Prezydent Andrzej Duda zapowiedział podpisanie ustawy "lex Tusk", na mocy której komisja do spraw badania wpływów rosyjskich będzie mogła wydać decyzję o zakazie sprawowania funkcji publicznych na 10 lat. Rzecznik rządu Piotr Mueller w "Rozmowie Piaseckiego", pytany o to, jakich konkretnie funkcji nie będzie mogła sprawować osoba objęta decyzją komisji, wymienił dyrektorów departamentów w resortach, ministrów oraz premiera.
Prezydent Andrzej Duda zapowiedział w poniedziałek, że podpisze ustawę o powołaniu komisji do spraw badania wpływów rosyjskich, tak zwane lex Tusk, a następnie skieruje ją do Trybunału Konstytucyjnego.
Komisja według projektu PiS ma funkcjonować na zasadach podobnych do funkcjonowania komisji weryfikacyjnej do spraw reprywatyzacji warszawskiej. Decyzje, które mogłaby podejmować, to między innymi wydanie zakazu pełnienia funkcji związanych z dysponowaniem środkami publicznymi do 10 lat oraz cofnięcie i zakaz poświadczania bezpieczeństwa na 10 lat.
CZYTAJ WIĘCEJ: "LEX TUSK" Z PODPISEM PREZYDENTA
Dyrektorzy departamentów, ministrowie, premier
O "lex Tusk" był pytany we wtorkowej "Rozmowie Piaseckiego" rzecznik rządu Piotr Mueller. Prowadzący program Konrad Piasecki poprosił Muellera, by wymienił funkcję publiczne, których nie będą mogły piastować osoby, wobec których zapadnie decyzja komisji, że mogły znajdować się pod rosyjskim wpływem. - Jest napisane, że w sprawie dysponowania środkami publicznymi - powiedział rzecznik.
Dopytywany o to, kto zatem nie może dysponować środkami publicznymi, Mueller powiedział, że "na przykład dyrektorzy departamentów w resortach, jeżeli mają pełnomocnictwa finansowe".
- Ministrowie? - zapytał Piasecki. - Ministrowie również - odparł rzecznik.
- Premier rządu? - kontynuował prowadzący. - Tak, jeżeli dysponuje środkami publicznymi, jeżeli ustawa przyznaje mu takie kompetencje - powiedział Mueller.
CZYTAJ WIĘCEJ: Niezwykle szerokie uprawnienia. Co kryje "lex Tusk"
Mueller: wszelkie decyzje komisji podlegają kontroli sądów
Rzecznik rządu zapowiedział również, że "wszelkie decyzje, które podejmie komisja, podlegają następczo kontroli sądów". Pytany o to, na jakiej podstawie składa takie deklaracje, Mueller odparł, że "na podstawie ustawy o prawie postępowania przed sądami administracyjnymi".
Konrad Piasecki zwrócił uwagę, że złożenie wniosku o rozpatrzenie decyzji przez sąd administracyjny nie wstrzymuje jej wykonania, o czym w poniedziałek mówił również rzecznik praw obywatelskich Marcin Wiącek.
- Jeżeli będzie decyzja podjęta w komisji w sprawie jakiejś osoby, to taka osoba ma prawo skargi do sądu oraz wniosku do sądu o zawieszenie wykonania tej decyzji. Sąd może się do niego przychylić - argumentował polityk PiS.
Mueller przytoczył także artykuł 99., ustęp 3. konstytucji, który mówi o tym, że "wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego". - Chciałbym wyjaśnić widzom, którzy nas słuchają, że nie ma żadnego zagrożenia wobec żadnego polityka w Polsce, że nie mógłby z tytułu podjętej decyzji przez komisję startować do Sejmu - powiedział.
Wybraną do Sejmu lub do Senatu nie może być osoba skazana prawomocnym wyrokiem na karę pozbawienia wolności za przestępstwo umyślne ścigane z oskarżenia publicznego.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Komisja do spraw wpływów na wszystko
Mueller przywołuje komisje w innych krajach
Piotr Mueller pytał o to, "czy jak we Francji i w Niemczech takie komisje, innego rodzaju komisje funkcjonują, czy w Wielkiej Brytanii, gdy był raport na temat brexitu, to wtedy były dobre komisje czy złe komisje". - Czy we Francji, jak komisja bada w tej chwili wspływ Rosjan to jest dobrze czy źle? Jak w Niemczech, w jednym z landów bada, to dobrze czy źle? - pytał.
Zostając przy temacie francuskiej komisji, prowadzący zapytał rzecznika rządu, kto powołał to ciało. - Parlament - odparł Mueller. - I ta komisja jest jaką komisją? - kontynuował Piasecki. - Pewnie parlamentarną, panie redaktorze - mówił gość programu.
- I jakie ma możliwości wykluczania z życia publicznego? - zapytał prowadzący. - Tam nie ma wpisanych takich kompetencji - przyznał Mueller.
Mueller: czy komisja reprywatyzacyjna narusza standardy?
Mueller komentował również opinię Rzecznika Praw Obywatelskich, który w poniedziałek powiedział, że "w państwie prawa kary wymierza sąd i kary wymierza się za czyny, które były zabronione prawem w chwili dokonania", a także, że "ta ustawa narusza te dwa standardy".
