Rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz poinformował w piątek, że Polska ma zakontraktowanych 16 milionów szczepionek firmy AstraZeneca. - W pierwszym kwartale możemy liczyć na około półtora miliona, więc dopuszczenie szczepionki AstraZeneca oznacza, że jeszcze w tym kwartale będziemy mieli w granicach 750 tysięcy możliwych osób do wyszczepienia więcej - przekazał.
Ministerstwo Zdrowia poinformowało w piątek o 6144 nowych przypadkach zakażenia koronawirusem i o śmierci 336 osób, u których stwierdzono infekcję SARS-CoV-2.
Łącznie od początku pandemii w Polsce potwierdzono 1 502 810 zakażeń koronawirusem, a zmarło 36 780 osób.
W Polsce na COVID-19 zaszczepiło się dotąd 1 097 036 osób (stan na 10:30 w piątek).
Rzecznik MZ: zakontraktowe 16 milionów szczepionek firmy AstraZeneca
Na konferencji prasowej rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz przekazał, że "około godziny 15 będziemy mieli konferencję Europejskiej Agencji Leków (EMA) w zakresie dopuszczenia szczepionki AstraZeneca, szczepionki, której mamy obecnie zamówionych 16 milionów dawek".
Jak dodał, "w pierwszym kwartale możemy liczyć na około półtora miliona, więc dopuszczenie szczepionki AstraZeneca oznacza, że jeszcze w tym kwartale będziemy mieli w granicach 750 tysięcy możliwych osób do wyszczepienia więcej niż w obecnej chwili, kiedy mamy do dyspozycji szczepionki Pfizera i Moderny".
Szczepionka Uniwersytetu Oksfordzkiego i firmy AstraZeneca wymaga podania dwóch dawek, a jej skuteczność sięga od 62 do 90 procent. Do jej transportu oraz przechowywania wystarcza temperatura 2-8 stopni Celsjusza. Może być trzymana w zwykłej lodówce przez co najmniej przez 6 miesięcy.
"Nie zamówiliśmy części szczepionek Pfizera i Moderny, bo ważny jest czas dostawy"
Rzecznik tłumaczył też wątpliwości dotyczące zamówień szczepionek od Pfizera i Moderny, którymi obecnie szczepione są osoby z grupy zero, m.in. medycy oraz seniorzy. - Nie zamówiliśmy części szczepionek Pfizera i nie zamówiliśmy części szczepionek Moderny, bo dla nas ważny jest czas dostawy. Ten czas dostawy, na który decydowaliśmy się, to był przynajmniej II i III kwartał tego roku, a nie kwartał IV i nie przełom tego i przyszłego roku – powiedział Andrusiewcz.
Dodał, że wbrew niektórym opiniom pismo Komisji Europejskiej nie przeczy jakiemukolwiek stanowisku Polski. Rzecznik, przetaczając ten dokument powiedział: "Komisja Europejska zaproponowała dziś państwom członkowskim Unii Europejskiej zakup dodatkowych 200 milionów dawek szczepionki przeciwko COVID-19, wyprodukowanej przez firmy Pfizer/BioNTech z możliwością nabycia kolejnych 100 milionów dawek. Dodatkowe dawki będą dostarczane od II kwartału 2021 roku".
Rzecznik resortu zdrowia odnosząc się do pisma KE, podkreślił, że jest ono zbieżne z decyzjami rządu. - Wzięliśmy udział w podziale dodatkowych 200 milionów szczepionek, a nie wzięliśmy udziału w podziale szczepionki w wielkości 100 milionów sztuk, dlatego że ten podział dotyczył IV kwartału – wyjaśnił.
Rzecznik resortu o trzech przypadkach zgonów w zbieżności czasowej ze szczepieniem
Andrusiewicz podczas piątkowej konferencji prasowej zaapelował również, aby podchodzić do informowania o niepożądanych odczynach poszczepiennych z odpowiedzialnością i nie ferować wyroków, nie mając pewności, że to niepożądany odczyn poszczepienny (NOP). - Cały czas proszę i dziękuję państwu, że podchodzicie z dużą odpowiedzialnością do informowania o tychże NOP-ach, ponieważ już w przypadku pierwszej osoby, która zmarła w tej koincydencji czasowej z zaszczepieniem, czyli to jest osoba z domu pomocy społecznej w Oleśnicy, to pierwsze wyniki sekcji zwłok świadczą, że raczej nie miało to związku z zaszczepieniem – mówił.
Dodał, że odbędą się jeszcze badania histopatologiczne, które potrwają dłużej, "ale te pierwsze wyniki sekcji zwłok mówią o tym, że to raczej nie jest wskazanie do powiązania szczepienia ze śmiercią". - Drugi zgon dotyczący Krakowa, tam już (...) przy wpisywaniu zgonu do systemu lekarz zauważył, że najprawdopodobniej nie jest to zgon spowodowany szczepieniem. I tu znów mamy pewną koincydencję czasową, to była osoba też z poważnymi schorzeniami w zakładzie opiekuńczo-leczniczym – powiedział Andrusiewicz.
Dodał, że trzeci zgon, do którego mogło dojść w zbieżności czasowej z podaniem szczepionki, dotyczy osoby z DPS-u w Ciechanowie, około pięćdziesięcioletniej i z wieloma chorobami. Andrusiewicz zwrócił uwagę, że podopieczni domów pomocy społecznej i zakładów opiekuńczo-leczniczych to najczęściej osoby bardzo schorowane i zaapelował, żeby w przypadkach zgonów nie ferować wyroków, że są one spowodowane niepożądanym odczynem poszczepiennym, bo nie mamy takiej pewności.
