Komisja Europejska nie pisze krajom ustaw. Rząd, który opowiada o tym, że broni polskiej racji stanu, wstaje z kolan, walczy z Komisją Europejską, nagle mówi, że nie można zmienić przecinka - zwracała uwagę w "Jeden na Jeden" Elżbieta Bieńkowska, była wicepremier oraz była komisarz europejska. Odniosła się do kwestii ustawy o sądownictwie, której przyjęcie - w ocenie autorów - ma odblokować środki z Krajowego Planu Odbudowy. Premier Mateusz Morawiecki ocenił, że przyjęcie projektu w pierwotnej formie "daje nam względną gwarancję tego, że ten proces zostanie zakończony".
13 grudnia ubiegłego roku posłowie PiS złożyli w Sejmie projekt nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, który, według autorów, ma wypełnić kluczowy "kamień milowy" dla odblokowania przez Komisję Europejską środków z Krajowego Planu Odbudowy.
Premier Mateusz Morawiecki pytany o możliwe zmiany w projekcie ocenił we wtorek, że "najbezpieczniej jest przyjąć ten kompromis, który został wypracowany". - Brak zmian tam wprowadzanych wraz z zatwierdzeniem przez kolegium komisarzy daje nam względną gwarancję tego, że ten proces zostanie zakończony - mówił.
Bieńkowska: Komisja Europejska nie pisze krajom ustaw
Do sprawy w "Jeden na Jeden" odniosła się Elżbieta Bieńkowska, była wicepremier oraz była komisarz europejska do spraw rynku wewnętrznego i usług. W jej ocenie "akurat w tej sytuacji szczera jest Solidarna Polska, która podtrzymuje tę narrację o wyjściu z Unii Europejskiej, a nieszczery jest pan premier i wszyscy wokół niego". - Uważam, że nadal jest w głowach to wychodzenie z Unii Europejskiej, ale do tego wychodzenia, czyli wygrania wyborów i wyprowadzania nas z Unii potrzebne im są pieniądze europejskie - mówiła.
Była unijna komisarz podkreśliła, że "Komisja Europejska nie pisze krajom ustaw". - Rząd, który opowiada o tym, że broni polskiej racji stanu, wstaje z kolan, walczy z Komisją Europejską, nagle mówi, że nie można zmienić przecinka - podkreśliła.
- Komisja Europejska proponuje pewne wytyczne co do tego, jak według nich powinno wyglądać wypełnienie podstawowego kamienia milowego - powiedziała Bieńkowska. - Jakieś warunki Komisja Europejska przedstawiła, natomiast absolutne nikt w Komisji Europejskiej nie mówi, że oni pisali tę ustawę, i że ta ustawa była pisana pod ich dyktando, bo to jest coś, co się w głowie nie mieści ani Komisji, ani każdemu normalnemu, patriotycznemu obywatelowi tego kraju – zaznaczyła.
- Rząd wie, co ma zrobić, żeby pieniądze były przynajmniej werbalnie uruchomione. (…) Daje ustawę, ustawa idzie do Komisji Europejskiej i Komisja decyduje czy to jest to, czego oni oczekiwali – wyliczała.
Bieńkowska: to nie jest odpowiedzialność opozycji
We wtorkowym wystąpieniu Mateusz Morawiecki powiedział, że jeśli opozycja zagłosuje przeciwko proponowanym zmianom "to będzie odpowiedzialność opozycji za brak doprowadzenia do kompromisu i za brak środków z KPO".
Komentując tę i podobne wypowiedzi, była wicepremier zaznaczyła, że pieniądze z KPO "powinny w Polsce pracować od kilkunastu miesięcy, tak jak pracują i jak są wypłacane w transzach do każdego z 25 krajów europejskich, poza Węgrami i Polską". - Te pieniądze powinny być w Polsce. To, że ich nie ma, jest wyłącznie odpowiedzialnością polskiego rządu. Nie polskiej opozycji, nie Komisji Europejskiej, tylko polskiego rządu - mówiła.
Bieńkowska przypomniała, że Polska od 2004 roku brała udział w trzech procesach negocjacji budżetów europejskich. - Czy kiedykolwiek był taki cyrk? Czy kiedykolwiek się zdarzyło, żeby ileś miesięcy były wstrzymywane pieniądze, żeby ileś miesięcy samorządy, przedsiębiorcy nie mogli korzystać z tych pieniędzy, dlatego że Polski rząd coś zaniedbał? - pytała była wicepremier.
- My się wszyscy fiksujemy na KPO, bardzo ważnym, bo szybkim instrumencie, ale przed nami główny budżet na lata 2021-27. (…) Ten budżet też jest uwarunkowany. To są wszystko miliardy euro, które są wstrzymywane przez polski rząd. Przez ten bałagan, którego narobili, przez to, że już właściwie zaufania nie ma żadnego - dodała.
- To nie jest ani moja odpowiedzialność jako prywatnej osoby, ani posłów i senatorów opozycji, że dzieje się tak, jak się dzieje. (…) Sytuacja w Polsce jest, jaka jest. Jakiś kawałeczek tej sytuacji gospodarczej to jest wojna, jakiś kawałeczek to jest COVID, ale większość tej sytuacji dramatycznej jeśli chodzi finanse publiczne, o gospodarkę, o przedsiębiorców, o samorządy, to jest odpowiedzialność i wina tego rządu - mówiła.
Czy opozycja powinna poprzeć projekt PiS?
Pytana o to, czy opozycja powinna bezwarunkowo poprzeć propozycję zmian w sądownictwie, Bieńkowska odparła, że "to jest bardzo trudna decyzja i to trzeba poczekać, jak to będzie wyglądać w trakcie procesu legislacyjnego". - Przeczytałabym te wszystkie opinie, które mówią o tym, jakie są zastrzeżenia. Prawnicy mówią, że nie wypełnia "kamieni milowych". To za chwilę będzie oceniać Komisja Europejska - mówiła.
- Opozycja cały czas powtarza, że będzie wspierać wszystkie działania, które doprowadzą do tego, że pieniądze do Polski przypłyną - zaznaczyła.
Zmiany w sądownictwie - co przewiduje nowelizacja?
Zgodnie projektem nowelizacji sprawy dyscyplinarne i immunitetowe sędziów będzie rozstrzygał NSA, a nie jak obecnie utworzona niedawno Izba Odpowiedzialność Zawodowej SN. Projekt przewiduje też poszerzenie zakresu tzw. testu niezawisłości i bezstronności sędziego, który mogłaby inicjować nie tylko strona postępowania, ale także z urzędu sam sąd. Projekt uzupełnia także badania podczas testu o przesłankę ustanowienia sędziego "na podstawie ustawy".
Założenia projektu były negocjowane podczas rozmów ministra ds. UE Szymona Szynkowskiego vel Sęka w Brukseli. Sejm miał zająć się projektem w grudniu ubiegłego roku, ale został on zdjęty z porządku obrad. Wcześniej prezydent Andrzej Duda oświadczył, że nie współuczestniczył w przygotowaniu projektu ani nie konsultowano go z nim.
Negatywnie o projekcie wypowiada się koalicjant PiS - Solidarna Polska. Kluby opozycyjne, jak wynika z wypowiedzi lidera PO Donalda Tuska, nie wykluczają poparcia ustawy nawet gdyby ich poprawki nie zostały uwzględnione.
"Arogancja o jakiej się nie śniło od 30 kilku lat"
Bieńkowska odniosła się również do informacji przekazanych przez górników z lubelskiej kopalni Bogdanka, według których w grudniu pod ziemią odbyły się zaręczyny polityka Prawa i Sprawiedliwości i bliskiego współpracownika Jarosława Kaczyńskiego Michała Moskala.
- To jest coś nie do pomyślenia. To jest taka arogancja o jakiej się nie śniło nikomu w tym kraju od 30 kilku lat - odparła krótko.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24