Etyk i filozof ksiądz Alfred Wierzbicki po 30 latach odszedł z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. - Postępowanie dyscyplinarne wobec mnie było przejawem degeneracji. To był mobbing. Tak nawet któryś z prawników mówił - tłumaczy jeden z powodów, dla których rozstał się z uczelnią. Ksiądz podkreśla, że z uczelnią dzieje się coś niedobrego. Uczelnia odrzuca zarzuty byłego profesora. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Dla księdza Alfreda Wierzbickiego odejście z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego nie było łatwe. - Z KUL-em byłem związany przez właściwie pół wieku od czasów studiów, później także pracowałem 30 lat na KUL-u – mówi z żalem. - Ale z drugiej strony jestem optymistą, co do możliwości dalszej pracy naukowej i w tym sensie wcale mi nie żal – dodaje.
Ksiądz Alfred Wierzbicki jest etykiem i filozofem. Nie boi się stawać w obronie mniejszości i słabszych nawet wtedy, gdy oznacza to sprzeciwienie się rządzącym albo zwierzchnikom Kościoła. Poczuł, że nie może już bez poczucia osaczenia kontynuować pracy na KUL-u - dlatego z końcem września odszedł. - Chcę mieć spokój i pracować na polu etyki, a nie być dręczonym przez władze uniwersytetu – wyjaśnia.
Spory władz KUL-u z księdzem
Dwa lata temu duchowny poręczył za tymczasowo aresztowaną aktywistkę LGBT+. Rok później skrytykował stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie mniejszości seksualnych, mówiąc, że "dokument biskupów wygląda, jakby był pisany na księżycu, a nie w Polsce, gdzie prześladowani są na tym tle ludzie". Między innymi za to rok temu stanął przed komisją dyscyplinarną Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
- Postępowanie dyscyplinarne wobec mnie było przejawem degeneracji, bo proszę sobie wyobrazić, że rzecznik, zamiast stawiać mi zarzuty ujęte wcześniej w jego piśmie, on potrafił przez ponad godzinę szydzić sobie z mojego dorobku naukowego, a nawet podważać prestiż nagród, którymi mnie obdarzano w ostatnich latach – stwierdza ks. Wierzbicki. - To był mobbing. Tak nawet któryś z prawników mówił – uważa.
O odczuwanym przez duchownego mobbingu władze uczelni miały dowiedzieć się dopiero z jego wywiadów. – Gdyby było doniesienie o mobbingu to siłą rzeczy należałoby wszcząć postępowanie wyjaśniające w tej sprawie. Taki wniosek nie został złożony przez księdza Alfreda Wierzbickiego – mówi rzecznik prasowy KUL-u dr hab. Robert Szwed.
Postępowanie dyscyplinarne wobec ks. Wierzbickiego
Ksiądz Wierzbicki uważa, że swoimi wypowiedziami kilkukrotnie naraził się rządzącej prawicy i biskupom, którzy reagowali wywieraniem presji na władze uczelni. Według duchownego, kiedyś był o tym jedynie informowany - obecne władze uległy naciskom, stawiając mu zarzuty dyscyplinarne. Władze KUL-u czują, że postępowanie było konieczne, przy czym podkreślają, że same podjęły tę decyzję.
- To chodzi jednak o skalę pewnych wypowiedzi i zakres kontekstu, w którym coś się dzieje – twierdzi dr hab. Robert Szwed. – Jeśli powstają jakieś grupy społecznego wsparcia albo denuncjacji, albo zaprzeczania, wówczas mamy do czynienia z problemem, który uniwersytet powinien rozważyć i tak też stało się w tym przypadku – dodaje.
Rzecznik zapytany, czy skoro wewnątrz uczelni powstały dwie grupy sporu, to zamiast stawiania zarzutów dyscyplinarnych nie powinna powstać debata w środowisku akademickim, stwierdza, że "tego nie potrafi powiedzieć".
Ks. Wierzbicki: KUL staje się elementem jakiejś wizji elit
Minister edukacji i nauki, który sprawuje nadzór nad uczelniami wyższymi, jest równocześnie profesorem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, co - według księdza Wierzbickiego - wpływa na decyzje władz KUL-u. Ten stan rzeczy skłonił go do odejścia.
- Było bardzo wiele osób, które pełnią funkcje polityczne, są ministrami, rozdzielają dotacje, a z drugiej strony są profesorami i nawet funkcjonują dalej w ramach uniwersytetu. Tak się zdarza – wskazuje dr hab. Robert Szwed.
- Odczuwam, że KUL staje się elementem jakiejś wizji elit, która moim zdaniem niewiele ma wspólnego z katolicyzmem, która pogrąża polski katolicyzm – ocenia ksiądz Wierzbicki.
W odpowiedzi na publikacje medialne, w mediach społecznościowych, Przemysław Czarnek nazwał księdza Wierzbickiego osobą sfrustrowaną - proponując mu modlitwę i refleksję nad sobą.
Źródło: TVN24