W sprawie księdza Andrzeja Dymera rodzą się pytania do władz kościelnych, ale też do władz państwowych, wymiaru sprawiedliwości - mówił w TVN24 prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego Władysław Kosiniak-Kamysz. Tłumaczył też, jak doszło do tego, że w czasie, gdy zarządzał resortem pracy i polityki społecznej, instytut kierowany przez księdza Dymera otrzymał ponad 175 tysięcy złotych dotacji.
Dziennikarz TVN24 Sebastian Wasilewski w reportażu, który można zobaczyć w TVN24 GO, przedstawił sprawę księdza Andrzeja Dymera. O tym, że duchowny miał wykorzystywać seksualnie nieletnich, szczecińscy biskupi mieli wiedzieć od 1995 roku. Dowodów na tę wiedzę nie brakuje.
Śledztwo wszczęto dopiero po publikacji dziennikarzy "Gazety Wyborczej" w 2008 roku. Minęło 13 lat, ale nie zapadł wyrok przed świeckim sądem - przestępstwa się przedawniły, bo tak długo ukrywała je szczecińska kuria.
Czytaj więcej: Kalendarium sprawy księdza Dymera
Ksiądz Dymer przez ostatnie 10 lat był dyrektorem Instytutu Medycznego imienia Jana Pawła II w Szczecinie. Został z tej funkcji odwołany 12 lutego tego roku.
"Nie miałem ani wiedzy"
O sprawie księdza Andrzeja Dymera mówił w "Rozmowie Piaseckiego" Władysław Kosiniak-Kamysz, prezes Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W 2013 roku, kiedy Kosiniak-Kamysz kierował resortem pracy i polityki społecznej, Instytut Medyczny w Szczecinie, kierowany przez księdza Dymera, dostał państwową dotację w wysokości ponad 175 tysięcy złotych.
Były minister tłumaczył, że "fundusz inicjatyw obywatelskich to 60 milionów rocznie przekazywane w konkursie od wielu lat". - Również za moich czasów. To jest 800 dotacji dla różnych instytucji, nie dla osób, na projekty, które te instytucje składają - wyjaśnił.
Podział środków - dodał - "ocenia niezależna komisja, wszystko było w sposób transparentny, żadnej uznaniowości, była też kontrola".
- Nie miałem ani wiedzy na temat projektów, które były składane, ani o osobach, które za tymi projektami stoją - przekonywał Kosiniak-Kamysz.
"Miało być prawo i sprawiedliwość. Gdzie to jest?"
Gość TVN24 stawiał pytanie, "dlaczego przez tak wiele lat Instytutem Medycznym kierował ksiądz, wobec którego były takie podejrzenia". - To jest pytanie do władz kościelnych, ale też do władz państwowych, wymiaru sprawiedliwości. Jeżeli były jakiekolwiek przesłanki, to czemu nie doszło do jakiegoś rozstrzygnięcia? Czemu procesy trwają tak długo? - mówił.
Przyznał, że "o księdzu dowiedział się dopiero z mediów". - W sprawie, która dzisiaj jest pokazywana, należą się wyjaśnienia. Co z komisją do spraw pedofilii? Dlaczego ona nie działa? Co z zaostrzeniem kar? Dwa lata temu zmiany w Kodeksie karnym były prezentowane w Sejmie, Trybunał Konstytucyjny to zakwestionował i kazał naprawić ustawę. Gdzie jest naprawiona ustawa przez Ministerstwo Sprawiedliwości? Jak działają sądy, jak działa prokuratura? - wyliczał.
- Miało być sprawne, sprawiedliwe państwo. Miało być prawo i sprawiedliwość. Gdzie to wszystko jest? - pytał Kosiniak-Kamysz.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24