- Kilkaset tysięcy Polaków ma tego typu problemy jak ja. Oczywiście to nie jest żaden powód do chwały - mówił w "Jeden na jeden" Mateusz Kijowski. Szef mazowieckiego Komitetu Obrony Demokracji dodał, że "nigdy nie było tak, żeby w ogóle nie płacił alimentów".
Kijowski odniósł się w "Jeden na jeden" do zarzutów tygodnika "Wprost". Według dziennikarzy tej gazety lider KOD w związku z obowiązkiem alimentacyjnym celowo zaniżył swoje wynagrodzenie, a jego dług związany z nieopłacaniem tych należności ma wynosić ponad 200 tys. złotych.
Kijowski stwierdził, że wspomniany temat jest "mocno odgrzewany".
- Ja już nawet taki wierszyk słyszałem: kiedy nie masz argumentów, to się czepiaj argumentów - mówił lider KOD. Dodał, że jest zwykłym Polakiem.
- Trudno, oczekiwać od kogoś, kto nagle pojawił się spośród grona zwykłych ludzi, by był kimś zupełnie wyjątkowym - uważa.
- Kilkaset tysięcy Polaków ma tego typu problemy jak ja. Oczywiście to nie jest żaden powód do chwały - zaznaczył Kijowski. Jednocześnie stwierdził, że sprawa alimentów nie jest też dla niego "powodem do wstydu".
- Na pewno jest to bardzo przykra sytuacja i bardzo chciałbym ją rozwiązać, pracuję nad tym od dawna. Nie jest to proste, bo to są przeogromne pieniądze - mówił lider mazowieckiego KOD.
- Natomiast ja w tym samym czasie dobrze ponad ćwierć miliona (złotych) przekazałem na swoje dzieci. Wiem, że nie żyją w żadnej biedzie, nie dzieje im się krzywda. To jest dla mnie bardzo ważne - podkreślił.
Zastrzegł przy tym, że sprawa alimentów jest dla niego "dosyć osobista" i - jego zdaniem - "nie warto jej publicznie nadmiernie rozważać".
"Nie widzę powodu, by rezygnować"
Kijowski mówił też, że nie zamierza rezygnować z funkcji lidera KOD, bo byłoby to "absurdalne".
- O tym, kto pełni funkcje w stowarzyszeniu, decydują przede wszystkim członkowie stowarzyszenia. Mamy demokrację, walczymy o demokratyczne reguły - tłumaczył. - Nie bardzo widzę powód, żebym miał w tej chwili z czegokolwiek rezygnować - powtórzył.
Jak mówił, afera związana z jego fakturami dla KOD została wywołana przez "kogoś, kto bardzo chciał zagrać kwitami".
- Na poziomie czysto logicznej analizy raczej niemożliwe jest, żeby tak wiele rzeczy wydarzyło się w takim ciągu bez zewnętrznego wpływu - przekonywał Kijowski.
- Komu jest na rękę skłócenie KOD-u i doprowadzenie do tego, żeby go osłabić? No na pewno nie ludziom, którzy KOD tworzą z przekonania, że ta idea jest ważna - powiedział lider KOD.
Dodał jednak, że nie ma dowodów, by w sprawę tę były zamieszane np. służby.
"Zawsze starałem się mówić prawdę"
Kijowski odniósł się też do tego, jak tłumaczył się ze sprawy faktur. Jedna z działaczek Komitetu zarzuca mu rozbieżności w tych wyjaśnieniach. - Nie mam świadomości, żebym jakoś mocno różnił się w zeznaniach - powiedział Kijowski.
Tłumaczył, że jest "mocno niedoświadczony", bo dopiero od roku funkcjonuje w przestrzeni publicznej. - W sytuacji takiej gwałtownej nagonki być może nie zawsze wypowiadałem się jak rasowy polityk. Zawsze starałem się mówić prawdę - podkreślił.
Kijowski przekonywał też, że Komitet Obrony Demokracji nie powinien tworzyć własnych list przed wyborami samorządowymi w 2018 roku.
- Jestem przeciwny udziałowi KOD-u w walce o władzę - powiedział gość "Jeden na jeden". Nie ma jednak nic przeciwko temu, by działacze ruchu startowali z innych list. - KOD powinien być silnym partnerem dla partii politycznych, a najchętniej dla koalicji partii politycznych - dodał.
Autor: ts / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: | tvn24