Madonna śpiewała, tańczyła, przebierała się w kolejne kostiumy - widzowie byli zachwyceni wielkim show na warszawskiej estradzie. Efektu dopełniła oszałamiająca technika - światła, telebimy - oraz doskonała grupa baletowa, towarzysząca gwieździe.
Tysiące fanów, które ściągnęły z całej Polski, wreszcie się doczekały: o 21.24 na estradzie pojawiła się ich gwiazda. Madonna na powitanie zaśpiewała "Candy Shop". Wcześniej cierpliwość widzów została wystawiona na sporą próbę: nudzili się przez dobre pół godziny, od chwili gdy ze sceny zszedł poprzedzający Królową wykonawca.
Około godziny 20.40 na płycie lotniska Bemowo skończył grać support - Paul Oakenfold. Zagrano muzykę z płyt, ale trwało to wystarczająco długo, by widzowie się zniecierpliwili. Publiczność głośno już skandowała imię Madonny i wreszcie o 21.20 rozbłysły wielkie światła estrady, jeszcze parę minut spektakularnych wizualizacji na wielkich ekranach - i pojawiła się Ona.
Seksownie jak zawsze
W pierwszej odsłonie Madonna pojawiła się w czarnym gorsecie i czarnych butach do kolan, z którymi wyraźnie kontrastowały jej jasne uda w cienkich kabaretkach. Wyżej uwagę przykuwała burza loków. Pierwszy utwór na warszawskiej estradzie to "Candy SMS", wykonane w towarzystwie ubranych na czarno tancerzy.
Męską część widowni rozgrzał późniejszy "Four minutes". Madonnie towarzyszyła w nim grupa tancerek, których górna część garderoby z daleka wyglądała tak, jakby jej nie było...
Po trzeciej piosence gwiazda zniknęła na chwilę za kulisami i pojawiła się już w nowym stroju - i do publiczności zawołała "give me support!". Jak relacjonują świadkowie, wsparcie rzeczywiście jej się należało, bo skakała na estradzie na skakance - opowieści o estradowym fitnessie Madonny nie są ani na jotę przesadzone.
Chwilę później na estradzie pojawił się... Michael Jackson. Piosenkarka wspomniała jego postać i wraz z sobowtórem Jacko wykonała wiązankę jego utworów.
Po 50 koncertu minutach nastąpił oczekiwany moment: gdy rozległa się piosenka "You must love me" w górę powędrowały tysiące białych serc, którymi fani postanowili uczcić urodziny swej gwiazdy. Rozległ się chóralny śpiew, choć z małym zgrzytem: widzowie nie mogli się zdecydować, czy śpiewać swojskie "Sto lat", czy bardziej zrozumiałe dla solenizantki "Happy birthday". Madonna podziękowała, stwierdzając, że kocha Polskę, i że publiczność daje jej siłę do dalszej pracy.
Publiczność rozpłynęła się w zachwytach, gdy rozległy się dźwięki przeboju "La Isla Bonita" ze skrzypcowym podkładem, w którym niektórzy dopatrzyli się "stylu Zakopower" (cokolwiek to znaczy...)
Religijne odniesienia
W czasie przeboju sprzed lat "Like a prayer" na telebimach wokół estrady pojawiły się dynamiczne wizualizacje z motywami religijnymi - cytatami z Biblii, religijnych tekstów hebrajskich, błysnęło symboliczne Oko Opatrzności. Sama Madonna klęcząc obejmowała nogi ciemnoskórej wokalistki, śpiewającej rodzaj modlitwy. Zwolennicy artystki nie dopatrzyli się w tej sceny nic gorszącego, jednak czy wszyscy?
Koncert zakończył się po dwóch godzinach - bez bisów. Ostatnią piosenką była "Give it to me", odśpiewana wspólnie z publicznością - po czym na wielkich i mniejszych ekranach pojawił się smutny napis Game over... Niebawem zastąpiły go... rozkłady jazdy autobusów odjeżdżąjących z okolicznych przystanków.