Andrusiewicz o fałszywych zaświadczeniach i wynikach testów
Andrusiewicz został zapytany także o fałszywe zaświadczenia o szczepieniach. Jak powiedział, "kroki podejmują służby, które zajmują się oszustwami w naszym kraju". - Miałbym wątpliwości na miejscu szeregu osób, które chciałyby skorzystać z takiej oferty, czy opłaca się wydać rzeczone 150 złotych za zaświadczenie, które jest tylko świstkiem papieru - stwierdził.
Przypomniał, że w przypadku "otrzymania zaświadczenia o szczepieniu, czy to w formie papierowej czy jakiejkolwiek innej, ono jest w systemie informatycznym ochrony zdrowia". - Oznacza to, że ten świstek papieru, który otrzymamy za 150 złotych, jest bardzo łatwo zweryfikować - powiedział.
- Ten świstek papieru może sprowadzić na nas konsekwencje prawne, jeżeli się nim posłużymy, a na pewno nam się nie przyda w udokumentowaniu tego, że zostaliśmy zaszczepieni - dodał.
Andrusiewicz wskazał, że "podobnie rzecz się ma z negatywnym wynikiem testu". - Też bym był ostrożny, każdy wynik jest odnotowywany w systemie - mówił. - Za 150 złotych możemy mieć 150 tysięcy problemów - podsumował.
"Nie możemy mówić, że zjeżdżając na nartach jesteśmy bezpieczni"
Rzecznik MZ podczas konferencji wskazał także, że obecne obostrzenia obowiązują do 14 lutego, a przed tym terminem na pewno będzie informacja "jak wygląda sytuacja i z czego, jeżeli będzie taka możliwość, możemy w przypadku obostrzeń zejść".
Odnosząc się do pytania dotyczącego hoteli, zwrócił uwagę, że w tym przypadku chodzi o ograniczenie przemieszczania się ludności. Jak mówił, najgorsze w dobie epidemii jest właśnie masowe przemieszczanie się. Zwrócił uwagę, że gdy hotele były otwarte, "liczba przemieszczających się osób, mieszających się na parkingach, stacjach benzynowych i ostatecznie w hotelach była tak duża, że możliwość transmisji wirusa zdecydowanie wzrasta".
Rzecznik MZ nawiązał też do zamknięcia stoków narciarskich. - 18 stycznia była informacja o odmianie brytyjskiej koronawirusa, którym Brytyjczyk zakaził 27 osób, które wybrały się na narty do Szwajcarii. Jedna osoba zaraziła 27 osób na stoku i w hotelu. To jest świadectwo tego, że nie możemy mówić, że zjeżdżając na nartach jesteśmy bezpieczni. Na pewno w drodze do wyciągu, na parkingu spotykamy dziesiątki, jeśli nie setki innych osób - wskazał.
- Jeżeli zdecydowalibyśmy się szybko odmrozić te możliwości dotyczące stoków czy hoteli, musielibyśmy się liczyć ze wzmożonym ruchem dużej części naszego społeczeństwa. Biorąc pod uwagę fakt, że nauczanie w klasach od czwartej wzwyż mamy nadal zdalne, istniałaby poważna obawa, że nagle wszystkie dzieci zaczną się uczyć z hoteli, co nie byłoby wskazane w dobie, w której mamy spadek, ale ten spadek nie jest na tyle duży, byśmy mogli czuć się zwolnieni z zachowywania obostrzeń - zaznaczył Andrusiewicz.
Szczepienia przeciwko COVID-19
Rzecznik resortu zdrowia, zapytany o szczepienia grupy zero, wyjaśnił, że jeżeli szpitale węzłowe kierują zamówienia, to one powinny dotyczyć przede wszystkim drugiej dawki, bo z nią czekać nie możemy. Powiedział, że wskazania Ministerstwa Zdrowia są jednoznaczne i mówią, żeby nie odwoływać wizyt seniorów już umówionych na szczepienia. - Jeżeli zaczęlibyśmy przekładać te wizyty, to dla osób starszych byłaby dość duża komplikacja – ocenił.
Andrusiewicz wskazał, że "jeżeli jest możliwość dodatkowych terminów dla grupy zero, to jak najbardziej te szczepienia powinny nadal biegnąć, ale przede wszystkim ukierunkowujemy nasze działania, żeby nie zmieniać terminów dla grupy pierwszej - grupy osób najstarszych". - Jeżeli są możliwości, to szczepimy dodatkowo pierwszą dawką grupę zero, czyli personel medyczny i niemedyczny placówek służby zdrowia – zaznaczył.
Szczepienia przeciwko COVID-19 ruszyły w Polsce pod koniec grudnia 2020 roku. W poniedziałek wystartowały szczepienia w grupie pierwszej. Szczepieni są seniorzy powyżej 70. roku życia. Dotychczas wykonano w Polsce ponad milion szczepień.
Od 15 stycznia każda osoba pełnoletnia może wypełnić formularz zgłoszenia chęci szczepienia. Jest on dostępny na stronie internetowej www.gov.pl/szczepimysie. Nie oznacza to jednak zarejestrowania na szczepienie. Każda osoba, która wypełni formularz, dostanie e-skierowanie na szczepienie w momencie, kiedy rozpocznie się odpowiedni dla niej etap.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24