Pani Agata ma aplikację, wysyła selfie, ale policjanci i tak każą jej się pokazywać w oknie. Olga Olesek z TVN24 usłyszała, że jej ściągnięcie jest obowiązkowe, choć nie jest. Jak wygląda odbywanie kwarantanny z aplikacją stworzoną na zlecenie ministerstwa, zbadał reporter "Czarno na białym", Maciej Warsiński.
Według szacunków rządowych obowiązkową kwarantanną objętych jest w całym kraju ponad 150 tysięcy osób, które wróciły z zagranicy i muszą poddać się dwutygodniowej izolacji. Jest jeszcze około 80-tysięczna grupa, która również musi zostać w domu, bo mogła mieć styczność z osobą zakażoną.
Pani Agata Chachurska wróciła z Gruzji 16 marca samolotem LOT w ramach akcji #LOTdoDomu. Wraz z mężem przebywa w krakowskim mieszkaniu, jedzenie dostarczają im znajomi i rodzina.
Czy przestrzegają zakazu opuszczania domu, sprawdza policja. Po krótkim telefonie małżeństwo musi pokazać się funkcjonariuszom przez okno. I tak każdego dnia. To rozwiązanie, które ma być skuteczne, angażuje jednak funkcjonariuszy wysyłanych w teren.
Ministerstwo Cyfryzacji przygotowało specjalną, darmową aplikację KWARANTANNA DOMOWA. Jak to działa? Po jej pobraniu na telefon ze sklepu z aplikacjami, należy podać swoje dane, pozwolić na udostępnianie lokalizacji i wykonać zdjęcie twarzy, tzw. selfie, jako zdjęcie wzorcowe. Bo aplikacja w każdym kolejnym dniu, kiedy pilnuje użytkownika na kwarantannie, każe wykonać właśnie zdjęcie twarzy. Opatruje je automatycznie datą i godziną, zapisuje lokalizację dla pewności, że zostało zrobione w zadeklarowanym miejscu odosobnienia i wysyła do systemu.
System ze zdjęciami, czyli co?
Pojawiają się wątpliwości użytkowników, dokąd zdjęcia są wysyłane, kto je gromadzi i czy nie wykorzysta się ich w przyszłości w innym celu.
Joanna Dębek z biura prasowego Ministerstwa Cyfryzacji uspokaja. Wszystkie zdjęcia trafiają do wirtualnej chmury, zabezpieczonej przez resort. Służą jedynie analizie porównawczej - system porówna nowe zdjęcie do wzorcowego, czyli pierwszego. Jeśli coś mu nie będzie pasować - odrzuci zadanie i poleci wysłanie kolejnego.
Aplikacja prosi o fotografie dwa razy dziennie, o różnych porach. Na wykonanie zadania, czyli wysłanie zdjęcia jest 20 minut. Aplikację ściągnęła również pani Agata, mimo to policja i tak dzwoni i każe wyglądać jej przez okno.
Policjantka pytana przez panią Agatę o zasadność tego podwójnego sprawdzenia miała stwierdzić, że w komendach i na komisariatach nie mają dostępu do bazy danych, a więc do informacji o tym, kto z aplikacji korzysta. W związku z tym funkcjonariusze i tak muszą przyjeżdżać.
Jak tłumaczy resort, policjanci nie będą mieli dostępu do wszystkich użytkowników, bo to zbędne.
W założeniu, jeśli ktoś korzysta z aplikacji od kilku dni i bez zakłóceń wykonuje zdjęcia, nie będzie niepokojony telefonami od policji. Do jednostek mają trafiać informacje o tym, kto nie sprawia problemów. Tak samo jak lista tych, którzy nie wykonują poleceń. Wtedy policja będzie musiała sprawdzić, czy objęty kwarantanną jest w domu.
Od kiedy aplikacja liczy kwarantannę?
Wśród pytań dotyczących działania aplikacji pojawiają się wątpliwości dotyczącego tego, czy jeśli ściągniemy aplikację w szóstym czy 10. dniu przymusowej izolacji - to aplikacja nie zacznie nam liczyć kwarantanny od początku?
Nie będzie – uspokaja Joanna Dębek z Ministerstwa Cyfryzacji. Sukcesywnie do bazy danych dodawani są kolejni użytkownicy, którzy w formularzu, jaki dostają na przykład na granicy państwa, zapiszą swój numer telefonu. Ta liczba rośnie z godziny na godzinę. 25 marca po południu zapisanych było tam niemal 110 tysięcy osób.
Dlaczego ta liczba różni się od oficjalnych danych o osobach na kwarantannie? Bo dotyczy to osób, które podały numer telefonu i zdarza się często, że w systemie jest jeden telefon, a dotyczy kilkuosobowej rodziny.
Dzięki uzupełnianej bazie, system „wie”, który dzień kwarantanny właśnie mija. Po 14 dniach nie powinien już wysyłać monitów o wykonanie selfie. Wtedy konto użytkownika ma zostać zdezaktywowane, a zdjęcia skasowane.
Czy można zrezygnować z aplikacji?
Nie można. To bilet w jedną stronę. Jeśli ktoś się już decyduje na taką formę kontroli w tej nadzwyczajnej sytuacji, musi z niej korzystać do końca 14-dniowego okresu. Odinstalowanie aplikacji z telefonu nic nie da, bo SMS-y z ponagleniami wciąż będą przychodzić.
Czy to obowiązkowe?
Resort cyfryzacji twierdzi, że to dobrowolna forma, choć może się zdarzyć, że parlament wprowadzi regulację, która to zmieni. Jednak w Warszawie niektóre zespoły policjantów i żołnierzy kontrolujące Polaków na kwarantannie przekazują już informację o tym, że aplikację ściągnąć trzeba, a jej używanie będzie obowiązkowe.
Tak usłyszała choćby przebywająca na kwarantannie po powrocie z zagranicy dziennikarka TVN24 Olga Olesek. Funkcjonariusze powołują się na wytyczne MSWiA, choć umocowania prawnego to nie ma. A co, jeśli ktoś nie ma telefonu albo ma taki, który nie obsłuży aplikacji?
Według relacji funkcjonariusza, z którym rozmawiała dziennikarka TVN24, obywatel będzie musiał to oświadczyć pisemnie. Jeśli skłamie, miałby zostać ukarany.
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24