Nie na wiele jednak to się zdało i z powrotem do domów - lub przemieszczeniem się do któregoś z klubów - wielu widzów miało problem. Narzekali, że nie sposób doczekać się zapowiadanych wcześniej tramwajów i autobusów. "Czy jest jakaś awaria tramwajów?" - pytali internauci na Kontakt TVN24. Autobusów było tak mało, że gdy już jakiś podjeżdżał, dostanie się do niego graniczyło z cudem.
Godziny wyczekiwania
Fanów na płytę lotniska Bemowo wpuszczono o godzinie 17.30. Dwustu szczęśliwców pod sceną znalazło się jednak już wcześniej. Wybrańcy po 16 wzięli udział w próbie dźwiękowej gwiazdy, w trakcie której od Madonny usłyszeli: "Kocham was". - Pierwsze były osoby, które czekały tutaj od 5 rano - poinformował pracownik ochrony.
"Kocham was"
Madonna w obstawie kolumny samochodów ok. 15.20 opuściła hotel i udała się na Bemowo, na próbę dźwięku przed koncertem.
Uczestniczyli w niej także fani artystki. Wierzyli, że dzięki ekskluzywnej próbie, będą mieli szanse na bliższy kontakt z Madonną. - Dzięki zaproszeniom usłyszymy próbę dźwiękową przed koncertem Madonny. Mamy nadzieję, że do nas zejdzie, zwłaszcza że ostatnio chętniej zbliża się do fanów - powiedział Maciek Mazur, założyciel największego polskiego serwisu o artystce, MadonnaNewEra.com.
Można powiedzieć, że ich prośby - przynajmniej częściowo - zostały wysłuchana. Gwiazda podczas próba do swoich fanów powiedziała "kocham was". Fani na próbie dźwiękowej planowali złożyć życzenia piosenkarce, która w niedzielę obchodzi 51. urodziny. Chcą ustawić pięciometrowy baner z napisem: "Happy birthday, Your Majesty". - Chcemy jej pokazać, że podczas koncertu czekają ją niespodzianki - dodał Mazur.
Bilet kupię... Bilet sprzedam...
Na otwarcie wejściowych bramek czekały tłumy fanów. Wśród nich goście z Australii, Wielkiej Brytanii i Litwy. Wielu z nich koczowało przy lotnisku od wczesnych godzin porannych, a wraz z upływającymi godzinami plac przy płycie lotniska zapełniał się kolejnymi osobami.
Poza wielbicielami Madonny, przed płytą lotniska znajdowały się także koniki. - Udało mi się sprzedać sześć biletów, po 200 zł. Ludzie się targują - powiedział reporterom Krzysiek, który przechadzał się wśród tłumu z tekturową reklamą "bilety".
- Cena mogłaby być trochę niższa. Próbowałem negocjować. Chcę go kupić za 100 zł - mówił z kolei Jarek, który również miał tekturową tabliczkę - ale z napisem, że bilety chce kupić.
Cywilizacja życia czy szambo?
Poza fanami Madonny na warszawskie Bemowo przybyli także przeciwnicy jej koncertu. Grupa pięciu starszych osób, określających się jako przedstawiciele Ruchu Suwerenności Narodu Polskiego, o godz. 18.10 rozpoczęła pikietę. Demonstrujący mieli ze sobą flagę Polski, obraz Czarnej Madonny oraz baner z hasłem: "Wybór prosty: albo cywilizacja życia, albo szambo". Śpiewali pieśni religijne, m.in. Maryjo Królowo Polski.
Tłumaczyli, że ich protest wynika m.in. z faktu, że koncert Madonny zorganizowano w dniu katolickiego święta Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny. Jak dowiedziała się Polska Agencja Prasowa, protest przedstawicieli Ruchu Suwerenności Narodu Polskiego był legalny; demonstrującym towarzyszyła policja.
eko, nsz/ola, sk/k
Źródło: TVN24, PAP, gazeta.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24