Rada Gabinetowa i te uspokajające komunikaty, które dzisiaj płyną, nie przekonują mnie - powiedział w "Faktach po Faktach" wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak. - Dziwię się, że prezydent Andrzej Duda nie mówi tonem troski czy oczekiwania, ale znowu używa tego tonu "jesteśmy najlepsi" - przyznał.
Po piątkowym posiedzeniu Rady Gabinetowej w sprawie dotychczasowych działań oraz nowej strategii w walce z epidemią COVID-19 prezydent Andrzej Duda ocenił, iż "śmiało można powiedzieć, że panujemy nad sytuacją". - Było wiele pytań, jak wyglądamy na tle Europy, więc chcę powiedzieć, że wyglądamy, proszę państwa, dobrze. Wielokrotnie mniej na przykład u nas jest zachorowań w ostatnim czasie, liczba zachorowań w Polsce waha się między 500 a 700, nie przekroczyliśmy liczby 1000 zachorowań dziennie. Jeżeli chodzi o średnią europejską, jesteśmy w tej chwili na 16. miejscu, jeśli chodzi o liczbę zachorowań dziennie - mówił.
"Dość takiej propagandy, mówienia, że jesteśmy najlepsi w Europie"
Słowa prezydenta i sytuację związaną z rozprzestrzenianiem się koronawirusa komentował w piątkowych "Faktach po Faktach" wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak. - Dość takiej propagandy, mówienia, że jesteśmy najlepsi w Europie, że świat nas podziwia, że już wygraliśmy - zaapelował. - Wolimy konkrety, bo rzeczywiście sytuacja wyraźnie się pogarsza - dodał.
Jego zdaniem "strategia, która w ostatnich dniach jest prezentowana (przez nowego ministra zdrowia Adama Niedzielskiego - red.) dawno temu powinna być gotowa". - Wygląda, że na przykład w sprawach szkół zmarnowano bardzo dużo czasu i cały system jest słabo na to przygotowany - wskazywał Siemoniak.
"Za dużo było propagandy przez te pół roku, za mało konkretów"
Wiceszef PO przyznał, że "ta Rada Gabinetowa i te uspokajające komunikaty, które dzisiaj płyną", nie przekonują go, bo "widać, jak wygląda sytuacja w Europie i na świecie". Ocenił, że "ta porażka w walce z pandemią nie ma zbyt wielu ojców". - Za dużo było propagandy przez te pół roku, za mało konkretów - uznał gość TVN24.
- Zdaję sobie sprawę, że nie ma świecie jakiegoś idealnego modelu walki z koronawirusem – pewnie po latach będzie można to oceniać - ale bardzo mnie denerwuje ta propaganda sukcesu, to mówienie, że jesteśmy najlepsi, że wygraliśmy - mówił dalej Siemoniak. - Dziwię się, że prezydent Duda nie mówi tonem troski czy oczekiwania, ale znowu używa tego tonu "jesteśmy najlepsi" - dodał.
Przestrzegł: - Oby to się nie zemściło na rządzących, bo widać, że ta pandemia będzie trwać bardzo długo, a jej skutki gospodarcze jeszcze dłużej.
"Powiedziałem, że jestem gotów kandydować pod jednym warunkiem"
Siemoniak był również pytany o termin wyborów szefa klubu Koalicji Obywatelskiej, do którego należy między innymi Platforma Obywatelska.
- 15 września mamy posiedzenie klubu, będziemy rozmawiać o tym, jak inaczej organizować pracę, a – według zapowiedzi przewodniczącego Borysa Budki - w październiku wybory. Więc spokojnie podchodzimy do tej sprawy. Myślę, że tu nie potrzeba jakichś emocji - mówił.
Wiceszef PO pytany, czy zamierza ubiegać się o tę funkcję, odparł: - Powiedziałem, że jestem gotów kandydować pod jednym warunkiem: że będzie zgoda, będzie konsensus, będzie wsparcie Borysa Budki i wsparcie Rafała Trzaskowskiego.
- Ale oczywiście różne warianty są możliwe, jesteśmy demokratycznym klubem - zaznaczył. Przekazał, że na piątkowym posiedzeniu klubu KO "była tylko mowa o terminie". - Ktokolwiek będzie szefem klubu, chciałbym, żeby jego wyborowi towarzyszyły dobra atmosfera i konsensus - dodał Siemoniak.
Uznał, że nowy szef klubu parlamentarnego będzie wywodził się z PO. - Bo po prostu najwięcej jest (w klubie – red.) posłanek i posłów z Platformy Obywatelskiej - argumentował. - Inni partnerzy to oczywiście szanują, ale taka zdolność koncyliacji, współpracy z nimi, też z innymi partiami opozycyjnymi w Sejmie i poza Sejmem, jak sądzę, jest kluczową kwalifikacją dla przyszłego szefa bądź szefowej klubu parlamentarnego - stwierdził.
Siemoniak: apeluję do prezesa Kaczyńskiego, żeby coś takiego powstrzymał
Siemoniak komentował również czwartkową decyzją Prezydium Sejmu, które formalnie unieważniło naganę dla posłanki PiS Joanny Lichockiej za pokazanie w lutym podczas posiedzenia Sejmu środkowego palca w stronę opozycji. Karę nagany Lichocka otrzymała od Komisji Etyki Poselskiej na początku sierpnia.
- To jest dla mnie niepojęte - przyznał Siemoniak. - Mówi się o tym, że prezes (PiS, Jarosław - red.) Kaczyński to jest inteligent z Żoliborza, dobrze wychowany. Jak on może coś takiego akceptować? - pytał.
Zaznaczył, że "to po prostu coś niepojętego, bo tak zachowywać się nie wolno". - Jest to pokazywanie całej Polsce - też młodym ludziom, których powinniśmy uczyć tego, że nie wolno być wulgarnym, że należy się kulturalnie zachowywać - że wszystko wolno, że żadnych granic nie ma - kontynuował wiceprzewodniczący PO.
- Apeluję do prezesa Kaczyńskiego, żeby naprawdę coś takiego powstrzymał. Bo któregoś dnia on zobaczy taki wulgarny gest ze strony innego posła PiS-u bądź na ulicy. I nie będzie mógł tego potępić, bo przyzwolił na to po prostu. To jest coś bardzo niedobrego - dodał.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24