Minister sprawiedliwości Jarosław Gowin nie mógł żądać przesłania akt spraw sądowych szefa Amber Gold Marcina P. - stwierdziła Krajowa Rada Sądownictwa w orzeczeniu wydanym 26 września. Do dokumentu dotarła TVN24.
Rada przekonuje, że zgodnie z nowelizacją ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych, "został istotnie zmieniony model nadzoru administracyjnego Ministra Sprawiedliwości nad sądami powszechnymi".
Według nowego prawa minister sprawiedliwości pełni jedynie zewnętrzny nadzór nad działalnością sądów. Nadzór bezpośredni leży w gestii prezesów sądów. "W trybie zewnętrznego nadzoru administracyjnego, ustawa nie zawiera upoważnienia dla Ministra Sprawiedliwości do żądania przesyłania mu akt sądowych" - głosi stanowisko KRS.
Co może minister?
Zgodnie z ustawą minister sprawiedliwości jest uprawniony do "analizy informacji rocznych o działalności sądów; ustalania ogólnych kierunków wewnętrznego nadzoru administracyjnego, wykonywanego przez prezesów sądów apelacyjnych; kontrolowania wykonywania obowiązków nadzorczych przez prezesów sądów apelacyjnych oraz wydawania stosownych zarządzeń".
Dodatkowo minister może - w przypadku stwierdzenia "istotnych uchybień w działalności administracyjnej sądu lub niewykonania przez prezesa sądu apelacyjnego zarządzeń" - zarządzić "przeprowadzenie lustracji sądu lub wydziału sądu oraz przeprowadzenie lustracji działalności nadzorczej prezesa sądu".
Jeśli zachodzi potrzeba - piszą członkowie Rady - minister może zarządzić kontrolę sędziów wizytatorów.
Trzeba działać
Rada zwaraca też uwagę, że w obecnym prawie brak jest jasnego uregulowania trybu sprawowania nadzoru administracyjnego nad sądami powszechnymi. Wzywa też ministra do naprawienia tego braku.
"Ustawa zmieniająca ustawę „Prawo o ustroju sądów powszechnych” została uchwalona w dniu 18 sierpnia 2011 r., w części dotyczącej nadzoru administracyjnego weszła w życie z dniem 28 marca 2012 r. Do chwili obecnej, pomimo upływu ponad roku od dnia uchwalenia zmian do ustawy, Minister Sprawiedliwości nie wydał rozporządzenia na podstawie art. 37i ustawy, które miało uregulować szczegółowy tryb sprawowania nadzoru administracyjnego nad sądami powszechnymi. Ponadto nie dostosował rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości z dnia 23 lutego 2007 r. Regulamin urzędowania sądów powszechnych (Dz. U nr 38, poz. 249 z póź zm), do aktualnie obowiązujących przepisów ustawy" - piszą sędziowie.
I dodają: "Krajowa Rada Sądownictwa zwraca się o pilne wykonanie ciążącego na Ministrze Sprawiedliwości ustawowego obowiązku, przez wydanie i dostosowanie aktów wykonawczych do obowiązujących przepisów ustawy".
Złamał prawo czy nie?
"Dziennik Gazeta Prawna" napisał, że z oceny ekspertów wynika, iż żądając od gdańskiego sądu akt dotyczących spraw sądowych prezesa Amber Gold minister sprawiedliwości, jak również prezes gdańskiego sądu apelacyjnego, złamali ustawę o ustroju sądów powszechnych. Według gazety znowelizowana wiosną ustawa jasno reguluje sposób kontroli - mogą jej dokonywać wyłącznie sędziowie-wizytatorzy na miejscu, w sądzie. Urzędnicy ministerstwa mogą wyłącznie towarzyszyć tej czynności - napisał dziennik. Tymczasem według Ministerstwa Sprawiedliwości i części prawników Gowin nie złamał prawa żądając akt, bo regulamin urzędowania sądów powszechnych przewiduje, że "akta sprawy (...) przesyła się na każde żądanie po wykonaniu niezbędnych czynności w sprawie: Prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej, Ministrowi Sprawiedliwości, Sądowi Najwyższemu, Rzecznikowi Praw Obywatelskich, Rzecznikowi Praw Dziecka oraz sądowi odwoławczemu".
Jarosław Gowin, komentując, zarzuty mówił: - Mam w nosie literę przepisów, ważny jest ich duch i ważne jest to, że Polacy mają prawo żyć w państwie, gdzie wymiar sprawiedliwości stoi na straży interesów obywateli, a nie na straży interesów sitwy tworzonej przez część środowisk prawniczych. Słowa te wywołały polityczną burzę. Następnego dnia minister przeprosił za nie i dodał, że przeprasza za sformułowanie, ale podtrzymuje sens swojej wypowiedzi.
Autor: mn / Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24