"Dążymy do tego, aby personel służby zdrowia miał wykonywane badania wtedy, kiedy jest nieodzowna konieczność"

"Dążymy do tego, aby personel służby zdrowia miał wykonywane badania profilaktyczne, wtedy, kiedy jest nieodzowna konieczność"
Źródło: TVN24

- Dążymy do tego, aby cały personel służby zdrowia miał wykonywane badania wtedy, kiedy jest nieodzowna konieczność - powiedział wiceminister zdrowia Waldemar Kraska. Dodał, że w tej chwili nie ma jednak zaleceń, by profilaktycznie testować wszystkich lekarzy, pielęgniarki i ratowników.

W sobotę o godzinie 10 rano Ministerstwo Zdrowia poinformowało o 120 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem. Resort przekazał też informację o śmierci dwóch osób. W sumie do tej pory w Polsce zdiagnozowano 3503 przypadki zakażenia, a 73 osoby zmarły.

KORONAWIRUS - NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL

"To są testy dość pracochłonne i czasochłonne"

Wiceminister zdrowia Waldemar Kraska poinformował na konferencji prasowej w Warszawie, że w ciągu ostatniej doby wykonano w polskich laboratoriach ponad sześć tysięcy testów na koronawirusa.

Zapytany, czy nie powinno się bardziej upowszechnić tego typu badań, odpowiedział, że "testy, które są wykonywane metodą PCR, to są testy dość pracochłonne i czasochłonne". - Wykonanie jednego testu to jest 6-8 godzin - powiedział.

Uaktualniana kilka razy dziennie liczba chorych w Polsce opiera się na wynikach molekularnych testów laboratoryjnych, tzw. PCR. Polegają one na pobraniu wymazu z górnych dróg oddechowych i odesłaniu go do laboratorium, gdzie diagności sprawdzają – w uproszczeniu - czy w wymazie tym jest koronawirus, czy go nie ma. 

Kraska: testy, które są wykonywane metodą PCR, są dość pracochłonne i czasochłonne
Źródło: TVN24

- Są także testy tak zwane szybkie, które nie cechują się dużą dokładnością - mówił wiceminister zdrowia.

Ocenił, że "nie ma nic gorszego niż wykonanie testu, który będzie fałszywie ujemny, a osoba, która jest przeświadczona, że ten test jest ujemny, będzie funkcjonowała w swoim środowisku i zarażała następne osoby".

Jak dodał Kraska, do Polski sprowadzono kolejną partię około 150 tysięcy testów wykonywanych metodą PCR. - Następna dostawa, podobna, jest w drodze - zapowiedział.

- My dążymy do tego, aby testów wykonywać, jak najwięcej - zapewniał.

WICEMINISTER ZDROWIA O NASTĘPNYCH SZPITALACH, KTÓRE STANĄ SIĘ JEDNOIMIENNYMI >>>

Wiceminister zdrowia: uruchamiamy następne szpitale tak zwanego drugiego rzutu
Źródło: TVN24

Co z testami dla pracowników służby zdrowia?

Wiceminister był też dopytywany przez reporterkę TVN24 Małgorzatę Telmińską o testy dla pracowników służby zdrowia, szczególnie narażonych na zakażenie. Poinformował, że uruchomiono "specjalną infolinię dla medyków, którzy będą traktowani oddzielnie". - Czyli inną ścieżką będą dla nich wykonywane te testy, szybciej, bo wiemy, jak są potrzebni nam w tej chwili polscy lekarze, ratownicy i pielęgniarki - zaznaczył.

Kraska ocenił, że niebezpieczeństwo zarażenia się koronawirusem przez pracowników służby zdrowia "jest zdecydowanie większe niż zwykłego człowieka". - Dlatego utworzyliśmy tę infolinię, utworzyliśmy nową ścieżkę badania personelu służby zdrowia, aby w jak najkrótszym czasie wykonać te badania, ponieważ, gdy ich wynik będzie ujemny, te osoby będą mogły dalej pracować, a jest to bardzo ważne dla całego systemu - podkreślił.

