Na miejscu Radosława Sikorskiego przeprosiłbym prezydenta Lecha Kaczyńskiego najszybciej jak mógł - mówi b. prezydent Aleksander Kwaśniewski. I dodaje: rząd Tuska pomysły otwarcia na Rosję ma dobre, ale fatalnie je realizuje.
W "Magazynie 24 godziny" Kwaśniewski odniósł się to faktu nieobecności zaproszonego do prezydenta szefa MSZ. Zachowanie tego ostatniego nazwał wpadką. - Prezydent mieszka i pracuje w tym samym miejscu. Osobom z kręgów ministerialnych stosunkowo łatwo się z nim skontaktować - ocenia były prezydent. Według niego, Sikorski powinien był przyjąć zaproszenie od prezydenta. - I nie przyjmuję żadnych usprawiedliwień technicznych. Tu obowiązuje savoir vivre - podkreślił Kwaśniewski.
Pytany, czy Sikorski mógł zrezygnować z nieformalnego posiedzenia Rady Ministrów poświęconego budżetowi powiedział, że mógł wysłać na nie swojego zastępcę. - Przecież i tak wiadomo było, co będzie ustalone na spotkaniu rządu - ocenił.
Aleksander Kwaśniewski stwierdził, że dobrze się stało, że Kancelaria Prezydenta nagłośniła problem. - Być może należało to zrobić, żeby przywołać niektórych do porządku - uważa.
Rosyjska dziecinada B. prezydent pytany o kwestię otwarcia na Rosję i umożliwienia temu krajowi negocjacji w sprawie członkostwa w OECD stwierdził, że to bezpieczny gest. Jak jednak zaznaczył, byłoby to udane i dobre, gdyby było uzgodnione w trójkącie premier-prezydent-szef dyplomacji. - Sam pomysł był dobry. Gorsze było jednak wykonanie. Brak technologii dyplomatycznej to po prostu dziecinada - ocenia.
Według niego, obecny konflikt wynika ze sporów ambicjonalnych, z których trudno będzie wyjść. Po pierwsze dlatego, że prezydent Kaczyński prowadzi partyjną politykę, która realizuje interesy PiS. - mówi. Po drugie dlatego, że zarówno Kaczyński, jak i Tusk mogą spotkać się w walce o prezydencki fotel w 2010. - I wówczas ponownie ujawnią się ich ambicje - przewiduje. Jest jednak optymistą i uważa, że obaj ci politycy są na tyle doświadczeni, że ostatecznie uda im się porozumieć.
Jak przyznał Kwaśniewski, nawet w sytuacji wątpliwości i różnic poglądowych, są to kwestie, o których należy rozmawiać. Przypomniał, że jako prezydent, musiał współpracować z rządem Buzka, który był z innej opcji politycznej niż on. - I to była naprawdę dobra współpraca. Różnica poglądów to przecież nie żadna plaga - zauważył. Podkreślił również, że Jerzy Buzek nie miał oporów, by do niego dzwonić lub się z nim spotykać.
Źródło: TVN24, Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24