PFN-u około 5-6 mln zł". "Obecny zarząd ma poważne wątpliwości dotyczące rozliczeń związanych z tym projektem i wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie zostanie złożone zawiadomienie do prokuratury w tej sprawie" - napisano.

PFN i kolejne projekty filmowe

Onet ustalił także, że kolejnym projektem sfinansowanym przez PFN jest film dokumentalny "Trzy śmierci Meriana Coopera, za którego produkcję odpowiadała znana prawicowa dziennikarka Anita Gargas". Na jego produkcję otrzymała od PFN-u "ćwierć miliona złotych".

"Onet dowiedział się nieoficjalnie, że Anita Gargas została wezwana przez PFN do zwrotu całości darowizny, ponieważ nie przedstawiła pełnej dokumentacji wydatków i nie wyjaśniła nieścisłości wynikających z przedstawionych dokumentów. W korespondencji z naszą redakcją dziennikarka potwierdza, że otrzymała środki z Polskiej Fundacji Narodowej na produkcję filmu 'Trzy śmierci Meriana Coopera'. Przekonuje jednak, że 'środki na film zostały rozliczone zgodnie z umową'" - przekazał portal.

Jak podaje Onet, "kolejny przykład to projekt pełnometrażowego filmu dokumentalnego o tytule roboczym 'Zosia', którego pomysłodawcą był inny znany prawicowy dziennikarz Cezary Gmyz".

"Produkcja miała przedstawiać historię 19-letniej dziewczyny Zofii Saran, która została funkcjonariuszką Milicji Obywatelskiej, by pozyskiwać informacje oraz dokumenty, które następnie przekazywała partyzanckim oddziałom Hieronima Dekutowskiego ps. Zapora. Gmyz otrzymał 100 tys. zł na przygotowanie kwerendy i scenariusza do filmu. Nie wiadomo jednak, jakie będą dalsze losy tego projektu" - ujawniono.

- Wysłałem rozliczenie do PFN-u, ale nie sądzę, żeby obecny zarząd chciał zrealizować tę produkcję. Jest natomiast wstępne zainteresowanie ze strony Instytutu Pamięci Narodowej, aczkolwiek w tej chwili trwa tam kontrola NIK-u, a Karol Nawrocki jest w trybie kampanijnym, więc zapewne nie jest to najlepszy moment na podejmowanie takich decyzji - powiedział w rozmowie z Onetem Gmyz.

"Wszystko sprawdzamy, ale jest to bardzo żmudna praca"

Portal przekazał, że "pod lupą obecnego zarządu znalazło się też wiele innych projektów filmowych, jednak fundacja na ten moment nie chce informować o szczegółach". "Poważne wątpliwości nasuwają m.in. te punkty w kosztorysach, które są opisane bardzo ogólnikowo, albo takie, o których w ogóle nie było mowy w umowie dwustronnej między beneficjentem, a darczyńcą" - napisano.

Jak wymienił portal, chodzi tu na przykład o takie punkty jak dodatkowe "konsultacje merytoryczne", "tłumaczenia", czy "tworzenie grafiki do plakatu".

- Teraz to wszystko sprawdzamy, ale jest to bardzo żmudna i czasochłonna praca. Zwłaszcza, że wymaga od nas ściągania dokumentów również z tych pozostałych instytucji, które zapewniały dotację. Zależy nam jednak na tym, aby każdy z tych projektów został skrupulatnie przeanalizowany i rozliczony - zapewnił w rozmowie z Onetem Jarosław Ważny, członek nowego zarządu PFN.

Polska Fundacja Narodowa została powołana w listopadzie 2016 roku, decyzją ówczesnej premier Beaty Szydło. Założyło ją 17 spółek skarbu państwa. Zadaniem fundacji miała być promocja wizerunku Polski za granicą. Zawiadomienie do prokuratury na działania poprzednich władz przygotował w lutym nowy zarząd PFN. Obejmuje ono lata 2017-2024 i dotyczy m.in. zleconej przez PFN kampanii "Sprawiedliwe Sądy", projektu "I love Poland", w ramach którego m.in. sfinansowano zakup jachtu, czy cykliczne finansowanie TV Republika.

TVN24 HD
Dowiedz się więcej:

TVN24 HD

Czytaj także: