Jak na wiadomość o ucieczce Marcina Romanowskiego na Węgry zareagowali przedstawiciele jego obozu politycznego? Według Mai Wójcikowskiej niektórzy "trochę przecierali oczy i nie ukrywali zdziwienia". - Mam wrażenie, że Romanowski jednak trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka - przyznał Konrad Piasecki. Według relacji Agaty Adamek politycy wcześniej związani z Funduszem Sprawiedliwości obawiali się, że gdyby Romanowski był teraz w Polsce, mógłby powiedzieć "za dużo".
Prokuratura Krajowa zarzuca Romanowskiemu, który jako polityk Solidarnej Polski (a następnie Suwerennej Polski) był w latach 2019-2023 wiceszefem Ministerstwa Sprawiedliwości nadzorującym Fundusz Sprawiedliwości, 11 przestępstw, między innymi udział w zorganizowanej grupie przestępczej i ustawianie konkursów na pieniądze z tego funduszu. W piątek prokurator krajowy zapowiedział, że zarzuty zostaną uzupełnione o siedem kolejnych.
W programie "W kuluarach" o ucieczce Romanowskiego na Węgry, gdzie były wiceminister otrzymał ochronę międzynarodową, rozmawiali dziennikarze TVN24 Konrad Piasecki, Agata Adamek i Maja Wójcikowska.
Niektórzy politycy PiS-u "sami nie ukrywali zdziwienia"
Maja Wójcikowska przytaczała okoliczności, w których opinia publiczna dowiedziała się o pobycie polityka na Węgrzech i opisywała, jak reagowali na to przedstawiciele jego obozu politycznego. Przypomniała, że doszło do tego w czwartek 19 grudnia.
- Mam wrażenie, że jeszcze zanim ta informacja pojawiła się oficjalnie, a docierały do nas przecieki z węgierskich mediów, to byli politycy w Prawie i Sprawiedliwości, którzy trochę przecierali jednak oczy i sami nie ukrywali zdziwienia - powiedziała.
Mówiła też, że sposób reakcji polityków PiS-u na tę wiadomość był różny. Ziobryści w rozmowach z nią przekonywali, że to "racjonalna decyzja", bo - jak twierdzą - w Polsce Romanowski nie miałby szans na "uczciwy proces". Mówiła też, że Jarosław Kaczyński, pytany czy wiedział o planach Romanowskiego, w odpowiedzi sugerował, że najlepiej dla byłego wiceministra było, żeby wiedziało o tym możliwie wąskie grono.
"Romanowski jednak trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka"
- Mam wrażenie, że Romanowski jednak trochę wystrychnął swoich kolegów na dudka, bo ci opisywali jego stan jako dramatyczny: te krwawe zdjęcia z łoża szpitalnego, te uwagi o tym, że teraz w rękach Bodnara i Tuska życie Romanowskiego - mówił Konrad Piasecki. Jego zdaniem "to jest pierwszy cios w narrację Prawa i Sprawiedliwości ostatnich dni".
CZYTAJ WIĘCEJ: Kowalski, prawicowe media i szpitalne zdjęcie Romanowskiego
- A politycy Prawa i Sprawiedliwości, których pytam o zdanie, mówią: "Nie o to nam chodziło". Z punktu widzenia partii, z punktu widzenia kampanii prezydenckiej, lepiej by było, żeby Romanowski leżał na twardym więziennym łożu o czarnym chlebie i czarnej kawie, a nie siedział w basenach termalnych Budapesztu, jadł salami i popijał, (...), cokolwiek tam może sobie popijać - kontynuował prowadzący "Rozmowę Piaseckiego" i "Kawę na ławę".
"Obawiali się, że może być tak, że powie za dużo"
Agata Adamek przyznała, że kiedy w ostatnich dniach próbowała pytać polityków PiS-u o sprawę Romanowskiego, ci w większości uchylali się od odpowiedzi.
- Usłyszałam też taką opinię, że tak naprawdę politycy związani z Marcinem Romanowskim, wcześniej z Ministerstwem Sprawiedliwości i z Funduszem Sprawiedliwości za czasów Zbigniewa Ziobry, którzy w perspektywie sami mogą sami stanąć przed polskim wymiarem sprawiedliwości, tak naprawdę chcieli, żeby on trochę zszedł z linii strzału obecnego wymiaru sprawiedliwości, bo po prostu obawiali się, że może być tak, że powie za dużo - powiedziała.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Jakub Orzechowski/agencja wyborcza.pl