"Nie skarżę się zazwyczaj"... Poseł Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras, który w piątek przekazał, że jego lipcowa pensja parlamentarzysty została obcięta o 25 procent, zauważył, że dzień wcześniej Prezydium Sejmu unieważniło naganę dla posłanki PiS Joanny Lichockiej za pokazanie środowego palca. Jak ocenił w rozmowie z portalem TVN24, taka decyzja władz Izby to dowód na "bezkarność posłów PiS", a także "element politycznego szantażu" wobec posłów opozycji.
O decyzji w sprawie obniżki zarobków poseł Koalicji Obywatelskiej Sławomir Nitras poinformował we wpisie na Twitterze. Zestawił ten fakt z czwartkową decyzją Prezydium Sejmu, które formalnie unieważniło naganę dla posłanki PiS Joanny Lichockiej za gest środkowego palca w stronę opozycji, jaki w lutym pokazała podczas posiedzenia Sejmu. Karę nagany Lichocka otrzymała od Komisji Etyki Poselskiej na początku sierpnia.
"Nie skarżę się zazwyczaj, mimo że spotyka mnie to regularnie ale skoro Prezydium Sejmu tak łaskawie obchodzi się z posłanką Lichocką to może korzystając z okazji wyjaśnicie za co zabraliście mi 25% lipcowej pensji?" (pisownia oryginalna - red.) - napisał na Twitterze Nitras. Po pewnym czasie skasował swój wpis. Jak przekazał portalowi TVN24, uczynił to z powodów technicznych, a nie merytorycznych, i treść wpisu jest dalej aktualna.
Nitras: decyzja w sprawie posłanki Lichockiej to dowód na bezkarność posłów PiS
Poseł KO oznajmił, że o decyzji w sprawie zmniejszenia pensji za lipiec dowiedział się, kiedy przebywał na urlopie i zobaczył przelew z wynagrodzeniem. Dodał, że otrzymał w tej sprawie także pismo z Kancelarii Sejmu, ale nie sprecyzował, co było w nim podane jako dokładna przyczyna obniżenia pensji.
Ocenił, że ta decyzja, w zestawieniu z cofnięciem nagany dla posłanki Lichockiej, to dowód na "bezkarność posłów PiS", a także "element politycznego szantażu" na posłach opozycji.
Monika Falej o decyzji Prezydium Sejmu ws. posłanki Lichockiej: posłom PiS wszystko uchodzi
Do czwartkowej decyzji Prezydium Sejmu o unieważnieniu nagany dla Joanny Lichockiej odniosła się w piątek na konferencji prasowej w Olsztynie posłanka klubu Lewicy, przewodnicząca Komisji Etyki Poselskiej Monika Falej.
- Powiem kolokwialnie, po prostu ręce opadają. Nie ma żadnych reguł, żadnych zasad, żadnej równości i jak widać konsekwencji. Posłowie i posłanki PiS mogą mówić, robić, pokazywać wszystko i to im uchodzi. Nawet dziecko w szkole, pokazując środkowy palec, dostaje uwagę, a posłowie PiS są bezkarni - stwierdziła.
Jak dodała, zastanawia ją, "po co jest Komisja Etyki Poselskiej, jeżeli prezydium Sejmu tę decyzję uchyla i robi to, co chce". - To jest bardzo ważne pytanie, bo (komisja etyki) to jest organ Sejmu, który nie może funkcjonować. Dlatego uważam, że to jest karykatura Sejmu i po prostu coś, co nie uchodzi parlamentaryzmowi - wskazała.
Lichocka: twierdzenie, że naruszyłam powagę Sejmu, jest oparte na manipulacji
Kiedy Lichocka 12 sierpnia odwoływała się od nałożonej na nią kary nagany, zapewniała we wniosku złożonym do Prezydium Sejmu, że nigdy nie dopuściła się naruszenia Zasad Etyki Poselskiej. "Nie sposób zgodzić się z twierdzeniami zawartymi w uchwale, że wykonałam gest 'powszechnie uznany za wulgarny i obraźliwy', gdyż takie znaczenie mojemu ruchowi ręką nadaje jedynie manipulacja polegająca na zwolnieniu tempa materiału filmowego z tego zdarzenia lub stopklatki. Zatem twierdzenie, że swoim zachowaniem naruszyłam powagę Wysokiej Izby, dobre imię Sejmu, jak i godność innych osób oparte jest na zmanipulowanej sytuacji" - przekonywała.
Dodała, że "Komisja Etyki Poselskiej kompletnie zignorowała fakt niesłychanie agresywnego i naruszającego zasady przyzwoitej debaty zachowania posłów opozycji podczas jej wystąpienia". Według posłanki "oskarżanie jej o rzekomo wulgarny gest było kontynuacją agresywnej i obraźliwej napaści na nią podjętą przez polityków opozycji".
Posłanka Falej, odnosząc się do tłumaczenia Joanny Lichockiej, zapewniła, że Komisja Etyki Poselskiej "podjęła decyzję świadomie, analizując wszystkie materiały, które były dostępne. "Nie tylko stopklatki czy materiały filmowe z różnych kamer, nie tylko z przekazów medialnych, tylko też takie, które były dostępne w Sejmie - wskazała. Podjęliśmy decyzję rzetelnie, mając pełen obraz sytuacji - dodała Falej.
Źródło: TVN24, PAP