Radosław Sikorski, europoseł Platformy Obywatelskiej, odnosząc się w "Kropce nad i" w TVN24 do nieobecności dziennikarzy w strefie stanu wyjątkowego, powiedział, że polskie władze sądzą, że "taką blokadą informacyjną wygrają konkurencję w narracjach". Nawiązując z kolei do rozmów Angeli Merkel z Alaksandrem Łukaszenką, ocenił, że "to jest kolejne działanie kraju członkowskiego ponad głową innego kraju członkowskiego w sprawach, które dotyczą całej całej grupy Schengen i całej Unii Europejskiej".
Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach województw podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni.
Dziennikarze nie są dopuszczeni do terenu objętego stanem wyjątkowym, muszą więc opierać się na informacjach płynących od rządzących i od służb.
Sikorski: Łukaszenka ustąpi, kiedy migranci staną się dla niego większym problemem niż dla nas
Sytuację na granicy, a także działania polskich władz w tej sprawie, komentował w poniedziałek w "Kropce nad i" w TVN24 europoseł Radosław Sikorski z Platformy Obywatelskiej.
Odnosząc się do nieobecności dziennikarzy w strefie stanu wyjątkowego, mówił, że go to "bardzo dziwi". -Jeśli z białoruskiej strony granicy są korespondenci BBC, CNN, a z naszej strony nie ma, to wygrywa propaganda Łukaszenki, niestety - powiedział.
Jego zdaniem polskie władze "sądzą, że taką blokadą informacyjną wygrają konkurencję w narracjach". - Międzynarodowo na pewno to nie działa, może kalkulują, że to się opłaca na użytek wewnętrzny. Wiemy, że to jest władza wyjątkowo czuła na słupki (poparcia w sondażach - red.), obsesyjnie poświęcająca interes narodowy i zdrowotny Polaków, po to, by skuteczniej manipulować opinią publiczną, w szczególności własnym elektoratem. Nie sądzę, żeby tym razem to działało - powiedział.
- Stawiałem od początku tezę, że Łukaszenka odstąpi od operacji wtedy, gdy migranci staną się dla niego większym problemem niż dla nas. To się, zdaje się, dzieje. Bo nie przeszli (przez granicę - red.) w takiej liczbie, w jakiej on się spodziewał, a linie lotnicze, na prośbę Unii Europejskiej, wstrzymały podaż migrantów. Do tej pory (Łukaszenka - red.) był niewątpliwie w izolacji międzynarodowej, jako ktoś, kto ukradł wybory prezydenckie, jako uzurpator - mówił Sikorski. Przypomniał, że mimo to kanclerz Merkel zdecydowała się, by z nim rozmawiać.
Sikorski o rozmowach Merkel-Łukaszenka: to działania ponad głową kraju członkowskiego
W opinii Sikorskiego kroki podjęte przez Merkel "to jest kolejne działanie kraju członkowskiego ponad głową innego kraju członkowskiego w sprawach, które dotyczą całej grupy Schengen i całej Unii Europejskiej".
- Uważam, że państwa członkowskie powinny lojalnie wspierać instytucje europejskie, że tego typu interwencje powinny być podejmowane przez wysokiego przedstawiciela (UE do spraw zagranicznych i polityki bezpieczeństwa - red.) i przez przewodniczącego Rady Europejskiej - powiedział Sikorski.
Europoseł mówił, że "dyplomacja polega na tym, że rozmawia się nie tylko z przyjaciółmi, ale przede wszystkim z rywalami, a może nawet wrogami". - W większości krajów świata definiowana jest po pierwsze jako rozmawianie, a po drugie - zawieranie lepszych lub gorszych kompromisów. To tylko w Polsce uważa się, że dyplomacja polega na obrażaniu się - dodał.
Sikorski: apelowałem do naszych władz już we wrześniu, by zwrócić się o pomoc Unii
Europoseł został zapytany, czy bez Unii Europejskiej dalibyśmy sobie radę z kryzysem na granicy. - Apelowałem do naszych władz już we wrześniu, by zwrócić się o pomoc Unii. Unia cały czas oferowała tę pomoc, polskie władze ją odrzucały - powiedział.
Jego zdaniem, "gdyby Polska, zamiast odpychać pomoc unijną, sama o nią wystąpiła we wrześniu, to być może tego kryzysu w ogóle by nie było".
Odnosząc się do obecnej pozycji naszego kraju na arenie międzynarodowej, Sikorski mówił, że "w każdym poważnym kryzysie na obszarze postsowieckim, (...), Polska była rozgrywającym w imieniu całej Unii Europejskiej, to z Polski sypały się pomysły i to Unia Europejska szła za radą Polski".
- A tym razem Polska nie tylko nie organizowała działalności Unii Europejskiej, ale zgodnie z tym, co powiedział prezes PiS-u - jak donosi moja agentura - Polska zachowuje się w tej chwili izolacjonistycznie, to jest w tej chwili ich oficjalna doktryna. Czyli udajemy, że Unii Europejskiej nie ma, aż ten kryzys nabrzmiewa tak, że musimy się do niej zwrócić albo oni sami to za nas załatwiają - mówił dalej.
Gość TVN24 podkreślał, że "ten konflikt nie rozgrywa i tylko punktowo na granicy, tylko ma swój kontekst międzynarodowy".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24