"Nieodzowna konieczność"

Pytany, czy nie powinno się zatem wprowadzić dla nich badań profilaktycznych, Kraska odpowiedział: - Do tego też dążymy, aby cały personel służby zdrowia miał wykonywane te badania wtedy, kiedy jest ta nieodzowna konieczność.

Na uwagę, że lekarze mówią, że ta "nieodzowna konieczność" jest już teraz, wiceminister odpowiedział: - W tej chwili nie ma takich zaleceń ani Światowej Organizacji Zdrowia, ani naszego konsultanta do spraw epidemiologii. Jeżeli to się będzie zmieniało, tak będziemy postępować - powiedział.

W TVN24 opisywaliśmy historię trzech rozmówców, którzy mieli kontakt z zakażonym lub objawy, a nie mogli doprosić się testu na koronawirusa. CZYTAJ TUTAJ >>>

"Pytanie czysto polityczne, mające aspekt zdrowotny"

Kraska był pytany na briefingu, czy możliwe jest bezpieczne przeprowadzenie 10 maja wyborów prezydenckich drogą korespondencyjną dla wszystkich obywateli i czy powinno się takie rozwiązanie wprowadzić.

Wiceminister zdrowia ocenił, że to "pytanie czysto polityczne, mające aspekt zdrowotny". Zwrócił przy tym uwagę, że w tej chwili też otrzymujemy od kurierów różne przesyłki, listonosze nam przynoszą czy to emerytury, czy renty, ale także przesyłki pocztowe. - Myślę, że to zagrożenie jest minimalne, żeby nie powiedzieć, że praktycznie żadne. Więc głosowanie drogą pocztową, czy też korespondencyjną jest zdecydowanie lepszym głosowaniem niż głosowanie w lokalach wyborczych - powiedział.

Jak dodał, wszystko jednak będzie zależało od tego, jaka będzie sytuacja epidemiologiczna w Polsce za kilka tygodni. - Tego nie wiemy. Mamy nadzieję, że będzie ona zdecydowanie lepszą drogą szła niż droga włoska czy hiszpańska, ale nikt nam tego nie zagwarantuje. Dlatego poczekajmy jeszcze dwa tygodnie, jaka będzie sytuacja w Polsce - apelował wiceszef resortu zdrowia.

Kraska był dopytywany, jak wyobraża sobie głosowanie korespondencyjne wszystkich obywateli - w tym zachowanie bezpiecznych odległości. Reporterka TVN24 wskazała w tym kontekście na listonoszy, którzy boją się zakażenia, część z nich jest na zwolnieniach, a reszta argumentuje, że przerzuca się na nich obowiązek jakiejś formy kontaktu z kopertami. - To są rzeczy bardzo techniczne, ale na pewno do przezwyciężenia - ocenił wiceminister.

Prawo i Sprawiedliwość złożyło w Sejmie projekt ustawy, który zakłada, że najbliższe wybory prezydenckie odbyłyby się wyłącznie w formie głosowania korespondencyjnego. Wcześniej PiS w ramach noweli specustawy dotyczącej koronawirusa złożył poprawki do Kodeksu wyborczego, które rozszerzały możliwość głosowania korespondencyjnego na osoby po 60. roku życia oraz znajdujące się kwarantannie. Później politycy tego ugrupowania złożyli do laski marszałkowskiej osobny projekt ustawy, zgodnie z którym wszyscy obywatele mieliby możliwość głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich. Następnie klub PiS złożył autopoprawkę, zgodnie z którą wybory te miałyby zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. W poniedziałek Sejm w głosowaniu ma zdecydować o wprowadzeniu tego punktu do porządku obrad.

Poseł Porozumienia Kamil Bortniczuk, pytany, czy wchodzące w skład Zjednoczonej Prawicy Porozumienie poprze wprowadzenie głosowania korespondencyjnego, oświadczył w piątek, że partia Jarosława Gowina zagłosuje przeciw temu rozwiązaniu, a konkretnie przeciw wprowadzeniu tego rozwiązania już na wybory prezydenckie 10 maja. Wcześniej sam Gowin mówił, że zgodzi się tylko na taki termin wyborów, który jest "bezpieczny z punktu widzenia zdrowia i życia Polaków".

Czytaj także: