- Oczekujemy, że minister znowelizuje rozporządzenie, którym zawiesił działalność placówek oświatowych, bo pełne jest niedopowiedzeń. Na przykład dyrektorzy wzywają nauczycieli do siedzenia w pustych szkołach, to nie ma sensu - mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Zajęcia w placówkach oświatowych zostały zawieszone do 25 marca. Jeszcze tylko dziś i jutro odbywają się w nich zajęcia wychowawczo-opiekuńcze, czyli szkoły i przedszkola pracują jak świetlice, ale od poniedziałku już nie będzie można tam przyprowadzać dzieci.
- Zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego decyzja dotycząca zamknięcia szkół i placówek była decyzją uzasadnioną, być może nawet odrobinę zbyt późną - mówił Sławomir Broniarz, prezes ZNP na zwołanej w czwartek konferencji prasowej. – Uważamy, że należy teraz pilnie doprowadzić do uporządkowania narastającego chaosu, z którym mamy do czynienia od kilku dni – dodał.
ZNP: po co nauczyciele mają przychodzić do szkół?
ZNP wnioskuje o szybką nowelizację rozporządzenia w sprawie czasowego ograniczenia pracy placówek oświatowych.
- Te przepisy są nieprecyzyjne. W efekcie część samorządów i dyrektorów oczekuje, że nauczyciele nie tyle będą w stanie gotowości, jak mówił minister Piontkowski, ale od poniedziałku będą normalnie przychodzić do szkół w takim wymiarze godzin, jaki wynika z ich planów zajęć - mówi Broniarz. - Uważamy, że to bez sensu, a obecność pracowników placówek oświatowych powinna zostać ograniczona w nich do minimum. Nauczyciele zobligowani do pobytu w szkole w czasie tzw. kwarantanny dla dzieci, poruszają się komunikacją publiczną, są narażeni na zarażenie. Na koniec okaże się, że sytuacja nauczycieli może ulec pogorszeniu. Może okazać się, że kwarantanna szkół się zakończy, ale nauczyciele nie będą mogli wrócić do pracy, bo sami zachorują i wtedy znów szkoły trzeba będzie zamknąć - dodaje prezes ZNP.
ZNP chciałoby też doprecyzowania zapisów dotyczących prowadzenia zajęć za pośrednictwem internetu. – Oczywiście nauczyciele sami z siebie podejmują się takich działań, prowadzą zajęcia wspomagające i kontaktują się z uczniami, ale przepisy są tak sformułowane, że według nas nie jest jasne, czy właściwie mogą to robić. Należy rozwiać te wątpliwości. Konferencja prasowa ministra nie stanowi źródła prawa – podkreśla Broniarz.
MEN: Lepiej nie zawieszać terapii i rehabilitacji
Związkowcy dostają też sygnały z poradni psychologiczno-pedagogicznych i młodzieżowych ośrodków socjoterapii, że ich pracownicy również uważają, iż placówki te powinny być zamknięte. MEN wyłączyło je z zamknięcia.
Pytana o to w środę rzeczniczka MEN Anna Ostrowska zauważała w rozmowie z tvn24.pl: - Zawieszenie zajęć dotyczy przedszkoli, szkół i żłobków. Jednak są takie miejsca, w których dzieci i młodzież ze specjalnymi potrzebami będą nadal mogły się uczyć i odbywać zajęcia. Decyzja o tym, czy posłać tam swoje dziecko, czy zostać z nim w domu – zależy zawsze od rodziców. Zdecydowaliśmy się nie zamykać tego typu placówek ze względu na dobro dzieci. W niektórych przypadkach dwutygodniowa przerwa w zajęciach może odbić się negatywnie na efektach terapii czy rehabilitacji.
W najbliższych dniach przedstawiciele ZNP mają spotkać się z ministrem edukacji Dariuszem Piontkowskim. – Pytania od nauczycieli napływają do nas setkami, więc to oznacza, że prawo nie jest wystarczająco czytelne – komentuje Broniarz.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24