Wiceszef klubu PiS Marek Suski, pytany o pakiet Fit for 55 - plan Komisji Europejskiej dotyczący transformacji gospodarek w celu walki ze zmianami klimatycznymi - stwierdził, że w tym wypadku "Polacy mieliby zapłacić najwyższy haracz za szaleńczą politykę Unii Europejskiej". - Chociaż niektórzy twierdzą, że jest to wyrachowana polityka, która ma doprowadzić Polaków do nędzy i powrotu do zbierania szparagów w Niemczech - dodał. W jego ocenie "Niemcy nie chcą wykonywać pewnych zawodów". Wypowiadając się w kwestii migrantów w Niemczech, Suski powiedział, że osoby z "ostatniej migracji raczej zajmują się gwałtami, pobieraniem różnych społecznych zasiłków niż pracą".
Na antenie telewizji rządowej Marek Suski był pytany w czwartek między innymi o ogłoszony w lipcu ub. roku przez Komisję Europejską pakiet pod nazwą "Fit for 55" ("Gotowi na 55 procent").
To zestaw propozycji legislacyjnych służących dostosowaniu unijnej polityki klimatycznej, energetycznej, użytkowania gruntów, transportu i podatków do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych netto o co najmniej 55 procent do 2030 roku w porównaniu z poziomami z 1990 roku. Komisja Europejska chciałaby między innymi, aby do 2030 roku 40 procent energii na kontynencie było wytwarzane z odnawialnych źródeł energii.
Jak stwierdził Suski, będzie to kosztowało przez lata Polskę - w przeliczeniu na obywatela - 64 tysiące złotych. - Nam na pewno się to nie opłaca. To jest wyliczenie, które powoduje, że Polacy mieliby zapłacić najwyższy haracz za szaleńczą politykę Unii Europejskiej, chociaż niektórzy twierdzą, że jest to wyrachowana polityka, która ma doprowadzić Polaków do nędzy i powrotu do zbierania szparagów w Niemczech - stwierdził Suski.
Ocenił, że "dzisiaj zaczynamy wyrastać na partnera, a nie na państwo, którego obywatele są gorszej kategorii i muszą za marne grosze gdzieś tam pracować w takich zawodach, których nie chcą wykonywać ci ludzie, którzy mieszkają w tej dawnej Europie". - Niemcy nie chcą wykonywać pewnych zawodów – śmieciarzy, hydraulików, opiekować się starymi ludźmi czy zbierać szparagi - mówił. W jego ocenie, "trzeba spowodować, żeby Polska była na tyle biedna i na tyle ludzie nie mieli pracy, bo to spowoduje upadłość wielu zakładów, żeby byli zmuszeni wyjechać i wykonywać pewne czynności".
- Okazało się, że imigranci z Afryki czy z Turcji przyjeżdżają w gruncie rzeczy po socjal, nie bardzo chcą popracować, choć wielu Turków pracuje, ale z afrykańskich krajów, z tej ostatniej emigracji, to raczej zajmują się gwałtami, pobieraniem różnych społecznych zasiłków niż pracą, więc (Niemcy - red.) potrzebują Polaków, którzy się integrują, nie wysadzają się w metrze i będą pracować za marne grosze - mówił dalej.
Zdaniem Suskiego "to niestety polityka Niemiec z Rosją, które bardzo często chciały sobie podporządkowywać Europę".
- Kończyło się z reguły katastrofą. Pamiętamy, czym dla nas skończyła się próba dominacji Rosji i Niemiec w 1939 roku: napadem i kolejnym rozbiorem Polski. Dzisiaj mamy do czynienia z takim rozbiorem ekonomicznym - stwierdził. - Musimy się temu przeciwstawić - przekonywał. - Jesteśmy narodem zdolnym, pracowitym. Zasługujemy na to, żebyśmy byli narodem zasobnym - dodał.
Prowadzący program zauważył, że "z całą pewnością" wszyscy migranci w Unii nie zajmują się gwałtami. - Ja nie mówię, że wszyscy, ale bardzo liczne (grono - red.). Już doszło do tego, że o tych gwałtach przestano pisać w gazetach - odpowiedział Suski.
Zdaniem Suskiego, "jesteśmy w pewnego rodzaju potrzasku". - Wydaje się, że jednostronne wypowiedzenie tych różnych umów dotyczących emisji CO2 i tego pakietu, które teraz miałby wejść i zabić polską gospodarkę, jest chyba jedyna droga – stwierdził. Wyjaśnił, że "dzisiaj podejmujemy działania na gruncie dyplomatycznym, próbując znaleźć sojuszników do przełamania tej polityki".
Fit for 55
"Dziennik Gazeta Prawna" we wtorek opisał szacunki przygotowanych przez analityków banku Pekao SA, które pokazują koszty pakietu "Fit for 55". "W porównaniu do obecnych regulacji UE realizacja unijnego pakietu klimatycznego Fit for 55 będzie Polskę kosztować około 190 miliardów euro więcej" - napisano. Dodano, że wprowadzenie bardziej ambitnego pakietu klimatycznego, podwyższającego redukcję emisji gazów cieplarnianych w tym samym czasie do 55 procent, podniesie także koszty - do 527,5 miliarda euro. "Różnica między pakietami, wynosząca niemal 190 miliardów euro, wynika m.in. ze znacznego wzrostu kosztów ETS (systemu handlu uprawnieniami do emisji)" - czytamy. "Trzeba jednak pamiętać, że nowy pakiet klimatyczny wygeneruje też wyższe przychody dla Polski. Mowa o kwocie niemal 220 miliardów euro, pochodzącej przede wszystkim z uprawnień do handlu emisjami, a także unijnego Funduszu Odbudowy i wieloletnich ram finansowych UE. Niemniej to wciąż oznacza lukę w wysokości około 300 miliardów euro" - zauważyli analitycy. Wicepremier i minister aktywów państwowych Jacek Sasin, mówiąc o pakiecie, podał, że "łączny koszt na każdego obywatela Polski wyniesie około 64 tysiące złotych".
Sasin powiedział, że wobec tego Polska stoi przed ogromnym wyzwaniem związanym z koniecznością przeprowadzenia kosztownej przebudowy polskiej elektroenergetyki. - Dziś nasza energetyka jest oparta na węglu w 70 procentach. Tymczasem Unia Europejska oczekuje od nas nie jakichś kosmetycznych zmian, ale gigantycznej i niezwykle kosztownej rewolucji. Moim zdaniem koszt pakietu klimatycznego jest nie do udźwignięcia przez Polaków - ocenił.
CZYTAJ WIĘCEJ: Ziobro i Sasin krytykują unijny plan
Źródło: TVP Info, PAP, tvn24.pl, "Dziennik Gazeta Prawna"