Poseł PiS Janusz Kowalski i media braci Karnowskich rozpowszechniali zdjęcia przebywającego w szpitalu Marcina Romanowskiego w dniu, gdy sąd zdecydował o jego aresztowaniu. Później okazało się, że publikowane fotografie powstały kilka dni wcześniej, a poszukiwany listem gończym poseł przeszedł planowany zabieg, a nie "ciężką operację". Przebieg zdarzeń przypomina portal "Gazety Wyborczej". Zapytał on Prokuraturę Krajową, czy tamte publikacje były wprowadzaniem w błąd organów ścigania.
9 grudnia Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa zdecydował o tymczasowym areszcie dla posła PiS Marcina Romanowskiego. Były wiceminister sprawiedliwości nie pojawił się w sądzie. Jego obrońca mecenas Bartosz Lewandowski poinformował wtedy, że Romanowski przeszedł "bardzo poważną operację".
Z kolei poseł PiS Janusz Kowalski opublikował w mediach społecznościowych zdjęcie polityka. "Poseł Marcin Romanowski. Po ciężkiej operacji. Z krwotokiem. Tusk i Bodnar ponoszą pełną odpowiedzialność za życie posła Romanowskiego, który będzie ich kolejnym więźniem politycznym" - napisał Kowalski na platformie X.
Dziś już wiadomo, że Romanowski wyszedł ze szpitala trzy dni wcześniej - 6 grudnia. Wyborcza.pl stawia zatem pytanie, czy informacje o pobycie posła PiS w szpitalu były "tylko manipulowaniem opinią publiczną czy też wprowadzaniem w błąd organów ścigania".
Zdjęcie Romanowskiego w szpitalu
Romanowski nie przyszedł na posiedzenie sądu 9 grudnia. Jego obrońca - adwokat Bartosz Lewandowski powiedział wtedy mediom, że były wiceminister przeszedł bardzo poważną operację, miał krwotok i pojawiły się powikłania. - Człowiek tak naprawdę uszedł z życiem (...), wrócił pan Romanowski z drugiej strony - słowa Lewandowskiego przypomina portal Wyborczej.
Z chwilą opublikowania informacji o decyzji sądu o areszcie na czerwonym pasku TV Republika można było przeczytać: "Bodnarowcy Tuska prześladują polityków opozycji i Fundusz Sprawiedliwości", a dwie godziny później telewizja wPolsce24 - związana z popierającymi PiS braćmi Jackiem i Michałem Karnowskimi - publikowała zdjęcia Romanowskiego na szpitalnym łóżku.
Jak zwraca uwagę Wyborcza.pl, szpitalne zdjęcia Romanowskiego pojawiają się też w portalu braci Karnowskich wPolityce.pl. Oprócz zdjęcia był "tekst z informacją, że Romanowski 'niedawno' przeszedł poważną operację. I informacja, że zdjęcia posła w szpitalu doręczono sądowi" - podaje Wyborcza.pl.
Czytaj także: "Nie ma w przepisach sformułowania, że jak jesteś chory, to unikasz odpowiedzialności"
Później głos zabrał poseł PiS Janusz Kowalski. Opublikował na platformie X zdjęcie Romanowskiego ze szpitala z komentarzem: "Po ciężkiej operacji. Z krwotokiem. Tusk i Bodnar ponoszą pełną odpowiedzialność za życie posła". Wyborcza.pl przypomina, że "później większość mediów powołuje się na wpis posła Kowalskiego. Miał on do wczoraj przeszło 230 tysięcy wyświetleń".
Romanowski miał planowy zabieg
Jak opisuje portal "Wyborczej", Prokuratura Krajowa i media informowały kilka dni później, że Romanowski "nie przeszedł operacji ratującej życie, tylko planowy zabieg nosa 4 grudnia, a ze szpitala wypisał się dwa dni później".
Według Onetu poseł Romanowski "wypisał się na własne żądanie".
6 grudnia Marcin Romanowski zniknął. Policja nie znalazła go w wytypowanych lokalizacjach, wystawiono za nim list gończy, a w środę prokurator krajowy Dariusz Korneluk przekazał, że do sądu skierowany zostanie wniosek o Europejski Nakaz Aresztowania (ENA) wobec posła.
Poseł i media Karnowskich utrudniały postępowanie?
12 grudnia rzecznik MSWiA Jacek Dobrzyński przestrzegł na portalu X każdego, kto chciałby pomagać posłowi Romanowskiemu. Przypomniał, że nawet 5 lat więzienia grozi osobie, która utrudnia "postępowanie karne" - czyli również śledztwo - m.in. poprzez pomaganie sprawcy w uniknięciu kary czy też "ukrywanie sprawcy przestępstwa".
Wyborcza.pl zapytała rzecznika Prokuratury Krajowej, prokuratora Przemysława Nowaka, czy "za utrudnianie postępowania można uznać manipulacje informacjami o ciężkiej chorobie czy przebywaniu posła Romanowskiego w szpitalu, kiedy go tam już nie było". Nowak, powiedział "Wyborczej", że obecnie takie śledztwo się nie toczy.
Źródło: Wyborcza.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Paweł Supernak