- A komisja reprywatyzacyjna narusza, pana zdaniem, standardy w Polsce? Ta, która wywalczyła odzyskanie kamienic w Warszawie? - zwrócił się Mueller do prowadzącego program.
- A czy komisja reprywatyzacyjna ma prawo zakazywać komuś pełnienia jakichś funkcji? - zapytał Piasecki. - Nie, tam nie ma. Ale ma prawo jeszcze dalej idące, prawo ingerowania w prawo własności - odparł rzecznik rządu.
W odpowiedzi na to Konrad Piasecki podkreślił, że "prawo własności nie jest tak wrażliwe politycznie, jak sytuacja, w której podczas kampanii wyborczej, na miesiąc przed wyborami można powiedzieć każdemu politykowi opozycji: nie masz prawa do zajmowania funkcji publicznych".
Rzecznik rządu o oświadczeniu Departamentu Stanu USA
W nocy z poniedziałku na wtorek oświadczenie w sprawie "lex Tusk" wydał amerykański Departament Stanu. "Rząd Stanów Zjednoczonych jest zaniepokojony przyjęciem przez polski rząd nowych przepisów, które mogą zostać wykorzystane do ingerencji w wolne i uczciwe wybory w Polsce" - napisał rzecznik Departamentu Stanu USA Matthew Miller.
Komentując to oświadczenie, rzecznik rządu zadeklarował, że ustawa "nie ogranicza" możliwości wyborców do głosowania na swojego kandydata. Ponownie powołał się na artykuł 99., ustęp 3. konstytucji. - Zapewniamy jednoznacznie wszystkich naszych partnerów oraz opinię publiczną w Polsce - dodał Piotr Mueller.
Mueller: komisja ma działać dłużej, a nie tylko do wyborów
Pytany o to, czy jeżeli przez osiem lat rządów Prawa i Sprawiedliwości polskie służby nie potrafiły oczyścić życia politycznego z agentów rosyjskich, to komisji uda się to zrobić do września, kiedy według ustawowych założeń ma powstać pierwszy raport, Mueller odparł, że "komisja ma wydać pierwszy raport we wrześniu, natomiast z aktualnej działalności komisji". - Raport tej komisji ma być przekazywany raz na rok, ponieważ komisja ma działać dłużej, a nie tylko do wyborów - dodał.
Rzecznik rządu powiedział również, że "problem jest taki, że w Polsce nie było oceny o charakterze nietypowym, bo ta komisja ma charakter nietypowy". - Prosta rzecz dotycząca kontraktów gazowych. One zapadały na poziomie politycznym (…). Tym nie zajmowały się w sensie takim, jeżeli chodzi kierownictwo państwowe, niestety, żadne do tej pory organy w państwie - dodał
Rzecznik rządu o słowach Kaczyńskiego do dziennikarza TVN24
Mueller został także poproszony o odniesienie się do słów prezesa PiS do dziennikarza TVN24. Na konferencji prasowej w Kopczanach reporter TVN24 Mateusz Grzymkowski, mimo wyłączenia mu mikrofonu, zadał pytanie Jarosławowi Kaczyńskiemu o to, czy po odnalezieniu szczątków rakiety pod Bydgoszczą dopiero po czterech miesiącach nadal ma on zaufanie do ministra Błaszczaka. - Ja pana w tym momencie niestety jestem zmuszony - to nie jest żadna osobista wobec pana uwaga - traktować jako przedstawiciela Kremla, bo tylko Kreml chce, żeby ten pan przestał być ministrem obrony narodowej - powiedział, wskazując na Błaszczaka.
- Dziennikarze, tak samo jak i politycy, są przedstawicielami władzy. (…) Każda władza podlega krytyce i ocenie. Rozumiem, że być może dziennikarze są często bardziej wrażliwi na to, jeżeli ktoś pewnego rodzaju określenia użyje wobec dziennikarza, ale również państwo podlegacie ocenie opinii publicznej, nie jesteście wyciągnięci spoza kontroli społecznej - mówił Mueller.
Rzecznik rządu ocenił, że "w kontekście tego, co się dzieje w Europie Środkowo-Wschodniej, Moskwie zależy na tym, aby tego typu rządy, jak Prawa i Sprawiedliwości, w Polsce nie mogły dalej rządzić".
Zapytany o to, czy uważa, że każdy, kto uważa, że Mariusz Błaszczak powinien odejść ze stanowiska jest przedstawicielem Kremla, Mueller odparł, że "Kreml z tego powodu by się cieszył". - Nie każdy świadomie, ale w jakimś sensie, jeżeli próbuje w tej chwili doprowadzać do dymisji ministra obrony w sytuacji wojny za naszą wschodnią granicą (…), w jakimś sensie ucieszyłoby to Moskwę - powiedział.
Pytany, czy dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych zostanie zdymisjonowany za to, stało się w Zamościu pod Bydgoszczą, Mueller odparł, że "taki wniosek nie został złożony" oraz że "nie ma takich planów w tej chwili". - W tej chwili poprawa wszelkich błędów, które były w grudniu, jest wystarczająca - dodał rzecznik rządu.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24