Zatrzymanie było zaskoczeniem. Trafiłem do czteroosobowej celi. Te warunki to nie są warunki, którymi powinno traktować się kogokolwiek - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 prezydent Konfederacji Lewiatan Maciej Witucki. Był wśród czterech osób zatrzymanych w związku ze śledztwem w sprawie wielomilionowych wyłudzeń państwowych pieniędzy. - I tutaj, i w sądzie deklaruję swoją niewinność, spędziłem bardzo dużo czasu, wyjaśniając ten temat prokuratorowi, wyjaśniając ten temat sądowi - powiedział.
Centralne Biuro Antykorupcyjne zatrzymało w zeszłym tygodniu cztery osoby w związku ze śledztwem w sprawie wielomilionowych wyłudzeń z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i Zakładu Ubezpieczeń Społecznych w latach 2010-2019.
Wśród zatrzymanych byli między innymi były senator Tomasz Misiak i prezydent Konfederacji Lewiatan Maciej Witucki. Prokuratura wnioskowała o areszt dla zatrzymanych, ale sąd odrzucił te wnioski. Prokuratura zapowiedziała, że zaskarży tę decyzję.
Witucki: zatrzymanie było zaskoczeniem
Maciej Witucki, który w poniedziałek był gościem "Faktów po Faktach" w TVN24, powiedział, że zatrzymanie "było zaskoczeniem". - Jest się nagle o szóstej rano budzonym w sprawie, o której się nie słyszało - dodał.
Prezydent Konfederacji Lewiatan mówił, że do zatrzymania doszło w hotelu, w którym odbywało się posiedzenie prezydium Rady Dialogu Społecznego. - Na kilka godzin przed startem Europejskiego Forum Nowych Idei, tak że najgorzej możliwy wybrany moment dla zaskakiwania kogoś, kogo wystarczyło zaprosić telefonem albo listem poleconym - dodał.
Pytany, jak wyglądały jego dwie doby w areszcie, odparł, że "na pewno zrobiły z niego zwolennika walki o lepsze warunki dla wszystkich". Dodał, że trafił do czteroosobowej celi. - Podobno jest zasada równego traktowania, natomiast tych ludzi też tak nie wolno traktować. Te warunki, które przez 48 godzin miałem, to nie są warunki, którymi powinno traktować się kogokolwiek - powiedział Witucki.
Witucki: deklaruję swoją niewinność
- I tutaj, i w sądzie deklaruję swoją niewinność, spędziłem bardzo dużo czasu, wyjaśniając ten temat prokuratorowi, wyjaśniając ten temat sądowi - powiedział. - Widziałem dokumenty, nie znalazłem w nich niczego, co by mnie dotyczyło albo by nawet dotyczyło w większości wypadków okresu, kiedy byłem związany ze spółką giełdową, audytowaną i tak dalej - dodał.
Tłumaczył, że w dokumentach, które widział "nie znalazł niczego, co w jakikolwiek sposób dowodziłoby tego, że miałby być winny tego, czego dowodzi prokuratura".
- Nikt się ze mną nie kontaktował. Również w czasie rozmów z prokuratorem, kiedy składałem wyjaśnienia, nikt się mnie o nic nie pytał. To jest ten najgorszy moment, że jest się z zaskoczenia, jako osoba zaufania publicznego, osoba, za którą postawiło się murem ponad 400 innych osób, zaskakiwanym tym (zatrzymaniem - red.). W cywilizowanych warunkach po prostu wystarczyło zadzwonić - dodał.
Witucki o "momencie strachu"
- W którymś momencie zostałem w rękach sędziego. I tutaj człowiek, (...), raptem orientuje się, że właściwie przyszłość jego i jego najbliższych zależy od kręgosłupa, od etyki jednej osoby, która następnego dnia będzie podejmowała decyzję. I tu jest ten moment strachu. Bo to jest taki moment, kiedy ja wiem, że w naszym dzisiejszym systemie, ta osoba, jej przyszłość, jej kariera, podobnie jak przyszłość i kariera prokuratora, który mnie oskarża, zależą od jednego polityka. W takich momentach człowiek raptem rozumie, jaka jest wartość państwa prawa, jaka jest wartość kręgosłupa, etyki, wykształcenia sędziów, od których zależy decyzja w takim momencie - mówił dalej prezydent Konfederacji Lewiatan.
Witucki: to zatrzymanie wywołało efekt mrożący
Wracając do okoliczności swojego zatrzymania, Witucki zwracał uwagę, że nastąpiło ono w okresie przedwyborczym. - Można chociażby tę metodę zatrzymania mnie - tak publicznie, tak efektownie - potraktować jako pokazanie tym przedsiębiorcom, żeby w tych najbliższych 12 miesiącach przypadkiem się nie mieszali do życia politycznego, nawet w pośredni sposób. To jest sygnał do biznesu pod tytułem "nikt nie jest chroniony" - stwierdził prezydent Konfederacji Lewiatan.
Zapytany, czy jego zatrzymanie miało wywołać efekt mrożący wśród przedsiębiorców, odparł: "Moim zdaniem wywołało". Mówił, że jest wdzięczny, że poręczyło za niego około 400 osób, ale "były też osoby, które się wystraszyły". - Słyszałem o osobach, które się cofały. Więc efekt został w jakiejś tam części osiągnięty - dodał.
Witucki: dowcipy o 6 rano nabierają wagi
Na koniec rozmowy Witucki był pytany, co chciałby powiedzieć przedsiębiorcom.
- Przede wszystkim, żeby się nie bali. Pamiętam te krążące w środowisku biznesowym przez lata dowcipy, (że funkcjonariusze przychodzą - red.) o 6 rano. Te dowcipy raptem nabierają wagi, kiedy jest się samemu o tej 6 rano najeżdżanym przez funkcjonariuszy. To jest przykrywane dowcipami realnego strachu. My absolutnie musimy się jednoczyć, współpracować, muszą być takie organizacje jak Lewiatan, muszą być centra pomocy dla takich ludzi - odpowiedział.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24